O Wiedźminie mówi się więcej, niż mógłbym się spodziewać. Każdy powiedział już co chciał na temat adaptacji Netflixa, więc i ja postanowiłem podzielić się przemyśleniami. Czy Wiedźmin faktycznie spełnia pokładane oczekiwania, czy zadowoli fanów książek i zupełnie nowych widzów? O tym dowiecie się z mojej recenzji do której gorąco zapraszam:
https://szmyrgolmovie.blogspot.com/2020/01/wiedzmin-serial-dla-fanow-czy-nowych. html
Netflix wam chyba płaci albo macie jakiś jeden szablon wspólny bo cały czas widzę to samo.
To zaskakująco wierna adaptacja książek, przenosząca dokładnie wiele kluczowych elementów świata, postacie, czy historii. Oczywiście nie jest to ekranizacja 1:1, są pewne zmiany - część okrojono, rozbudowano, uwspółcześniono, lub dostosowane do upodobań zachodniego odbiorcy. Jednak pomimo wszelkich zmian, wielu fanów poczuje się jak w domu - od razu rozpozna opowiadania z 2 pierwszych tomów, napięcia polityczno-społeczne, całe lore świata. Problem w tym, że nie podaje to w formie do końca zjadliwej dla nowych widzów.
Jest to miszmasz znanych nam dobrze opowiadań Andrzeja Sapkowskiego z nowymi wątkami, które w książkach istniały w sferze niedopowiedzeń. Wątek Yennefer wypadł zaskakująco dobrze. Jej oczami przekonujemy się o rozczarowaniu rzeczywistością, dwulicowości świata.
Na szczęście później jest tylko lepiej. Po rozstawieniu pionków, przedstawieniu świata i bohaterów serial ma więcej miejsca na złapanie oddechu - skupić się na interakcjach między postaciami, ich perypetiach. Wychodzą na jaw powiązania między trzema różnymi wątkami, coraz lepiej widać jak historia się rozwija i do czego prowadzi.
Lauren Schmidt udało się zgrabnie oddać klimat książek. To zlepek klasycznych bajek, legend, czy heroic fantasy, ale przeniesionymne realia, gdzie nie wszystko musi być czarno-białe. Netflix nie unika wulgarności, brutalności i erotyki z książkowego pierwowzoru. Udało się też oddać jeszcze inny aspekt z twórczości Sapkowskiego - jego przaśność, wisielcze poczucie humoru, samoświadomość i bezpretensjonalność.
Oj tak z pewnością. Gdyby nie hype to serial by wypadł już dawno na śmietnik. Oceny na godzinę od premiery 10/10. Kto w to uwierzy. Ludzie nawet nie oglądali i dawali 10, tak byli podjarani że nawet jak w 2 sezonie Jaskier będzie gejem, a Geralt by się przefarbował to i tak walili by 10. A sama frekwencja - jeśli wystarczy obejrzeć po parę minut odcinka czy serialu i zalicza jako obejrzany to co się dziwić że ma taką popularność.