Serial niestety jest rozczarowujący. Jest wiele dziwnych, w moim mniemaniu nietrafionych zmian.
Nie wiem dlaczego zmieniono wątek Ciri - finałowa scena ostatniego odcinka zdecydowanie lepiej wypadłaby gdyby zostało to przedstawione tak, jak w książce - poznają się z Geraltem przypadkiem w Brokilonie, wiedźmin ją ratuje i zawiązuje się między nimi nić sympatii, która ma ujście przy ponownym spotkaniu w chacie - zrozpaczona Ciri nareszcie odnajduje swojego opiekuna. A tutaj Ciri biegnie w ramiona obcego człowieka, bo babcia powiedziała, żeby go znalazła (WTF???)
Inny temat - Cahir. No tragedia jak go przedstawili. W książce był dobrym człowiekiem, który był ambitny i zapatrzony w służbę dla dobra ojczyzny, a tutaj? Brak słów.
Poza tym - po co przedstawiono spotkanie Triss z Geraltem przy okazji walki ze strzygą jako ich poznanie się? W książce już przy pierwszych opowiadaniach byli dobrymi znajomymi. Po co ta zmiana? Nie wiem.
Wątek dopplera i jego misji schwytania Ciri - dla mnie tragedia.
No i Vilgeffortz - był przepotężnym magiem i świetnym szermierzem (nie trzeba chyba przypominać jaki wp. spuścił Geraltowi), a tutaj przegrywa starcie z co najwyżej niezłym Cahirem.
Różne inne niezrozumiałe kwestie, ale te chyba najbardziej w oczy kolą.
Podpisuje się pod tym co napisałeś. To z Triss jeszcze mogę przeboleć ale pominięcie wątku Geralt i Ciri w brokilonie, oraz tego co zrobiono z Vilgefortzem (miękka faja) jak i Cahirem(psychol fanatyk) już nie da rady- Tragedia . Z resztą od kiedy to Nilfgaard to jacyś fanatycy z sekty ??? Oraz oczywiście jaskier gwiazda popu, który poznaje się z geraltem podczas podróży po Dol Blathana. I te słynne zastosowanie "odwróconej psychologii". Jak tak mocno chieli okroić te opowiadanie to po jaką cholerę w ogóle je przenosili do serialu.