Czemu pewna część polaków (Bo tylko w polsce jest ten problem) burzy się o czarnych i mulatów aktorów, i czemu te osoby powołują się na historię z naszej planety, skoro akcja wiedzmina toczy się w indywidualnym własnym uniwersum, w zupełnie odmiennym świecie w równie nieokreślonym czasie. Tu nie ma afryki, nie było ekspansji na amerykę i wynikającego z niej niewolnictwa, które miałoby sprawić, że osoby o czarnym kolorze skóry miałyby być jakieś głupie i nierozwinięte xD Kolor wynika jedynie z klimatu i wciąż istnieje coś takiego jak migracje i pogoń za chlebem, tak ciężko to zrozumieć? Ludzie temu przeciwni próbują uzasadniać swoją opinię historią, pragnę zauważyć, że nikomu nie przeszkadzają natomiast elfy, strzygi i cała masa potworów powstałych po koniunkcji sfer, mimo że wiele egzotycznych stworzeń jest inteligentna, to mam wrażenie, że i tak czarnoskórzy są stawiani jeszcze niżej niż te stworzenia tylko przez uprzedzenia wynikające z postrzegania czarnych w realnym świecie. Niektóre recenzje ludzi to najniższa ocena jednej gwiazdki i na 50 słów komentarza pojawia się 5-10 razy zwrot czarny albo murzyn pokazując, że tylko o to zahacza się cały problem, nie rozumiem jak ktoś taki może oceniać cokolwiek, skoro daleko temu do obiektywności i nie można takiej opinii nawet wziąć poważnie xD Poza tym wiedźmin nie jest też słowiański. Czerpie ze słowiańskiego bestiariusza. A także z germańskiego (elfy) celtyckiego (pani jeziora, fauny itd) Ale na tym się kończą związki z słowiańskimi klimatami. Nie ma to absolutnie żadnego podłoża historycznego czy nawiązującego do ziem polskich lub europejskich. Po prostu nie, a kłamstwo powtarzane 100 razy nie sprawi, że stanie się prawdą w tym przypadku, jedynie służy powielaniu głupoty jak u niektórych niby poważnych ludzi na twitterze, ale to już obnoszenie się ignorancją xDNastępnie przejdźmy do narzekania na netflix. Doszukiwanie się wszędzie poprawności politycznej stało się wręcz modą typowego janusza polaka. Doszło do kuriozalnych sytuacji, że jeszcze przed wypuszczeniem serialu ludzi już piekła dupa, czy tylko nie pojawi się jakiś wątek homoseksualny, a po wypuszczeniu serialu - z racji czarnych aktorów. Tu nie ma żadnej poprawności politycznej.Wiedzmin sam w sobie jest mocno lewacki, pojawiają się w nim wątek lesbijski u głównej postaci, a u innej wspomnienia o takowym epizocie. Powieść posiada mocne feministyczne akcenty i ukazuje kobiece czarodziejki jako silne i niezależne, władające i intrygujące zza kulis. Na koniec całe uniwersum przedstawia problem braku odrzucenia i braku akceptacji gdyż "odrzucana i stygmatyzowana jest bowiem każda istota, która ośmiela się być inna od zapyziałego pospólstwa" A mimo wszystko wokół całej serii rozwinęła się jakaś propaganda, jakoby miała przedstawiać prawicowego polaka w potężnej słowiańskiej polszy xDSerial nie jest co prawda najwyższych lotów, ma swoje wady, nieścisłości, ale ma też mocne plusy i wystawianie najniższych ocen przez wzgląd na kolor skóry co wynika z własnych uprzedzeń jest zabawne, zaściankowe i niepoważne. Chciałbym też na sam koniec tym, którzy stwierdzają, że jest to hollywodzki chłam i szmira, że chyba zapomnieliście jak wyglądają POLSKIE realia i co polacy zrobili z tą marką 17 lat temu, gdyż "Polski" Wiedźmin wymachiwał kataną (kataną do jasnej ciasnej) i walczył z potworami z gumy jak w filmach klasy Z z lat 60. Jak można pisać o hollywoodzkim chłamie jak sami jesteśmy z kraju ktory wyprodukował tylko jeden jedyny udany film fantastyczno-naukowy (seksmisja) i jedyny najwyżej średni film fantasy (stara baśń). I w ktorym to kraju kręci się tylko idiotyczne komedie romantyczne i bezsensowne przepełnione nachalnym patosem wojenne chłamy i pseudoakcje o gangach dla patusiarni, karyn i sebxów czyli twórczość vegi . Ten serial poza grami jest jedyną nadzieją na rozwój marki i tyle w temacie.
