Przede wszystkim aktorstwo. Postacie u Hirsta (Ragnar, Lagherta, Bjorn, Rollo, Floki) - wszystkie nietuzinkowe, z charakterami. Tu niestety mamy postacie miałkie, bez charakterów i zagrane w stylu telenoweli. Szczególnie irytował mnie Leo Suter w roli Haralda.
Poza tym scenografia, efekty, sceny walk i bitew całkiem dobre. Tylko niestety intrygującej fabuły i tego mistycznego, nieco szalonego klimatu "Wikingów" zabrakło.
Jeden punkt muszę jeszcze odjąć za woke z "antyrasizmem", bo jest to po prostu idiotyzm psujący każdy film, zwłaszcza historyczny. W gruncie rzeczy to jest nawet drwina z czarnoskórych.