Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że Ivar przegra tę bitwę. Byłem pewien, że przewidzi to co zrobi jego ukochana, ale być może za bardzo lubię tę postać. Ogólnie cały sezon skończył się nawet fajnie, pomimo jego wątpliwej jakości. Liczę też na to, że odczarują nam postać Flokiego, który mógłby wrócić do Ivara. :) Nawet jestem ciekawy jak to się jeszcze wszystko potoczy i czy mój ulubieniec wróci po Kattegat. Tylko mam wielką nadzieję, że scenarzyści przejrzą na oczy i przestaną tworzyć zupełnie niepotrzebne wątki takie jak chociażby Floki na wyspie, Lagertha i biskup czy wcześniej historia tej Chinki (xD). Jonathan Meyers też się spisał, trochę szkoda, że to już jego koniec. :( W sumie można również spróbować jakoś ciekawie poprowadzić historię Alfreda skoro nie ma już jego irytującej matki. Na pewno jest jakiś potencjał, ale chyba nikt normalny się tam nie znajdzie, żeby zasugerować, aby skrócić te 20 odcinków do maksymalnie 10. Na pewno pomogłoby to temu serialowi.
Bezsensowne wątki i postacie (i nawet twórcy serialu nie mają pojęcia po co są), to jest wizytówka tego serialu.
Scenariusz Wikingów jest pisany na kolanie przez ludzi, którzy nie mają zielonego pojęcia, dokąd to wszystko zmierza - takie wrażenie miałem niemal od początku. Serial ratowały ciekawe, dobrze zagrane postacie z Ragnarem na czele. Tyle że te postacie albo już zginęły, albo zostały już tak wyeksploatowane w każdy możliwy sposób, że w zasadzie już nie wiadomo, po co tam jeszcze są.
Jedynym powodem, dla którego jeszcze oglądam Wikingów, jest oczekiwanie, kiedy wreszcie synowie Ragnara będą starsi od Lagerthy :D Myślę, że to już w następnym sezonie. I będzie to doskonałe podsumowanie jakości scenariusza tego serialu :D
Sorry, ale głupszego komentarza dawno nie czytałem. "Nie podoba mi się, ale oglądam" plus "powylewam swoje żale".
Albo się serial lubi i ogląda albo nie lubi i nie ogląda. Więc skoro go oglądasz to go musisz lubić... idąc dalej tym tokiem myślenia sam sobie zaprzeczasz, a jak nie widzisz w tym negacji to skonsultuj się z lekarzem.
Serial stał się przeciętny to fakt. Wielu ogląda nadal, by poznać zakończenie, a serial podobał się im tylko w pierwszych sezonach.
Ale po co ta agresja? Jakieś frustracje życiowe wyładowujesz w Internecie? Trochę kultury.
Chyba wyraźnie napisałem, co mi się w serialu podoba: ciekawie postacie które mozna polubić. Napisałem, co mi się nie podoba: scenariusz pisany na kolanie, w którym wiele wątków prowadzi donikąd albo jest wręcz bezsensowna. Pierwsze 3 sezony mi się podobały mimo ich wad, może nawet 3 najbardziej, bo zaczęli ginąć główni bohaterowie i oglądając go nie wiedziałem, co się wydarzy (w drugim sezonie niektórzy wydawali się nieśmiertelni).
Ale 2 części 4 sezonu są już bardzo słabe.
To moja subiektywna opinia. Jeżeli masz problem z tym, że ktoś ocenia coś inaczej niż Ty, to po co czytasz czyjeś komentarze na forum?!
2 sezon jest zdecydowanie najlepszy scenariuszowo i zabłysnęła wtedy postać Egberta.
Zginęły dwie ważne postacie jarl Borg oraz King Horik.
Można się przyczepić jedynie, że Rollo przeżył stratowanie przez konia. Ciężko byłoby chyba przeżyć to.
