To była tylko kwestia czasu. Homoseksualny Jaskier kontra Biseksualny Geral.
https://www.digitalspy.com/tv/ustv/a30316466/the-witcher-netflix-gay-lgbtq-repre sentation-jaskier/
https://www.youtube.com/watch?v=Pdhs-4MC5y8
Czy w drugim sezonie dojdzie do "penetracji" tego wątku?
Daj spokój stary. To pewnie napisane dla podkręcenia atmosfery, żeby gadać o tej słabej produkcji. Nieważne jak, ale gadać.
Nie byliby tak pokręceni, żeby robić z Jaskra czy Geralta homo lub biseksualistów. Teraz każdy kto był zainteresowany serialem po przeczytaniu tych głupot, kupi abonament i będzie szukał momentów kiedy między chłopakami "iskrzy". Tak się zarabia na czymś co samo nie umie się dobrze sprzedać.
Chyba o to tylko chodzi.Nie ważne jak byle by zarobił. Podejrzewam że część obrońców na taki zabieg by zareagowała entuzjastycznie i uważała to za absolutnie fascynujące i słodkie.
Jeśli wytną taki numer, podniosę ocenę o 2 oczka bez względu na to, czy dalej to dzieło będzie szorować blisko dna, czy ktoś postara się ograniczyć zanurzenie do peryskopowej.
Swoją drogą nie wydaje wam się, że ktoś przeprowadza eksperyment społeczny typu 'nakarmimy ich wielkim kupskiem i tak będą mlaskać'?
Kto z wielkich świata filmu ryknie wreszcie, że qrfa Król jest nagi?!!
(Zaciśnijcie kły. Będę filozofował).
Ten eksperyment społeczny to ja widzę od obejrzenia tego filmu: https://www.filmweb.pl/Idiokracja
"Najbardziej kasowym filmem oskarowym (w tym jeden za najlepszą fabułę) został film DUPA. Półtorej godziny gapienia się na gołe pośladki, które od czasu do czasu pierdły. Ludzkość oglądała wyłącznie seriale w telewizji o kopaniu się po gonadach, przestała czytać cokolwiek, a prezydentem USA została gwiazda wrestlingu i filmów porno."
Nie mam się broń Boże za jakiegoś erudytę. Staram się trzymać własnego gustu.
Podczas maratonu nocnego "Piła(I-IV)" płakałem ze śmiechu widząc te wszystkie niedorobione efekty specjalne. Na seansie REC byłem skupiony na tym co się dzieje i film sprawiał mi przyjemność. A tak naprawdę nie lubię horrorów.
Uważam się za wielkiego fana filmów Star Wars. Starą trylogię widziałem nie wiem ile razy. Trylogię 2000 - 2005 lubię bez okropnych Wojen Klonów. Ograłem większość gier, przeczytałem ponad 100 pozycji książkowych, które rozbudowywały uniwersum. Jedne były naprawdę dobre inne przeciętne. Kluczem jest to, że pisało je bardzo wielu ludzi i żaden nowy nie zaprzeczał poprzednikowi wymyślając jakież z nosa wyciągnięte dyrdymały na temat mocy, technologi, czy tego co już było.
Disney mi to wszystko zniszczył głupotą, lenistwem, polityczną poprawnością i najważniejsze, NIEZROZUMIENIEM materiału źródłowego. Netflix robi dokładnie to samo z Wiedźminem.
Pozwól, że teraz ja zadam Tobie pytanie.
Czy jest ci wiadomo coś na temat przemyśleń Andrzeja Sapkowskiego na temat serialu?
Na temat naszej rodzimej produkcji (serialu i grach) wypowiadał się często i bardzo niepochlebnie.
Jak jest teraz?
Nie, nie, nie wybiegałem myślą aż do globalnego zidiocenia. Miałem węższy horyzont - serial. Przecież to jakby jakiś majętny osobowy demiurg (w ramach zakładu przykładowo) rozerwał się naszym kosztem: wezmę ikonę popkultury, niespecjalnie rozgarniętych rzemieślników, oni zrobią kupsztalowy film (obowiązkowo z gatunku 'kreff und cycken') to nie dość, że zarobię, to jeszcze miliony złożą mi pokłon.
