Jestem pozytywnie zaskoczony. Netflix już nie jedną produkcję spłycił na maksa. Miałem mieszane odczucia po zwiastunie. Twórcy jednak nie poszli na łatwiznę. Sprytnie przedstawiono na raz kilka linii czasowych, nie raz intrygująco je ze sobą splatając. Fabuła jest prowadzona inteligentnie, nienachalnie jak niestety w dużej części produkcji fantasy jakie znam.
Na pochwałę zasługuje też wspaniale dobrana obsada. Miałem duże wątpliwości czy Anya Chalotra podoła roli Yennefer - teraz trudno mi sobie wyobrazić lepszą aktorkę do tej roli. Duże wrażenie zrobiły też na mnie postacie zagrane przez:
Freya Allan(Ciri), Jodhi May (Królowa Calanthe), Shaun Dooley (Król Foltest), Lars Mikkelsen (Stregobor), Joey Batey (Jaskier), Emma Appleton (Renfri).
Niestety ostatni odcinek został potraktowany po macoszemu. Powinno być epicko a wyszło chaotycznie i momentami nieco komicznie :(
Mimo wszytko bardzo cenię oryginalne podejście twórców i liczę na więcej produkcji, które nie będą powielały schematów Got i LOTR.