W 3 sezonie głównym atutem była wartka akcja, ale scenariusz nie był tak wielowątkowy jak w 2 sezonie.
Natomiast w 4A zaczęły pojawiać się nagminnie absurdalne pomysły scenarzystów. Wiele scen wciskanych na siłę, a nawet całe wątki niezbyt wysokich lotów. Na dworze Paryża średniowieczny Grey, jakieś trójkąty miłosne czy sceny dla samej kontrowersji. I taki poziom był już kontynuowany do końca serialu.
Ale jarl Borg i Król Horik to byli wrogowie Ragnara. A mi chodziło o to, że Ragnar i jego wesoła kompania wydawali się nieśmiertelni i ogólnie było wiadomo, że i tak wygrają. Dlatego 3 sezon bardziej mnie trzymał w napięciu, chociaż samo zakończenie było trochę głupie...
W 3 sezonie serial moim zdaniem poszedł jeszcze bardziej w akcję, a scenariusz już tak nie zaskakiwał, a pojawiły się w nim głupotki. Główni bohaterowie nadal byli nieśmiertelni przecież :) Jednak większych zastrzeżeń nie mam do pierwszych trzech sezonów. Krytycznie podchodzę do słabszego 4 i 5 sezonu, gdzie było znacznie gorzej.
No postać Magnusa bez sensu, postać biskupa Heahmunda uśmiercona za szybko, co do Ivara wiedziałem że przegra, i gdzieś ucieknie:-)
Ivar w słomkowym kapeluszu make my day!!
Fajne zakończenie. Co oni mogą jeszcze wymyślić w 6 sezonie??? Amekryka??? Alfred??? Flooki???
Trochę się pogubiłem jak to oglądałem, to jak to się w końcu skończyło? Pięknowłosy umarł czy nie? Bo się całkiem pogubiłem XD
A ja np. odwrotnie – chciałbym, żeby umarł. Tzn., nie żebym nie lubił Pięknowłosego czy coś i życzył mu tej śmierci, ale przebicie na wylot klatki piersiowej mieczem to nie jest chyba "kontuzja", która pozwoliłaby go sklasyfikować jako tzw. pacjenta dobrze rokującego. Uważam, że ta krótka scena, w której wstał i tryumfował razem z Bjornem, to czysty absurd – ktoś się chyba nie mógł zdecydować, czy faktycznie króla Haralda uśmiercić, czy nie... Poza tym, uważam, że byłaby to śmierć tak bohaterska i tak honorowa, że żaden inny Wiking w całym serialu nie miał lepszej. Zginąłby – w imię honoru właśnie i jakiegoś takiego braterstwa broni na polu bitwy – ocaliwszy życie człowiekowi, który nie dość, że "podebrał" mu przed chwilą ukochaną kobietę (krótko się znali, ale chyba mogę tak powiedzieć), to jeszcze po raz kolejny zniweczył jego plany na własny jakiś sukces militarny, którym mógłby się wsławić w świecie, bo ewentualne wtedy zwycięstwo nad Ivarem i odbicie Kattegatu i tak, jakby nie było, idzie przecież na konto pierworodnego syna Ragnara...
Postacie się nie starzeją, bogowie się objawiają, kalecy chodzą, serio nie ma się co czepiać jednej rany kłutej xD ogólnie Harald jest hot jak cholera, a w ostatnim odcinku okazało się, że jest też rycerski (ocalił Bjorna). Ogólnie teraz moja ulubiona postać i potwierdzono, że będzie w następnym sezonie <3 niech się radują wszystkie serca niewieście :D
Harald pewnie stoczy walkę z Bjornem:D Wydaje mi się, że mają niedokończone sprawy ale czy to mu się opłaca w tym wypadku?
Ambicją Haralda jest zostać królem całej Norwegii, skoro Bjorn jest teraz królem Kattegat to stoi mu na drodze. Zgodnie z historią został tym królem... ale zgodnie z historią Halfdan Czarny był jego ojcem nie bratem xD więc ciekawe jak się to potoczy.