I nie chodzi mi o to, żebyśmy czynili mniejszymi tych, którym się podoba, no bo w końcu kicz ma swoje ugruntowane miejsce w kulturze a i gusta bywają najróżniejsze, ale w miarę w sensowny sposób zwracali uwagę, że coś tu jednak nie bangla. No bo jak przestaniemy stawiać pytania i zwracać uwagę na głębszy sens, to może za chwilę rzeczywiście będziemy żyli w idiokracji. Póki co, to tylko nasz zmysł krytyczny jest chyba w głębokiej defensywie, no bo przecież to nie już?
Nic mi nie wiadomo, by Sapkowski coś mówił o serialu po premierze, ale to dlatego, że nie śledzę ani jego wypowiedzi ani życia fandomu. Nie wydaje mi się, by palił się do publicznego zabrania głosu. Można pospekulować, że postawił się w dość niezręcznej sytuacji (nieintencjonalnie), no bo z jednej strony uczestniczył kontraktowo i przecież odnotowywał szumne zapowiedzi, a z drugiej, musiałby chyba zachować konsekwencję i kryteria oceny polskiego Wiedźmina (o grze niewiele wiem).
Le Guin stanęła kiedyś przed podobnym wyzwaniem. Zrobiono jej knota straszliwego z Ziemiomorza. Zabrała głos dopiero wtedy, gdy jeden ze zdaje się producentów serialiku zaczął publicznie tłumaczyć ludziom, co też 'Ursula' miała na myśli w książkach (a nie spotkali się nigdy wcześniej). Może gdzieś znajdę jej słowa i wkleję, bo z tego co pamiętam, wyraziła się i ciekawie, i z klasą.
Ależ proszę, tyle widnieje na polskiej Wikipedii:
"Nie wiem o czym jest ten film. Wiele scen z książki inaczej zaaranżowanych, daje kompletnie inną historię, i w sumie nie ma sensu. (...) Gdy sprzedawałam prawa autorskie do filmu, kontrakt dawał mi status konsultanta, co oznacza tyle, ile rozumie przez to producent. Prawie zawsze oznacza to bardzo mało lub nic, ale nabywcy praw mówili, że zamierzają dochować wierności książki i poprosić mnie o opiniowanie przy realizacji filmu. Powiedzieli, że mają zapewnioną współpracę z Philippą Boyens (współscenarzystką Władcy Pierścieni), jako główną scenarzystką. Był to dla mnie kluczowy czynnik, który wpłynął na zgodę na sprzedaż praw autorskich do filmu. (...) [Realizacja była] daleka od moich wyobrażeń. Kiedy zobaczyłam scenariusz, zdałam sobie sprawę, że realizatorzy nie zrozumieli o czym są książki i nie interesuje ich odkrycie tego. Wszystko, o co im chodziło, to użycie nazwy "Ziemiomorze" i niektórych scen z książki do stworzenia bezsensownego McFilmu o seksie i przemocy. (...) Piękno science-fiction i fantasy polega na swobodzie inwencji. Ale ze swobodą wiąże się odpowiedzialność. To jest coś, czego ci filmowcy chyba nie rozumieją."
To tylko mały wycinek, bo jej cała wypowiedź była dość obszerna i odnosiła się do wielu kwestii również po premierze filmu. I chyba była zatytułowana "Dlaczego im pozwoliłam?". Może się zawezmę i w wolnej chwili poszukam linku do oryginału.
I pewnie, niech nam się wiedzie!
A ja z tego żalu pewnie posłucham syna i wreszcie zagram w polskiego Wiedźmina!
To ciekawe, bo postawiłbym pieniążek przeciwko żelaznym kulkom, że gdyby się wypowiedział, to co najwyżej umiarkowanie pochlebnie.
A skąd ta wiedza, jeśli można wiedzieć?
Z portalu Wyborczej. Dokładniej to zachwycał się Cavillem i jego kreacją porównując do Aragorna z "Władcy Pierścieni".
