Nie ukrywam - film mnie wciągnął. Sam fakt, że opiera się na faktach historycznych jest dla mnie mnie bodźcem aby "wplątać się" w "tasiemca". Jak dla mnie za dużo jest wątków typowych dla Harlequin. Przeciągające się sceny - on patrzy na nią, ona patrzy na niego. Hatice na werandzie jest nie do wytrzymania. To wszystko się ciągnie jak flaki w oleju. Szkoda, bo kanwa filmu jest bardzo dobra.