Jestem pełna podziwu, że chciało Ci się poświęcić czas, aby podnieść temat tych pełnych rasizmu, stereotypów i uprzedzeń komentarzy. Bardzo trafny i bardzo mi się podoba. Też parę razy starałam się z tym dyskutować (nie w tak obszernej formie co prawda), ale niestety bezskutecznie. Mam poczucie, że najczęściej piszą to osoby, które w ogóle nie czytały Sapkowskiego, tylko opierają swoje wyobrażenie o Wiedźminie na grze.
Może dlatego, że w książkach praktycznie nie występowały postacie czarnoskóre. Odstępstwa od pierwowzoru są zazwyczaj krytykowane, to jest najnormalniejsza kwestia. Przy przenoszeniu dzieła z literatury na ekran normą, są takie dyskusje.
Ja osobiście czasem biorę udział w takich dyskusjach z względów światopoglądowych, że tak się wyrażę;)
A to, że niektórzy wpadają w histerię z tego powodu to cóż...świadczy o nich samych. A w internecie skrajności robią nadmiernie dużo zamieszania.
Osoby czarnoskóre - owszem, nie jest powiedziane, że w świecie Sapkowskiego NIE MA osób czarnoskórych. Ale, jak słusznie zauważyłeś, kolor skóry zależny jest od klimatu. Strefy klimatyczne, gdzie rodzą się osoby czarnoskóre są położone dość daleko od terenów, gdzie rodzą się sami biali. Jak sam zauważyłeś, świat Wiedźmina jest jeszcze przed kolonizacją innych kontynentów, przed ichniejszym odpowiednikiem epoki wielkich odkryć geograficznych. Świat wiedźmina jest zawężony do jednego kontynentu, w dodatku raczej jednorodnego klimatycznie (klimat Nilfgaardu nie różni się zbytnio od klimatu Temerii). Wyprawa do Zerrikanii, gdzie "podobno żyją konie w biało-czarne paski" ma posmak przygody o poziomie ekstremalnym. Nie istnieje sposób, pozwalający takim sobie zwykłym, szarym obywatelom na tak dalekie podróże. Tym bardziej małe są szanse by przenieść na tak duże odległości duże masy ludzkie.
Ergo: Świat Wiedźmina nie jest JESZCZE tak kolorowy jak nasz, jest mniej więcej jednolity. Jak czarnoskórzy, to wszyscy powinni być czarnoskórzy. Biali byliby wtedy egzotyką.
Poza tym rolę ichniejszych Murzynów czy Indian pełnią tam elfy i krasnoludy. Prześladowania jakie spotykają "nieludzi" jako żywo przypominają epizody antysemityczne w Europie (getta ławkowe, pogromy).
Wątki lesbijskie i feministyczne - owszem, Wiedźmin jest pełen pięknych, ładnie napisanych, silnych postaci kobiecych.
A teraz odpal jeszcze raz serial i zobacz, co z tych postaci zrobiono...
Calanthe - w książce Lwica z Cintry, bohaterska, nieugięta, postać legendarna i niemalże lokalna półbogini. W serialu? Zaczynając od tego, że jej właśni poddani mają na nią focha za wojnę z Nilfgaardem?
Yennefer - Całkowicie wypaczono jej historię i motywy postępowania. Odebrano jej wszystko, od urody (nie widzieliśmy książkowej Yen jako garbuski i może tak było lepiej) poprzez imię (Yennefer to pseudonim, miała na imię Janka) aż po charakter i nawet złośliwość.