Hahaha Wyborcza. No i żeś się skreślił. No i co ma mówić? Ma umowę z Netflixem, dostał pewnie jakieś pieniążki. A zły to ptak co własne gniazdo kala. Sorry ale żyję na tym świecie dużo by wiedzieć że coś jest ,,Kwestią ceny"
Wielce szanowny kolego Rozgdz,
pozwolisz, że jednak potrzymam jeszcze swój pieniążek. Jeśli to:
“I was more than happy with Henry Cavill’s appearance as The Witcher,” Sapkowski explained via email. “He’s a real professional. Just as Viggo Mortensen gave his face to Aragorn [in The Lord of the Rings], so Henry gave his to Geralt — and it shall be forever so.”
to ma być ten zachwyt, to posługujemy się innym aparatem pojęciowym i nie znajdziemy wspólnego zrozumienia. To, że na portalu, na który się powołałeś, kontekst i cytat został lekko podrasowany, nie tłumaczy cię z tej próby nabicia w butelkę. I zdaje się, że Sapkowski mówi "byłem" a wywiad ukazał się 20 grudnia.
Nie miał przypadkiem na myśli swojej wcześniejszej wizyty na planie zdjęciowym, co?
Nie rób tego więcej, to naprawdę nie zachęci nas do pochylenia się nad Twoją opinią.
Piszę co przeczytałem na portalu i tyle. Nie grzebałem dokładnie co dokładnie powiedział, kiedy, i w jakim języku.
Tym bardziej że jest to reakcja dokładnie w stylu Sapkowskiego który i Żebrowskiemu wysłał ponoć piękny list z podziękowaniami za sportretowanie Geralta (wg samego Żebrowskiego ;)
Nic nie mówi o jakości serialu, tylko i wyłącznie wspomina kreacje Cavilla, to skąd pomysł że jest zachwycony? Nawet go nie było na premierze Wiedźmina, gdzie wszyscy byli od aktorów po Lauren, tak mu zależy.
Chyba w Twoim pytaniu qui pro quo nastąpiło.
Wyjaśniliśmy to już, nasz kolega się pospieszył ale zrehabilitował ciekawostką z Żebrowskim.
W sumie masz racje, był, bo nie można zaprzeczyć że Henry dał z siebie wszystko, ja tam Henrego szanuje i wedlug mnie jest jednym z jasniejszych puntków Wiedźmina od Netflixa, szkoda że reszta osób nie dała tyle serca co Henry.
Wiesz co, jednak przemyślę czy idiokracja to już. Dotychczas Filmweb służył mi tylko jako notatnik na obejrzane filmy, ale pooglądałem forum. Przyznaję, to prymitywna, ale wciągająca rozrywka. Tu nie ma ludzi: są "głupki, chamy, sebixy, idioci, janusze, dzbany, głąby" itp. Mieć inne zdanie to myślozbrodnia, karana często podważaniem prowieniencji rodzicielki.
Nie ma argumentacji - jest hasełkowanie, nie ma dyskusji - są napaści słowne.
Widzę, że kolega BlackPiterback prowadzi krucjatę i nie bierze jeńców ;)
I, mimo że krzywię się na niektóre metody, może to jedyny adekwatny do czasów sposób na potrząsanie umysłów? Działa to?
I żeby pozostać przy Wiedźminie, to które sceny wami szczególnie targnęły?
Moi faworyci to:
- cała sala śpiewa z nami,
- obsrana dupa Eycka z Denesle.
Trzymcie się
Jak chcesz argumentacji to za jakiś czas - może tydzień będzie mój tekst o serialu objaśniający różne sprawy w nim bo jak zwykle większość widzów strzela straszne byki.
"I żeby pozostać przy Wiedźminie, to które sceny wami szczególnie targnęły?"
Śmierć Renfri.
Ja to bym chciał, żeby widzieć w rozmówcach ludzi, nie bydlęta.