Harald zostanie królem całej Norwegii, ale coś czuję, że nie będzie to jakieś tryumfalne zwycięstwo a zwyczajnie sam fakt, że przeżyje dłużej niż którykolwiek z synów Ragnara. Miał już kilka sytuacji, w których mógł zdradzić swojego sojusznika lub wyzwać go na walkę na śmierć i życie i dzięki temu zdobyć koronę, ale tego nie zrobił.
Przecież w tym serialu gościowi wyrąbywali żebra i wyciągnęli płuca, a on wyglądał najwyżej, jakby mu wyrywali zęba bez znieczulenia. Więc co tam jakieś przebicie mieczykiem ;)
Jak dla mnie Harald i Bjorn to ostatnie ciekawe postacie, więc mam nadzieję, że odegrają jeszcze jakąś ciekawą rolę.
Bardzo fajne walki, ciekawie wyglądał Wielki Wódz na krześle i końcówka z Ivarem w kapeluszu :D. Bardzo podobały mi się widoki na miasto z lotu ptaka. Sceny te przypomniały mi, że to nie jest już ta maleńka wioska z pierwszych sezonów, czego na bieżąco nie odczuwam. Choć może być to spowodowane tym, że teraz jest po prostu olbrzymia wioska, wszystko wciąż drewniane itd., ot takie czasy. Ciekaw za to jestem co ze spin-offem, będzie czy nie będzie, a jeśli tak to o czym. Coś kojarzę, że któryś twórca wyobrażał sobie zakończenie serialu wraz z odkryciem Ameryki przez wnuki Ragnara, ale na to czasu już nie znajdą, więc spin-off wydaje się być całkiem możliwy (tym bardziej, że marka cały czas na siebie zarabia, mimo że sporo osób narzeka na poziom najnowszych sezonów). Osobiście nie miałbym nic przeciwko.
Nędzny odcinek. Taki na odwal się. Przegrywają sromotnie, a tu oczywiście blondyna wreszcie zdradza. Inteligentny, przebiegły Ivar nie potrafił tego przewidzieć, ba chociaż postawić straż przy tym tajemnym wyjściu. Bjorn - chyba najgorszy władca jakiego mogli mieć.
Bjorn wypłakał i wziął lud na litość. Jestem zniesmaczony i zawiedzony. Szkoda mi Ivara i nie rozumiem braku lojalności ludu wobec niego #teamivar
A ja nie rozumiem czemu nikt z poddanych nie zabił Ivara zanim ta bitwa miała miejsce. Kaleka pomiatał wszystkimi w koło, wprowadzał krwawą tyranie i miał jakieś puste przemowy, manipulujące tłum, który tylko potakiwał jak jakieś marionetki. Rzeczywiście zajebisty władca, ale mógłby już zdechnąć
Większość władców, która dłużej panowała była tyranami w mniejszym lub większym tego słowa znaczeniu. Bycie miękkim władcą przyciągało sępy i brali to za słabość więc tacy władcy panowali przeważnie krótko.
Czy ja wiem, czy tak wypłakał i wziął lud na litość? Trudno raczej liczyć na lojalność ludzi, kiedy odcinek wcześniej żywcem pali się ich rodziny za to, że nie bili przed tobą czołem po tym, jak ogłosiłeś się bogiem, albo, co gorsza, krzywo na ciebie spojrzeli...
nie no co ty, to zachowanie typowe dla najlepszych władców(wg fanboyów Ivarka Kaleki)
Może i kaleka, ale jeżeli chodzi o strategię to nie ma sobie równych - taka jest prawda i to mi się w nim podoba najbardziej. Brak lojalności, podejrzenia o zdradę , zdrada - kara jest tylko jedna - za mniejsze przewinienia wieszano i palono ludzi.
