Niby wszystko O.K., walki, efekty itp., ale... brak wiedźmińskiego klimatu. Zrobione solidnie, bez wyczucia. No i ta zaburzona chronologia, ciężko to ogarnąć.
Przecież w opowiadaniach (a na tym opiera się pierwszy sezon) też nie było chronologii.
Pozornie. 1 opowiadanie jest z naszej perspektywy jakby - jest to Wiedźmin gdzie poznajemy Geralta. Nawet fragment który zaczyna to sugeruję. Reszta opowiadań z tego tomu to jakby wspomnienia Geralta który kurując się w świątyni Melitele w Elander przypomina sobie - niejako pierwsze zadanie. początek podróży czyli motyw z Nivellenem. Następnie 1 przygoda z Jaskrem czyli na Krańcu Świata. Następnie jak na jego drodze stanęło przeznaczenie czyli Uczta w Cintrze, a nie że go Jaskier zabrał jako ochroniarza. Na samym końcu Geralt wspomina poznanie miłości swego życia czyli Yennefer. Tak to się przedstawia.