A jeśli podzielisz się swoją obszerniejszą opinią, z chęcią przeczytam. Oceniłeś serial wysoko, więc może znajdę u ciebie coś, co przegapiłem, a co wpłynie na moją opinię i podwyższenie oceny.
To będzie argumentacja głupka bo już widziałem jakich oni aspektów serialu bronią. Jak ktoś broni magii w tym serialu, kusz w Brokilonie, Girl power na siłę itp to o czym się tu dalej rozwodzić. Mam cięty język przyznaję ale czekałem kupę czasu na coś co wg showrunnerki miało być arcydziełem. 1 sezon powinien należeć do Geralta, żeby go zrozumieć, poznać. Gry były sukcesem ze względu na to właśnie. Skupiając się na 1 wątku można z niego więcej wycisnąć. A tak są użytkownicy co walą 9-10 widząc jakieś podchody w 3 odcinku, naprzemienne walkę ze strzygą i transformacje Yen, nie mówiąc już o odcinku 4 gdzie jest ścigana przez maga z pasikonikiem. 2 odcinek z węgorzami, kiepska bitwa pod Sodden. Mógłbym wymieniać długo. Dlaczego twórcy nie poszli tym tropem że Geralt kurując się w świątyni Melitelle ma wspomnienia ze swojego życia? Ciekawe ile z osób co nie czytały a niby znają chronologię zdaję sobie sprawę że strzyga była dlugo po poznaniu Yen.
Miałem Cię poprosić, żebyś łagodniej traktował dyskutantów w tym wątku, ale po tym, co kolega Rozgdz próbował zrobić wyżej, nie poproszę. Zaczynam rozumieć.
Wybacz z góry ale co do niektórych nie dociera. No ja mimo że jestem fanem uniwersum po prostu nie mogę dać tej 9-10 bo było by to niemożliwe ze względu na inne produkcje które zrobił to lepiej. No i mam szacunek do materiału źródłowego. A jak ktoś mi mówi że sposób prowadzenia historii jest dobry...To wiesz. Ja mam w sumie zagadkę dla tych co nie czytali, a mówią że wszystko jest chronologicznie - Wątek ze strzygą był po poznaniu Yennefer czy przed? :P
Nie każ mi wracać do serialu, jeszcze nie jestem gotowy ;)
Chcesz powiedzieć, że zgubili wewnętrzne następstwo zdarzeń czy tylko w odniesieniu do książki?
W odniesieniu do książki Yennefer poznaję przed Triss, co jest logiczne bo jej tam nie było. Chronologia idzie od Ziarna Prawdy,potem Mniejsze Zło, Na krańcu świata, Kwestia Ceny, Ostatnie Życzenie Wiedźmin. Poznanie z Triss było chyba tylko po to by ona mogła w ostatnim odcinku powiedzieć że zna Geralta z Rivii.A ostatni odcinek to już Sodden i koniec opowiadań, początek sagi. Geralt jedzie z Ciri do Kear Morhen. Po drodze mają spotkać Nivellena. Czyli Ziarno prawdy. Chyba że on z Ciri zaliczy wszystkie opowiadania czyli np dostaniemy Okruch Lodu w jakieś młodzieżowej wersji gdzie Ciri będzie podpowiadać Geraltowi jak się obchodzić z Yenn. Tylko jak potem będzie wyglądało spotkanie Yenn z Geraltem niedaleko Thanned? Czy Geralt z Ciri wylądują w Novigradzie i będzie doppler? Czy będzie Trochę poświęcenia? Jakoś mi się to nie widzi Ciri jest jak bomba to raz. Po 2 - w sadze nie jest pewne czy Ciri żyję. Stąd Rience próbuję dopaść Jaskra by się tego dowiedzieć. 2 sezon może stworzyć jeszcze więcej dziur, lub wypaczy historię bardziej, i zamiast Rience będzie Cahir albo Vilgefortz?
