PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=659055}

Wikingowie

Vikings
2013 - 2020
8,4 179 tys. ocen
8,4 10 1 179380
6,5 20 krytyków
Wikingowie
powrót do forum serialu Wikingowie

Jakoś tak wyszło, że w czasie oglądania drugiego sezonu Wikingów naszło mnie aby podzielić się swoja opinią z innymi. Nie wiem czemu, jakoś tak i po prostu. Z wypowiedziałem wstrzymałem się do końca ostatniego odcinka (i uważam, że postąpiłem bardzo dobrze).
Aż do ostatnich minut ostatniego epizodu, serial wzbudzał we mnie mieszane uczucia. Z jednaj strony pamiętałem jak miejscami potrafił emocjonować mnie pierwszy sezon. Również to, że Wikingowie to dość fajny temat, sam serial całkiem fajnie od strony wizualnej zrealizowany. Ogólnie spoko. Z drugiej jednak strony człowiek czasami za głowę się łapał "jaki głupi ci .... wikingowie". I poniższe żale, piszę nie po to aby wylać swojego hejta ale z czystej ciekawości czy ktoś miał podobne odczucia albo czy ja dobrze rozumuję.
Sam serial wciągnął mnie na tyle, że drugi sezon wciągnąłem w dwa wieczory. Mówi to tylko i wyłącznie o fajności tego serialu jednak w tym przypadku trudno my wyróżnić poszczególne odcinki a jedynie sytuacje.
Samego Ragnara ciężko mi było czasami polubić jednak miał w sobie 'to coś'. Brutalną charyzmatyczność. Upór czy stanowczość. Niestety, znienawidziłem go (szczerze i autentycznie) za końcówkę pierwszego sezonu gdy poszedł do łózka z księżniczką Auslag. No proszę Was. Mając taka kobiete w domu jaką była Lagertha, on sobie wybrał kogoś innego ?! Miał swoje powody, jednak strasznie go znienawidziłem za to. To, że potem ona od niego odeszła uznałem za dobry znak. Na marginesie mówiąc Lagertha to postać, która wielbiłem od początku pierwszego sezonu, aż po ostatnie sekundy w drugim. I przepraszam za wyrażenie ale jest ona zajebista w każdym calu. Pomijając urodę, niewątpliwy atut, aż po jej niesamowity charakter a także jej zimną bezwzględność (końcówka drogiego sezonu). Postać niesamowita i dużo bym dał aby taką kobietę mieć w domu! (nie umniejszając wagi mojej kobiecie :)).
A teraz trochę zagadnień na pograniczu głupoty wikingów. Pamiętacie scenę gdy Lagertha przyjeżdża z pomocą podbitemu Ragnarowi? I gdy zwabiają w odludne miejsce jarla Borg? A potem wychodzą za wzgórza mu na spotkanie? No właśnie?! Mają przewagę! Mają element zaskoczenia! Znajomość terenu i bogów po swojej stronie. I zamiast go schwytać raz dwa to oni wolą wszystkie ich karty rzucić na stół. Gdzie logika, gdzie rozum? Uznaję, że podpalenie swoich spichlerzy było koniecznością, ot świetny plan. Ale czemu mu nie zagrodzili drogi? Nie capneli od razu to tego nie wiem. Przysporzyło im to nie lada kłopotów później.
Kolejna sprawa. Odcinek, chyba, drugi. Wikingowie przypływają do Anglii, w znacznej sile 50 wojów. I co robią. Robią sobie odpoczynek w lesie, na nieznanym sobie terenie!, nie wystawiając wart! czy czegokolwiek podobnego. Wtedy nie byłem nawet zdziwiony jak zaczęli ich wystrzeliwać. Za głupotę się płaci ale nie uwierzę, że wikingowie byli aż tacy tępi. Surowi, dzicy ale nie debilni.
