Nie wiem czy jest sens się wypowiadać na jakikolwiek temat. Rodacy i ogólnie cały świat dzielą się na trzy obozy: na malkontentów, na osobników uważających innych za malkontentów (chociaż może to być konstruktywna krytyka),i na wiernych bądź podświadomych zwolenników masowej internalizacji, którzy przystają na wszystko bez chociażby szczypty krytycyzmu. Każdy z nich uważa się za lepszych od pozostałych, a wśród nich dzicy koczowniczy (z racji swojego prześladowania) obiektywiści, którzy mają jakiś gust i oczekiwania wobec otaczającego świata, a przez wspomniane ugrupowania są widziani, jako rozbiegana hałastra, która się tylko wydziera ( Najgorsze, że ci ostatni mogliby zmieniać świat na lepsze, ale stanowią mniejszość)...

... Dlatego napiszę, że serial jest zrealizowany dosyć interesująco i przystępnie, ale mógłby być o wiele lepszy, gdyby nie kilka niedociągnięć i nie do końca trzyma KLIMAT pierwowzoru jakim są gry i oryginalna saga. Nie piszę tu o odwzorowaniu każdego kamyka, ździebełka trawy, czy ziarenka piasku - jakby ktoś nie czytał ze zrozumieniem - ale chodzi o to uczucie niepokoju, które nie towarzyszyło mi w trakcie seansu i enigmatyczności w zachowaniu głównych bohaterów, ale liczę na to, że drugi sezon już będzie o wiele lepszy