A nie, to to, że wyłożyli się na 'lepsze jest wrogiem dobrego' to wiem. Powiem tak: łudziłem się, że przeniosą na ekran opowiadania, bo to prawie gotowe scenariusze, zwłaszcza, że gdzieś przeczytałem (chyba w Fantastyce), że osoby odpowiedzialne chcą dochować wierności oryginałowi. Przy adaptacji na ekran dobrego źródła jest tak wiele miejsca na swobodę twórczą nie psując ani wymowy pierwowzoru, ani spójności świata, ani atrakcyjności dla tych co czytali, że można stworzyć zależne ale jednak dzieło sztuki. Ubrdało mi się nawet, że może zobaczę 'Drogę z której się nie wraca' . Zekranizowane opowiadania byłyby wspaniałym wstępem do sezonu drugiego i klękajcie narody. Natomiast ta przeróbka to prosta droga do katastrofy, bo każde odstępstwo fabularne powoduje późniejsze konsekwencje, a tu jest od groma zmian podstawowego szkieletu. Jak oni wybrną z tych mielizn, to tego chyba nawet nie wie nauka radziecka. Poszła gdzieś ironia, filozofowanie, kwestie wyboru, humor, nie widzę motywów zachowań postaci, logika prostych następstw poszła precz (dżina łowię), zgubił się cały sens. To, co pododawali i poprzeinaczali (magia, basen w Aretuzie, kuglarz Vilgefortz itp.) nie spaja się z logiką świata i odbije się czkawką. Podstawowe rzemiosło filmowe leży i nie da się tego obronić (plany, zdjęcia, światło). Nie kupuję też sposobu prowadzenia opowieści - ciachanie odcinków na różne wątki i retrospekcje nie podnosi atrakcyjności przekazu, a jeszcze jak któryś z twórców wyskoczy, że to np.: opowieść szkatułkowa, to blamaż będzie zupełny. Kreacja trojga równorzędnych bohaterów i uzupełnienie niedostatków prozy w ich życiorysach - ok (dobry pomysł na młodość Yennefer) - tylko, co później? Powstaną nowe przygody Ciri i Yennefer, czy jak? Aktorzy: jak dla mnie tylko dwoje ludzi z obsady miało do czynienia wcześniej z aktorstwem (Stregobor i Tissaia de Vries). Nie wiem, ten skład twórczy powinien chyba raczej się zabrać za 'Wiedźmina z Wielkiego Kijowa' - byłoby prościej a i wiedźmin w nazwie, sukces gwarantowany, też byśmy klaskali.
Stregobor to chyba zastąpi Gena tutaj i zginie na Thanned. W ogóle te rady czarodziejów są śmieszne, dialogi pomiędzy Tissaią i Yenn, czy ich bal rodem z Harrego Pottera.
Tutaj jako próbkę masz mój poprzedni tekst, o starym polskim serialu ;)
http://www.filmweb.pl/serial/Wiedźmin-2019-724464/discussion/"Wiedźmin"+-+serial +%282002%29+-+słów+kilka,3048961
Popatrzyłem, może nie za dokładnie, bo to dość długie opracowanie i odstręcza ilością połajanek co do Sapkowskiego (często w nieładnym stylu) i dyskusji z książką, a to zabija i chęć czytania, i wartość polemiczną. Jeśli w nowym opracowaniu poprawisz trochę styl, odniesiesz się do spójności świata i logiki pojedynczych scen, podejmiesz próbę wytłumaczenia pomysłu na bohaterów czy magię - znaczy, dasz parę odpowiedzi 'dlaczego to się dzieje', no i popolemizujesz z twórcami serialu a nie autorem książki, ja przeczytam. No i musisz pozbyć się niekonsekwencji: aktorka ci się nie podoba, za chwilę tworzy postać odpowiadającą założeniom, a potem jednak duży minus. Nie wiem, czy takich niefortunnych zwrotów akcji jest wiele więcej, ale oceniasz pisemnie polską produkcję jako lepszą niż amerykańską, słownie dajesz 9, a numerycznie oba seriale są dla Ciebie jednakie. Taka niechlujność podważa zaufanie do tego, co piszesz, a i powoływanie się na niepewne źródło osłabia Twoją wiarygodność. No i wytykasz największą wadę 'brak pieniędzy'. To ja w trakcie przeglądania Twojego tekstu odpaliłem po kilka minut w losowych odcinkach i w wielu scenach widzę zagospodarowany drugi, co tam, daleki plan - ludzie, którym brakuje kasy, nie ustawiają kilkaset metrów za pierwszym planem, za rzeką, trzech statystów rycerzy na skarpie. Nie zatrudniają nawet człowieka, który zadba o takie szczegóły. Zwróć uwagę na takie niepewne kwestie.
