Zakończyłem właśnie 1 sezon i szczerze mówiąc nie spodziewałem się takiej zmiany w postrzeganiu Ragnara. W pierwszych odcinkach widzimy ambitnego wikinga który chce zrobić coś po czym zostanie zapamiętany, jego wizerunek znacznie ocieplają sceny z rodziną i jak ją traktuje - później jak traktuje mnicha. Im dalej tym coraz mroczniejszy robi się nasz Ragnar, a gdy zostaje Jarlem wydaje się być lekko szalony, jego zmianę przypieczętowała chęć ofiarowania Athelstana bogom. Sam fakt pozostawienia rodziny jest do przełknięcia bo chciał być kimś, pozostawiającym po sobie dziedzictwo w końcu był Wikingiem, a nie chłopem ciepłą kluchą i do tego potrzebował synów których Lagertha by mu nie dała - kłopot w tym że robi to wszystko w akompaniamencie coraz dziwniejszych zachowań.
"jego zmianę przypieczętowała chęć ofiarowania Athelstana bogom"
No tak, ale to nie XXI wiek, a IX, czasy gdzie nikt nie wątpił w to, że bogowie istnieją i ich życzliwość można pozyskać tylko konkretnymi działaniami.
A to ciekawe, bo Ragnar jest farmerem, synem farmera i parę razy to powtarzał. A czy się zmienił? Nie zmienił się, tylko my go bardziej poznaliśmy.
A czy gdzieś powątpiewałem w jego bycie farmerem :) ? Jeśli chodzi o "ambitnego wikinga" to chodziło mi raczej o naród. Oczywiście masz racje co do tego że zmiana wizerunku jest powodowana jego lepszym poznaniem, po prostu nie chciałem się rozpisywać i źle wystylizowałem wypowiedź - miałem na myśli jak serial wraz z postępem zmienia nam jego wizerunek. Dodatkowo może tylko ja mam takie uczucie, ale porównując do pierwszych odcinków cała uwaga już nie skupia się tylko na Ragnarze :)