To już zaczyna być irytujące, i nie tylko w tym serialu. Ok, może to wygląda bardziej epicko, ale logika pada. Najważniejsze postacie, dowódcy armii, walczący bez tarczy, hełmu, i do tego w pierwszym szeregu to wedle wszelkich praw logiki przepis na szybką katastrofę i przegranie bitwy. Ethelwulf po wyniszczającym ostrzale, bez żadnej osłony wychodzi sprawdzić czy to już koniec? Bjorna chyba rzeczywiście bogowie chronią, bo walcząc dwoma toporami przezywa grad strzał bez najmniejszego zadrapania. Czym bardziej się starają przedstawić bitwę widowiskowo tym bardziej cierpi na tym historyczność, oraz zdrowy rozsądek.
Ale ty wiesz, że niegdyś często dowódca walczył na czele armii, jak chociażby Aleksander Wielki
nie porównujmy tu Wielkiego Zdobywcy Aleksandra Wielkiego a jakiegoś wieśniaka z Anglii
Tak, ale w pełnym rynsztunku i towarzystwie gwardii. Do tego prawie zawsze konno.
Nie, lepiej żeby rozebrał się na gołą klatę i poszedł w nich pierwszym pie***nięciem, jak kibol na ustawce :D
Tak, to bardzo słaby punkt tego serialu. Wiadomo, że główne postacie zawsze mają mniejszą śmiertelność od szaraków ale Ethelwulf sprawdzający sam czy Wikingowie są nadal za drzewami, podczas gdy jego podwładni kryją się za tarczami, spowodowało, że ciężko traktować wszystko poważnie.
Jak to zobaczyłem to tylko czekałem, aż oberwie strzałą między oczy. Jak już mówiłem. Logika pada.
Na takie głupoty można przymknąć jeszcze oko ale jeśli pokazujesz w pierwszym sezonie, że Wikingowie to za bardzo piśmiennictwa nie szanują to ciężko uwierzyć, że coś wspólnego z realiami tamtych wydarzeń ma odpuszczenie plądrowania "Anglii" w zamian za kawałek pobazgranego papieru (pije tutaj do nadania udzielonego przez Egberta)
Mam wrażenie, że scenarzyści silą się na intrygi rodem z Gry o Tron ale nie za bardzo im to wychodzi.