W każdym razie, doceniam poświęcony czas, bardzo doceniam ocenę wbrew powszechnej recepcji serialu i czekam na nowy tekst.
Powodzenia
"słownie dajesz 9, a numerycznie oba seriale są dla Ciebie jednakie."
?
Polski serial ma u mnie ocenę 9/10 a amerykański 8/10. Skąd wiec "jednakie" ?
"ludzie, którym brakuje kasy, nie ustawiają kilkaset metrów za pierwszym planem, za rzeką, trzech statystów rycerzy na skarpie. Nie zatrudniają nawet człowieka, który zadba o takie szczegóły. Zwróć uwagę na takie niepewne kwestie."
Serial całościowo budżet miał co widać po samym fakcie posiadania komputerowych efektów specjalnych (co nie było wtedy czymś "zwyczajnym") i plejadzie znanych aktorów która się przez niego przewinęła. Ale to że ten budżet tutaj trzeszczy jak stara koszula to po prostu widać :)
Aaa, po prostu dałeś link do dyskusji o starym Wiedźminie, gdzie dopiero był link do tekstu. Nie rozszyfrowałem podstępu, że dyskusja odbyła się tu. Moja wina, wybacz.
A nowy tekst gdzie się pojawi?
A, stary tekst "wisi" zarówno na forum starego serialu jak i tutaj. Nowy tekst będzie tylko tutaj, ale to jeszcze trochę czasu -może w piątek? Zobaczymy.
To jeśli mogę Cię prosić jeszcze o odniesienie się w swoim tekście (nie teraz) do takiej sprawy: czemu służy taka fabuła jak w serialu, tzn.: cięcia odcinków, częste retrospekcje czy pokazywanie ważnych wydarzeń bez żadnego wprowadzenia, z punktu widzenia osoby bardzo dobrze oceniającej serial. Ja rozumiem chęć oparcia opowieści na trzech równorzędnych bohaterach, ale układ i logika zdarzeń wygląda jakby trójkowy uczeń pisał wypracowanie z bryku, a ponieważ miał posłużyć się retrospekcją, to pociął w losowych miejscach swój tekst i powplatał jak popadło opowieści dziejące się kiedy indziej niż teraz.
Serial nie jest dziełem awangardowym a sztuka filmowa przez ponad wiek dość dobrze rozpracowała atrakcyjne dla widza sposoby prowadzenia opowieści. Naprawdę mam zagadkę.
Hm, sporo już o tym napisałem , ale pod nieco innym kątem. Ok, to w sumie niezły pomysł - spróbuję i z tej strony ;)
Mnie gołe cycki Yennefer podczas próby "spętania" geniusza wiatru. Podobną komedię widziałem w Constantine z 2005 roku. Jak to jest, że wcześniej można go było zamknąć w butelce a potem trzeba sobie podbrzusze ochrą smarować.
Cały ten odcinek to jakaś kpina. Gdzie słynny egzorcyzm? Gdzie niewidzialna Yennefer w łaźni. Gdzie tłumaczenia co Geralt zrobił pod wpływem zaklęcia i PO CO? Gdzie kwiecista przemowa o tym, że aptekarz zachował się jak gówniarz a lichwiarz dostał w zęby bo obgadywał czarodziejkę w karczmie.
Ostatnie życzenie jest opowiadaniem, które tak jakby rozpoczyna wieź Wiedźmina i Czarodziejki, ale jest moim zdaniem najzabawniejsze ze wszystkich opowiadań. A tutaj kastracja level HARD.