Oczywiście, że tak. Obejrzyj ten odcinek jeszcze raz - teksty ze szklankami w oczach typu: znam was, bawiliśmy się razem jak byliśmy dziećmi, nie o taki Kattegat walczyłem etc. - Przegrał i nie mogł tego znieść jak mężczyzna. Ba! 3 duże armie przegrały (Bjorn + Harald + Budda) przeciwko jednemu Ivar'owi.
To Już ten słaby wątek Maximusa i jego koniec był bardziej twardy i heroiczny niż Bjorn w tym odcinku.
Zdaje się, że pomysł na Bjorna w tym odcinku był po prostu taki, że on wcale nie będzie twardy, heroiczny i typowo męski... Metroseksualny jeśli już XD i melodramatyczny, a mówiąc bardziej może obrazowo: no faktycznie, wyszedł na taką miękką faję trochę, ale faktem jest też chyba to, że wielu mieszkańców Kattegatu Bjorn rzeczywiście zna od dziecka i jako dziecko mógł się z nimi w tej przysłowiowej piaskownicy bawić. Wykorzystał te sentymenty i tyle. Tonący, jak wiadomo, brzytwy się chwyta. Czy "wypadało" mu się tak zachować? Bogowie go ocenią w Walhalli.
W sumie też odniosłem takie wrażenie i jeszcze ten głoś jak zaczął mówić jakby zaraz miał wybuchnąć płaczem xD
Jakie 3 armie? Przecież Bjorn nie miał żadnej armii, dołączył do Haralda.
Poza tym co do Ivara to dla mnie zatracił wszystko, żadnej większej strategii. Ostatnią, która była całkiem ciekawa to w czasie wielkiej armii, gdy wikiwał angolów. Wszystko inne, to po prostu robienie przez scenarzystów idiotów z jego przeciwników. Nawet Rollo go zrobił na miękko, po tym jak mu 'pomógł' :D Już większą strategią wykazał się Ubbe w bitwie przeciwko Haraldowi.
Co do Bjorna to nie przesadzałbym z tym, że jest nijaki. Przegrał starcie i scenarzyści (moim zdaniem) chcieli bardziej przybliżyć w tym odcinku postać Ragnara, który sam miał podobną przemowe w momencie, gdy Rollo pokonał go pod Paryżem - sama końcowa scena na wzgórzu bardziej utwierdza mnie w tym przekonaniu.
Mimo, że cały sezon znowu nie zachwycił to i tak czekam na kolejny!
No dobra, dwie.
Oczywiście, że Ivar wykazał się lepszymi umiejętnościami, bez porównania do Ubbe. W przeciwieństwie do Angoli czy Francuzów Wikongowie są baaardzo podstępni, dlatego większość walk wygrali. Walka pomiędzy wikingami to jest swego rodzaju lvl up względem walk z Anglikami, Francuzami.
do czego zmierzam - Ivar pokonał 3 braci, którzy bardzo dobrze go znali i wiedzą jak bardzo podstępną postacia jest. Do tego dochodzi jeszcze Harald the Finehair, Budda - wszystkich ich Ivar ich pokonał. Przegrał tylko przez to, że został zdradzony (a i tak wiedział jak weszli i kto mógł to zrobić).
Słuchaj nie twierdzę, że nie ma w sobie elementu sprytu czy przebiegłości bo ma. Jednak to Twoja opinia co do sprytu pomiędzy poszczególnymi 'ludami' i nie jest faktem.
Ja mogę odbić piłeczkę i powiedzieć, że Ivar nie zostałby królem Kattegat, gdyby nie pomoc Rollo, bo sromotnie poległ podczas pierwszego starcia z Bjornem.
Wolisz Ivara - spoko, ale dla mnie ta postać jest przereklamowana i tyle w temacie.