Ciri - od czego by tu... Z wyszczekanej, pewnej siebie, hardej dwunastolatki zrobili pannicę co najmniej szesnastoletnią, płaczliwą i wiecznie jakby otępiałą. Owszem, swoje przeszła, ale książkowa Ciri tak nie reagowała. W scenie, gdy na Ciri napadają jej byli przyjaciele, ta książkowa zapewne wydarłaby na nich pyska, a potem uciekła i schowała się w krzakach... Jakby ją który złapał to by go zapewne ugryzła :D To był jej sposób na przetrwanie - nic nie dawać po sobie poznać, stawiać się hardo. Już w Brokilonie to widać.
Nie wolno też zapomnieć o całkowitym pomieszaniu fabularnym. Niestety, moim zdaniem scenariusz jest po prostu kiepski. Magowie są cieniem, dosłownie cieniem tych książkowych. Aretuza to jakiś żart, a te węgorze się chyba komuś przyśniły. Brokilon? OK, tutaj na plus daję czarnoskóre driady. Bo przynajmniej wszystkie są czarnoskóre.
Odcinek ze strzygą to moim zdaniem kpina. Ani nie przypominała tej opisywanej w książkach, ani fabuła nie była dobrze napisana (nie miałabym nic przeciwko zmianom w stosunku do książki, gdyby to miało jakiś sens), niepotrzebnie wtedy wprowadzono Triss - to jeszcze bym przeżyła. Ale zamiast fajnej, widowiskowej walki ze strzygą dostaliśmy sałatkę ze scen walki zmieszanych z przemianą Yennefer, gruuubo polaną sosem z wrzasku obu żeńskich postaci. Po co?
Relacja Geralt-Ciri - całkowicie pokręcona. Serio dziewczyna rzuca się w ramiona facetowi, którego widziała raz na oczy chyba w przeddzień rzezi Cintry? I dlaczego ten odcinek nazywa się "Coś więcej", skoro te słowa nawet nie padają? Fabularnie też tu polegli, bo nie rozumiem, czemu Geralt był wtedy w lochach...
Moim zdaniem Netflix chciał maksymalnie uprościć i wyjaśnić historię Geralta, Ciri i Yennefer. Niestety, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zrobili serial dla osób o niezbyt lotnych umysłach, które muszą mieć wprowadzonych wszystkich bohaterów od razu i nie mogą ich na długo stracić z oczu, bo zapomną kto jest dobry, a kto zły.
No i, moim zdaniem, im to nie wyszło. Po prostu nie wyszło.
Aha, na zakończenie: Jak można mówić o poprawności politycznej w przypadku serialu, w którym KRASNOLUD robi za służącego, praktycznie NIEWOLNIKA(!) bogatej CINTRYJKI(!!!niewolnictwo na północy było zakazane!!!)??? A rzeczona Cintryjka poniża go (scena gdy oddawał Ciri buty), obraża i bije?
Oskarżasz innych o rasizm, kiedy sam prezentujesz typowy europocentryzm xD
Jednym z kryteriów oceny dzieł z gatunku fantastyki jest jakość konstrukcji świata przedstawionego. Większość autorów ułatwia sobie sprawę, bazując na świecie znanym sobie i czytelnikom. Jest to zrozumiałe, bo dzięki temu wielu rzeczy nie trzeba tłumaczyć. Właśnie tak postępuję Sapkowski. To, że bazuje on na Europie jest oczywiste jak budowa cepa. Pomijając wszelkie elementy magiczne, fantastyczne (które w większości mają także europejską proweniencje) fauna, flora, geografia, obyczaje, pożywienie, ubiory, a nawet nazwy geograficzne itp. i itd. w sposób oczywisty kojarzą się z Europą. By zdać sobie z tego sprawę wystarczyło by pogadać o tych książkach z kimś z innego kręgu kulturowego niż zachodni. Wiele rzeczy, które dla nas w Wiedźminie wydają się oczywiste i zrozumiałe, dla nich już takie zrozumiałe być nie muszą. Sapkowski pisał o świecie fantastycznym, ale pisał to przede wszystkim dla Polaków, ewentualnie również zmyślą o czytelnikach z Europy wschodniej (bo tam te książki cieszyły się popularnością). Sam również wychował się w Polsce i czytał zapewne głównie książki z kręgu kultury europejskiej, a ogólnie mówiąc zachodniej. Nie jest też pisarzem, którego fascynuje tworzenie kompletnie nowych światów niczym Eiichirō Ode. I nawet, gdyby Sapkowski nie opisywał swoich postaci, oczywistym by było, że pisze przede wszystkim o ludziach białych (minus Zerrikakanów i jakiś kupców) tak jak i np. w Wuxi ciężko odnaleźć innego człowieka niż Azjatę. W latach 80/90 ludzie średnio jeszcze przejmowali się poprawnością polityczną, a w Polsce to wciąż się średnio kto tym przejmuję bo jakby nie było jesteśmy jeszcze homogenicznym krajem (bardziej niż przed wojną).
