obejrzałem na netflixie do 5 sezonu 10 odcinka, bo tyle tam jest.
1) Śmierć Borga. Najbardziej skrzywdzona postać w serialu. Podczas walki Ragnar stwierdza, że bez sensu walczą ze sobą, że powinni mieć jeden cel, zjednoczyć się. I tak też robią. Gdy już ma nastąpić wspólna wyprawa Ragnar, Horik i Borg, ci pierwsi wystawiają Borga do wiatru, stwierdzając, że nie można mu ufać. Borg oczywiście zamierza się zemścić - ostatecznie udaje mu się uciec podczas odbicia Kattegat przez Ragnara. Ragnar znów wyciąga rękę do Borga w celu zjednoczenia. Borg przyjeżdża do Kattegat i zostaje złapany z ludźmi w zasadzkę i zabity okrutną śmiercią.
Po pierwsze Borg miał prawo się mścić, odesłanie go z kwitkiem było ogromną zniewagą.
Po drugie Ragnar złamał słowo, a złamanie słowa w tamtych czasach powinno skończyć się ostracyzmem (dla porównania przypomnijcie sobie zachowanie króla Haralda, który nie pozwolił zabić Bjorna przez siepaczy Ivara. Widać wdał się w ojca.
2) Ragnar, który pozwala żyć synowi króla Horika. Co za głupota! Przecież to logiczne, że będzie się mścił, poza tym brał udział w spisku. Dlaczego Horik nie zginął taką śmiercią jak Borg? Choć to on był winny, on spiskował.
3) Ragnar torturujący Flokiego za zabicie Athlestana. OK, Ragnar był królem, skoro chciał mieć przy życiu Athlestana ok. Ale taka kara? Floki uratował życie Ragnarowi, pośrednio sam ryzykując swoje (1 sezon), zawsze stał po jego stronie, zbudował mu okręty, a on tak się odwdzięczył... Faktycznie, gdyby Floki był bardziej normalny, poczekałby na rozwój wypadków. Przecież Athlestan znów doznał oświecenia, uwierzył w Boga jedynego itd. wyrzucił bransoletę Ragnara do wody. W życiu by z nim nie popłynął na Paryż. Debilizm w wykonaniu Ragnara - Athlestan jawnie zerwał z Ragnarem, a ten ukarał Flokiego
4) Skoro już przy Flokim jesteśmy... moja ulubiona postać nawiastem pisząc, która zamieniła się w jakiś mix mnicha chrzejścijańskiego z wyznawcą Odyna. Stracił swój pazur, zamiast zabić tego bubka w czarnym na Islandii to bez przerwy proponował układy, jakiś taki wycofany. Tragedia. Zmarnowali dobrą postać.
5) Czemu Lagerta praktycznie w ogóle nie broni się przed synami Ragnara mówiąc, że to Aslaug odebrała jej pozycję? Miała prawo się mścić, ona była pierwsza.
6) Dlaczego Ethelwulf miłował Alfreda nie mam pojęcia. To nie był jego syn. Dlaczego Egbert miłował Alfreda? Toż nie było w nim kropli krwi Egberta... paranoja jakaś.
Najlepsze postaci to Floki (przynajmniej ten z pierwszych sezonów. Trochę szalony, ale w granicach normy jeszcze... świetny 'inżynier', szkutnik, wierny bogom) i Rollo. Chciał wyjść z cienia swojego brata i w końcu to osiągnął. Ustawił się lepiej nawet, niż gdyby został jarlem czy rywalizującym królem wikińskim (jak Harald)
Ragnar to niestety żenada. Zakochany w Athlestanie, dla którego przyjął chrzest, by spotkać go w niebie (co tam przodkowie, synowie, swój lud... kochajmy athlestana! Idźmy do nieba! Na miłość do niego chorował też Egbert, szkoda gadać). I jeszcze te idiotyczne uśmieszki jakby nie do końca miał wszystkie klepki.