Sama ucieczka Ivara z oblężonego miasta też lekko naciągana. Lekko? Naciągana jak jasna cholera... Bjorn najpierw krzyczy, że przyszli – gdzie tam przyszli, oni rzeki przepłynęli, góry pokonali, wielkim lasem szli, nocy nie przespali XD – tylko po to, żeby go dopaść, a potem, a jakże, Ivar gdzieś znika, nikt go oczywiście nie szuka, nikomu do głowy nawet nie przychodzi, żeby obstawić bramy, a Bjornowi – za całokształt dokonań w dziedzinie logicznego myślenia – mama wręcza miecz królów... Ryly? Jak dużych zasobów i jak dużego wysiłku potrzeba, by odnaleźć kogoś, kogo zdolności motoryczne są tak ograniczone, ja się pytam? Dobrze przynajmniej, że ktoś go z tego Kattegat wywiózł (szkoda, że nie na taczkach). Równie dobrze, mogliśmy mieć na koniec scenę, w której Ivar odkuśtykowuje w stronę zachodzącego słońca.
Bjorn to wielki i odważny wojownik ale inteligencją momentami nie grzeszy :P Spodziewałem się, że Ivar nie zostanie zabity ale ucieczka w takich sposób, coż lekko nie przemyślane pod kątem logiki :P
Tak w ogóle – po tym, jak Ivar zniknął – liczyłem na to, że zaczaił się gdzieś na Lagerthę i w którymś momencie rzuci się nią, żeby się zemścić za matkę, albo oficjalnie uzna swoją klęskę, ale przed tym wyzwie ją na pojedynek czy coś w tym stylu... Ona stara, on kaleka – bracia też nie powinni mu chyba tego prawa mimo wszystko odmówić... Pytanie tylko, czy wiedział, że ona płynie z powrotem do Kattegat? Chyba nie.
Ivar i walka..dobre. Typ nigdy nie walczył bo i nie może i nie umie. Lagherta z zawiązanymi oczami i rękami by z nim wygrała. Ileż się ta kalika musiała namęczyć żeby udusić bezbronną żonę..
Rewelacyjne zakończenie dosyć średniego jednak sezonu. Przez cały odcinek czułem magię dawnych Wikingów.
Ta scena z Ragnarem była retrospekcją z któregoś z poprzednich sezonów? Nie jestem pewna, ale tak mi się wydaje. Jak dobrze było znów go usłyszeć :)
To była rozmowa ojca z synem przed ich pierwszą, jeśli dobrze pamiętam, wspólną wyprawą. Ragnar tłumaczył Bjornowi, czym jest władza. No i ogólnie polityka... Ładna scena.
Przede wszystkim nie podoba mi się wprowadzanie postaci tylko po to żeby je za chwilę uśmiercić. Dziewczyna Hvisterka, Magnus (mega slaby wątek), dziewczyna do opieki nad Magnusem (chyba padła), wszystkie postaci na Islandii itd.
Jedynymi postaciami które jakoś się mogą podobać są Ubbe (świetna walka z tym Frodo), Harald (chyba najlepsza obecnie postać), ta Gunhilda co się bzyka z Bjornem, no i zaskakująco ciekawszy Hvitserk
Co do bitwy - kapkę byle jaka, 20 minut zmarnowane na dobijanie się do bramy, Olav jakiś taki leniwy grubas co tylko klepie językiem, Ivar postać śmieszna, znak naszych czasów w serialach, ofiara "kultowości" postaci, kompletnie oderwana od rzeczywistości karykatura, nie wiedzieć czemu postanowiono typa nie uśmiercać.
Niewiele się działo ale zawsze to lepiej niż pokazywać Floka bawiącego się kamykami w jaskiniach.
Wystarczyłoby, żeby Freydis zabiła Ivara. Miała ku temu wiele okazji także w momencie, gdy wróciła do sypialni po otwarciu sekretnego przejścia. Nie byłoby w tym nic dziwnego skoro Ivar zabił jej dziecko. Bjorn został królem, wszyscy wrócili do Kattegat i na tym skończyłby sie serial. Ale Lagherta/ Winnick jako producentka chce zarobić na 6 sezonie ;)