Dopiero wczoraj, ciurkiem obejrzalam caly sezon i juz czekam na drugi, gdyz finalnie odebralam ten pierwszy jako wstep, chcialoby sie napisac jakby byl to "pilot" ;) Przyznam, ze czekalam na serial jako totalna tabula rasa, gdyz nie mialam wczesniej do czynienia z Wiedzminem w zadnym wymiarze, ani nie czytalam ksiazek, ani tez nie gralam w gre, jakos ominal mnie kult prozy Sapkowskiego wiec moje odczucia w stosunku do serialu sa zupelnie obiektywne.
Totalnie kupilam Henryego jako Geralta, a jego mruczenie, prawie tak polubilam jak mruczenie Tomka Hardyego w "Taboo". Bardzo fajne sceny walk, scena ze strzyga- rewelacja. Sceny dialogowe mniej porywaja, momentami troche wrecz telenowelowe, twarzowe, bliskie ujecia twarzy, ale okej, moze takie bylo zamierzenie tworcow, nie czepiam sie juz. Troche braklo mi spojnosci i nie chodzi mi o zamieszanie roznorodnosci linii czasowych, tylko o jakis taki lekki chaos, ktory w niektorych momentach sie pojawial. Fajna relacja Geralt- Jaskier i chwala tworcom za humor tam przemycany. Duzo czasu poswiecono zmyslowej Yennefer, mniej w porownaniu z innymi bohaterami ale jak juz wspomnialam, traktujac pierwszy sezon jako wstep, w kolejnych sezonach licze na wiecej i lepiej. Pochlonelam z przyjemnoscia- 7/10
Cavill niestety nie podołał wyzwaniu i jego Geralt prezentuje się słabo. O niebo lepiej grał Żebrowski, szkoda że wzięli go tylko do dubbingu.
Racja jest jak....kazdy ma swoja ;) Ja lubie takiego Wiedzmina i nie chodzi mi tu absolutnie o samego Henryego jako aktora ogolnie, bo w innych rolach mnie nie zachwycil, a tu sprawdzil sie swietnie. Ps. Zebrowskiego dubbing dal rade