a może raczej po romansidle które dzieje się wśród wikingów. Trochę się rozczarowałem delikatnie mówiąc...
Ale ja nie o tym. Po książce wpadłem w te same środowisko, bóstwa, imiona. Aż niemal oczekiwałem że gdzieś Sigrun się pojawi ;)
Póki co pierwszy odcinek i w sumie jeszcze nie wiem czy mnie wciągnie. Wcale nie jest powiedziane że musi - już nie jeden hicior mi nie podszedł. Jakiejś starej daty jestem. Zobaczymy.
Póki co jedna rzecz mnie drażni - strasznie wtórna muzyka w serialu. W sumie nie wiem czego miałbym oczekiwać (może mogli sobie ją w ogóle darować), ale po Stranger Things moje oczekiwania co do serialowej muzyki mocno wzrosły. W moim przypadku muzyka to jakieś 40% radości z obrazu. A tu taka holiłudzka sztampa. Cała nadzieja, że przestanę zwracać uwagę na tło dźwiękowe a skupię się na historii.
To takie póki co moje luźne przemyślenia ;)