Kolejna sprawa. Pierwsza wymiana znaczących zakładników z królem Wessex (chyba dobrze napisałem). Król postanawia wysłać swojego syna. Ale kto z 'dzikusów' wie jak wygląda syn władcy. Nawet Athelstan nie wiedział więc co stało na przeszkodzie wysłać jakiegoś kmiecia? Ragnar przyjeżdża przekonany, że syn króla jest jako zakładnik a tutaj kuku! Nóż w plecy i koniec sagi o Ragnarze. Problem Wikingów rozwiązany (nie oszukujmy się ale bez Ragnara to to wszystko funkcjonowałoby jak nasz rząd). Niby Anglia taka bardziej cywilizowana, podstępna, bardziej taktyczna a takie głupie błędy.
A czy mur tarcz to jedyna taktyczna zagrywa Wikingów? Pytam sie bo aż tak nie orientuje się w tamtych czasach a w serialu to razi. Co by się nie działo i kto i skąd by nie atakował to mur tarcz zawsze i wszędzie. Piechota? MUR TARCZ! Łucznicy? MUR TARCZ! konnica? MUR TARCZ! Spoko tylko, że łucznicy z drugiego odcinka (znowu odwołuję się jak Anglicy 'zaskoczyli' ich w lesie) mogli ich wystrzelać bo końcu Ragnar i wojacy by się zmęczyli trzymaniem tych tarcz.
Atak na klasztor w drugim sezonie też, wydaje mi się mógłby być odparty z łatwością gdyby angielscy wojacy nie wybiegali na plac przed bramę a bronili się, uwaga, uwaga, w bramie.
Atak na wioskę ragnara przez jarla Borg też mi trochę trącił myszką. Fajne jest to, że walczyły kobiety jak i mężczyźni. To plus. Ale, że statki płynęły i ani jedni ani drudzy nie strzeli z łuków? (już sam fakt pozostawiania nieuzbrojonej wioski podczas gdy dało się kosza groźnemu 'sojusznikowi' jest śmiechu warte. No jak tak można, ja się pytam?)
na początku naipisałem, że dobrze, że wstrzymałem się z osądem aż do końca ostatniego odcinka. Denerwowało mnie, że Floki (przebiegła, nietuzinkowa postać) daję się tak łatwo zmanipulować królowi Horikowi. Każdy grał jak mu król zagrał mimo, że tamten rzucał puste słowa. Manipulacja i tajne zagrywki okej ale mogłoby to być bardziej wiarygodne. -"Zabij go a dostaniesz tamto" - "ok". Oczywiście wiemy, że na końcu stało się zupełnie coś przeciwnego...ale jednak. Zarówno manipulacje króla jak i intryga postaci była za trochę za płytka. Choć nie powiem, końcówka mnie nawet trochę zaskoczyła i ucieszyła :)
Czepiam się? Może trochę. Serial bardzo mi się podobał i ma świetny klimat. Pierwszy sezon bomba (a może gorzej go pamiętam?) drugi też niezły. Ścieżka dźwiękowa bardzo ale to bardzo klimatyczna i miejscami niesamowita (muzyka z openingu już na stałe zagościła w mojej głowie). Dużo dobrze zarysowanych postaci (Lagertha - zakochać się można, młody (jak i starszy) Bjorn, Floki, Rollo, sam Ragnar, ze swoimi szalonymi oczami i niesamowitą, jakby niekontrolowaną mimiką. Ktoś powiedział, że po Ragnarze to nie wiadomo czego się spodziewać. Jak pomyślisz to on zrobi inaczej. I jego gesty, mimika zawsze na to wskazywały. Brutalny, miejscami szalony, przenikliwy. Bogowie takich lubią). Czekam na 3 sezon i gdyby nie wyżej opisane przeze mnie niesmaki uznałbym to za serial idealny. Nie oczekuję od wikingów taktyki na poziomie Sun Tzu ale wierzę, że byli ludem bitnym i myślącym. Brutalnym ale niegłupim. Inaczej by nie przetrwali. Na pewno znali się na tropieniu, walce, mieszkaniu na nieprzyjaznym terenie. Żyli czasami po zwierzęcemu ale znali wartość życia. Potrafili się z niego cieszyć i potrafili je cenić. Ten kto głupio zginął poszedłby do Walhalli? Wierzę, że mieli swoje sposoby taktyczne i planowali nie tylko intrygi wewnątrz osady ale i na polu bitwy. Po prostu nie mogli być takimi jełopami jak czasami w serialu bo pierwsze lepsze starcia byłyby dla nich ostatnimi.