Po mimo tego co napisałam, wcale jakoś strasznie by mi nie przeszkadzało by mi obsadzenie ról osobami z różnicowanych kręgów etnicznych. Faktycznie można by było przyjąć, że na ten kontynent przypłynęli ludzie różnych ras (bo właściwie wynika to chyba nawet z książek Sapkowskiego). Jeśli jednak ma to być poważny serial fantasy ( a wygląda na to, że Netflix ma takie ambicje) to wypadałoby by to zrobić z głową i z zachowaniem logiki świata przedstawionego. To co razi przede wszystkim w produkcji Netflixa, to nie główni bohaterowie a tło etniczne krain. Netflix chciał jednocześnie poprawności politycznej jak i zachowania „europejskiego” charakteru fantasy. Dlatego byle mieścina wygląda jak centrum Warszawy, ½ a właściwie to 3/4 białych i jakieś pojedyncze osoby innych ras. Niestety, ale to jest sprzeczne z logiką świata przedstawionego w Wiedźminie. To nie jest świat, gdzie istnieje globalizm, szybka komunikacja dostępna właściwie dla wszystkich i idea multikulti. Jeśli rasa ludzi faktycznie miałaby nie odgrywać żadnego znaczenia, ludzie w wioskach, miastach powinni wyglądać jak społeczeństwa krajów skolonizowanych, np. w Brazylii. Jednym słowem duża dominacja ludzi o różnej mieszance rasowej i pomimo tego jednak podobnych do siebie. Żyją bowiem krótko, w przypadku chłopów to w jednej mieścinie na ogół (feudalizm tam istnieje) i się rozmnażają aka mieszają. Jędzą to samo i przebywają w tym samym klimacie. To wpływa na ludzi po kilku wiekach. Albo rasa ludzi powinna jednak odgrywać jakieś znaczenie, ale wtedy powinni oni starać się żyć odrębnie. Bo tak na ogół się działo, np. Żydzi w Polsce. Dlatego, że nie mieszając się społeczność może zachować swoją odrębność a więc dalej istnieć. A społeczności na ogół nie lubią znikać (patrz Elfy). Nie za bardzo rozumiem czemu Netflix nie zdecydował się na drugie rozwiązanie, bo przecież łatwiej by im było wtedy sposób zaznaczyć odrębność krain i Zerrikanki by faktycznie wyglądały egzotycznie. Widocznie nie mają zbyt dużej wiedzy, wyobraźni i kasy albo odwagi na coś nowego.
Mnie najbardziej bawiły postacie odgrywane przez aktorki rasy białej. Wszystkie praktycznie bialuśkie jak arystokratki. Jeśli rasa nie ma znaczenie to czemu one upierają się przy takiej bladości. Zwłaszcza czarodziejki. Naprawdę mało znam osobiście tak bladych ludzi. A jeśli to wynika ze wstrętu do pracy fizycznej, to niestety oznaczałoby, że kolor ma jednak znaczenie. Brak logiki i tyle.