Czyli było tak, jak można było się spodziewać - Ecbert wyda Ragnara Królowi Aelli, a ten wrzuci go do dołu z wężami. Odcinek według mnie był póki co najsłabszy z sezonu 4b, niewiele fabuły ruszyło, nic nie wiadomo co dalej z wyprawą Bjorna, do tego dziwią mnie relacje Ecberta z Ragnarem - ten pierwszy kazał wyrżnąć całą osadę, ale Ragnar nie ma chyba za bardzo mu tego za złe i w ogóle gawędzą sobie jak starzy kumple.
Poznaliśmy najmłodszego Ragnarssona, ale nie sądzę, żeby Magnus odgrywał jakąś ważną rolę w przeszłości, po tym jak zgnoił go Ethelwulf. Z kolei Alfred w sezonie 5 będzie pewnie już królem i to on będzie toczył walki z Ivarem. Śmieszne to trochę, że Ragnar lepiej potraktował syna Athelstana niż swojego własnego.
No i chyba jedyny, lecz ogromny plus tego odcinka - śmierc Aslaug. Z odcinka na odcinek co raz bardziej podoba mi się Ubbe, natomiast Sigurd zdobywa co raz większą antypatię. Jestem ciekawy, jak skończy Lagertha (o ile kiedykolwiek skończy). Moim zdaniem zabije ją Ivar, którego z matką łączyły szczególne więzi.
Jest już temat.
I nie wiem na jakiej podstawie uważasz Magnusa za syna Ragnara skoro nigdy nie spał z jego matką (kto ogląda serial to wie) a jeśli ktoś miał wątpliwości to sam Ragnar je rozwiał w tym odcinku.
Zgadza się. Magnusa to my raczej już nie zobaczymy. To taki chłopaczek, widać było że nie syn Ragnara. Aethelwulf go wywalił z dworu, pewnie chłopaczyna nie przeżyje długo w dziczy.
Nie rozumiem tego genialnego planu Ragnara , zaproponowałbym mu milion innych lepszych rozwiązań niż danie się zabić jakiemuś królowi , żeby jego synowie potem wjechali mu na chatę .
Może po prostu Ragnar ma już dość wszystkiego? Przegrał na wielu polach, praktycznie na wszystkich. Wie, że nic już nie może.
Może wszystko . Przecież na Paryżu świat się nie kończy . Z resztą nie rozumiem tej jego depresji po przegranej . Jako wiking , który co chwilę walczy powinien być gotowy na porażkę , która jest w końcu nieunikniona. Przegrał na wielu polach ze swojej głupoty bo zamiast ogarnąć się po wyprawie na Paryż to on wolał zostać pustelnikiem na ileś tam lat. Przez co stracił szacunek u ludzi i własnych synów . Ten szacunek może jednak łatwo odzyskać . W końcu jego imię wciąż jest słynne . Gdyby się ogarnął wciąż mógłby osiągnąć co zechce . Nawet po tym jak jego wyprawę zniszczył sztorm to wciąż mógł tą garstką ludzi napaść na wioskę , ograbić ją , ukraść łódź i popłynąć do domu . Wróciłby i odzyskałby odrobinę szacunku . Z czasem znów byłby szanowany przez wszystkich. Mógłby osiągnąć jeszcze wiele tylko jemu się chyba po prostu nie chce .
Zaciekawiło mnie to wypędzenie Magnusa przez Ethewulfa. Z jednej strony, skoro nie jest synem Ragnara, to nie ma sensu trzymać go jako zakładnika. Niemniej jednak jest synem ex-królowej Mercji, czyli jakby nie spojrzeć naturalnym pretendentem do tronu największego królestwa Anglii. W tej sytuacji bezpieczniej poderżnąć mu gardło, albo zamknąć w klasztorze, niż puszczać samopas. Czyj więc plan realizował tu Ethewulf? Własny czy ojca? Co oznaczała ta jego wzmianka, że las pełen wilków jest bezpieczniejszy dla Magnusa niż zamek? Dodam, że Ethewulf jest głęboko wierzący i niezdolny do pospolitego mordu nawet w imię racji stanu i miał sporo sympatii do matki Magnusa.
Sprawa jest prosta. To Alfred jest faworytem Egberta i ma zostać po nim nowym królem.
Po pozbyciu się króla Nortrumbii - Aella przez wikingów w 4 sezonie to
wnuk Alfred już po śmierci Ebgerta zostanie pierwszym królem całej Anglii.
Pod jego panowaniem zjednoczone będą 4 królestwa (Notrumbia, Wessex, Mercja i czwarte o którym była tylko wzmianka)
Alfred siał zniszczenie w szeregach wikingów i o tym będzie 5 sezon.
Ale jak to się ma do serialowego Magnusa? Po prostu ślepy wątek? Na marginesie, imię Magnus nie jest nordyckie, tylko chrześcijańskie, nosiło je wcześniej kilku świętych katolickich. Na Północy jako pierwszy nosił je chrześcijański król Magnus I Dobry (1024-1047), syn Olafa I Świętego.