Właśnie skończyłam oglądać cały serial (nie będzie spojlerów) i do szału doprowadzają mnie epopeje pisane przez oczywiście niezadowolonych widzów, którzy swoje szambo postanowili wylać na serial po obejrzeniu max 3 odcinków - a niektórzy wytrawni krytycy filmowi po 1 odcinku. Czepiają się wszystkiego - brak scenariusza, brak aktorów, brak widoków, brak słowiańskości, brak tego i tamtego bla bla. Serial jest DOBRY, scenariusz jest DOBRY - taak właśnie, udało im się spiąć trudną w przeniesieniu na ekran prozę Sapkowskiego i pewnego rodzaju miszmasz w chronologii wydarzeń, jaki tak na prawdę był w opowiadaniach. Do takiego zdania doszłam dopiero po obejrzeniu wszystkich 8 odcinków, bo faktycznie po pierwszych trzech miałam mieszane uczucia, ale 2 ostatnie odcinki tak na prawdę posklejały wszystko w logiczną całość i to się udało bardzo dobrze. Serial zbiera baty bo nie jest GoT? Przecież pierwsze sezony GoT też miały mały budżet. Ps. Nie, nie przeszkadzają mi czarne elfy, tak samo jak nie przeszkadzają mi kikimory czy smoki w świecie fantasy. Nie przeszkadzają mi również słabsze efekty specjalne - taki mieli budżet i zrobili z niego 100%. Aktorzy - jedni lepiej dobrani drudzy mniej, Yen może nie przypomina książkowej Yen, ale to dobra aktorka, zagrała świetnie, Geralt rewelacja, Jaskier - największa rewelacja. Mi nie podoba się Cahir - inaczej go sobie wyobrażałam. Triss - mi się podoba, lepsze to niż ruda, brzydka postać z puklami z gry (którą nawiasem uwielbiam i grałam kilka razy). Tyle