Gdzie Krepp i jego wiedza na temat geniuszy żywiołów, która jest nie tylko pożyteczna dla samego opowiadania, ale dla całego świata przedstawionego.
Czytałem wczoraj. Nic nie mów. U Sapka nawet takie postacie epizodyczne mają charakter. Wykastrowano wyprawę na smoka, oberżnięto blaviken, zmieniono wątek strzygi, nawet to jak Geralt znalazł się na uczcie w Cintrze.
Gdzieś już mi przemknęło o Oscarze dla Wiedźmina. Nie wiem, czy filmy na mniejszy ekran się kwalifikują, ale żeby nie skończyło się Złotą Maliną, bo Twoja scena ma zadatki.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Nagroda_Akademii_Filmowej Chyba dla seriali to jednak Emmy bardziej. Ale wątpię w nagrody, bo taki GoT nie miał takiego podziału i u nas ma 3 miejsce, na imdb 8, od początku był wysoko oceniany przez wszystkich. Ludzie którzy znają się na filmie oceniają serial jako przeciętny, więc musieli by sporo poprawić żeby powalczyć. Na razie na + Wieśka przemawia tylko to że GoT się skończył ale gdyby HBO dorwało np Spin-offy czy wyjdzie WP od Amazona to serial może jeszcze stracić. Przebąkuje się też o ekranizacji Inkwizytora Piekary, ale to raczej odległe terminy. Kasa też problem bo o ile lepszy byłby Lucyfer odpowiadający komiksowi, ale czytałem że się nie da bo np ukazanie Srebnego Miasta byłyby tak cholernie drogie że nikt się tego nie podejmie.
Ja bardzo żałuję, że ten Wiedźmin wyszedł taki słaby, bo na bazie jego ewentualnego sukcesu wielcy świata filmu może chętniej sięgaliby po inna polską twórczość. A wyrosła nam wspaniała opowieść Wegnera, choć nieskończona jeszcze. Szkoda.
Cudowna recenzja, praktycznie oddaje moje własne odczucia podczas oglądania tego chłamu.
https://www.youtube.com/watch?v=1G31mIHqWMc
Ten serial to jest ta sama metoda którą stosuje choćby Disney z marką Star Wars. Jak nakręcisz gniota i dobrze wiesz że pieniądze poszły w gniota to ładuj dalej kasę w reklamy i udawaj że wszystko jest w porządku, udawaj że to dobra produkcja, niech aktorzy mówią o niej w superlatywach. Wciąż jest naprawdę duża szansa że ludzie a przynajmniej duża część nabierze się na tego gniota i zwróci się koszt produkcji.
Bez przesady. Nawet dla najtłustszego "A nie mówiłem!!" nie godzi się tak deptać materiału źródłowego.
Wiedźmin kochał tylko Yennefer, a Jaskier... powiedzmy, że Łasiczka była najbliżej ideału.
I będę się tego trzymał. Dla własnego zdrowia psychicznego (nerwowy chichot).
Panowie,
i tak będziemy oglądać.
Zatopimy żale w wódzie i porubstwie, no, kolega klik najwyżej będzie częściej rozlewał, ale może przy tej drugiej czynności zyska.
Napięcie zbudujemy sobie sami przed emisją, bo w serialu czegoś takiego nie uświadczymy, najwyżej popłaczemy na forum.
A w swoim zacietrzewieniu nie potrafimy nawet dostrzec, że na naszych oczach rodzi się nowy gatunek filmowy: Zupełny dramat. Może to jednak awangarda.
I będziemy oglądać.
O nie, do tego prócz rzemiosła trzeba jeszcze talentu.
No kto jak kto, ale Ty ich gloryfikujesz?!! ;)
No akurat jak na złość pić nie mogę, bo jestem na antybiotyku. Druga czynność jest poza moim zasięgiem bo kobiety nie pociąga facet zmotoryzowany 24/7. Takie gówniane życie na postronku typu "Jesteś naprawdę fajny, ale wolę facetów którzy umieją chodzić, a teraz napisz za mnie pracę na zaliczenie to cię będę lubić i może nie obgadam w grupie".