Szkoda, chociaż przyznaję, że ostatnie odcinki jakoś mnie nie wciągnęły ( w przeciwieństwie do dwóch pierwszych sezonów, które "wciągnęłam" w ciągu kilku dni), więc nie dziwi mnie ta niska oglądalność.
Ubolewam tylko, że nie będę mogła dalej oglądać Toni Collette, bo bardzo lubię ją jako aktorkę.

Lubię ten serial, ale momentami bywa męczący czy nudny. Ostatnio się rozkręcał, mam nadzieję, że chociaż należyty finał dostaniemy. W sumie lepiej jak zakończą teraz na 3 sezonach, niż mieliby to ciągnąć przez jeszcze 5.

właśnie problem w tym, że decyzja Showtime pojawiła się nieco za późno i finału jako takiego raczej nie będzie :/ zostały 3 odcinki i albo nieźle zakombinują, albo pozostanie nam domyślać się zakończenia

Mogliby przynajmniej nakręcić jakiś odcinek finałowy (np. godzinny), który domknąłby najważniejsze wątki. Ale to nie pierwszy raz jak stacja kasuje serial bez zakończenia historii.

Nie żartujcie! Bardzo zaskoczyła mnie ta wiadomość. Dziwne, że Jackie przetrwała, a Tara nie.

w ogóle mnie to nie dziwi.

Tu chodzi o oglądalność. Słupki spadały poniżej 300 tysięcy nawet. Btw. Mnie usatysfakcjonowałby finał, który wyjaśniłby aktualny sezon i otworzył lekka furtkę chociaż, której nie trzeba zamykać (Ghost Whisperer jako przykład). Jeśli już będzie jakiś dziwaczny, to byłabym chociaż za filmem TV.

Kurcze, przykro... :( Zainteresowałem się niedawno, ale wciągnąłem od razu. Nie był to przecież aż tak zły serial. Może poziom między odcinkami nierówny, niektóre wątki zbyt szeroko potraktowane, ale ogólnie świetny. Choćby sam pomysł. No i kreacja Toni Collette - brawo!
Mam nadzieję, że Showtime nie będzie podejmował dalszych decyzji w stylu ABC, która zdejmuje dobre seriale czasem zbyt pochopnie. Dobrze, że chociaż 'Siostra Jackie' zostaje.
A na zakończenie mogliby dokręcić chociaż 15-minutowy epilog (tak, jak było z 'October Road').

Bardzo szkoda... z powodu Toni Collette, ale jedna postać choćby nie wiem jak fenomenalnie zagrana nie może uciągnąć kolejnych sezonów :(
W sumie niezły klops, bo dla mnie Tara jest najbardziej niesamowitą, genialnie zagraną rolą jaką znam z seriali (a oglądam ich mnóstwo ;), a cała reszta "United States..." jest mocno średnia. Ok, dialogi kopią tyłek, ale twórcy chyba zanadto zafiksowali się na głównej bohaterce żeby równie sprawnie i ciekawie poprowadzić inne wątki.

Ech, straszna to wiadomość :(
Wielka szkoda, bo jeśli o mnie chodzi (a wiem, że podzielam zdanie wielu ludzi), to w tym serialu odnalazłem właśnie wszystko to, co przyciąga mnie przed ekranem.
Mam tylko nadzieję, że zgrabnie zakończą wszystkie wątki i otrzymamy jakieś w miarę sensowne zakończenie.

PS
A wie ktoś dlaczego w tym tygodniu nie ma kolejnego odcinka?

Bo tak sobie wymyśliło Szołtajm :). Chcą nas potrzymać w napięciu; a muszę przyznać, że to, co się ostatnio w Tarze wyrabia, to masakra... Nie mogę się doczekać następnego odcinka; kocham Tarę za Tarę i genialną Toni, ale nie zgadzam się w Wami - serial moim zdaniem jest ciekawy w każdym aspekcie. Najbardziej podoba mi się rodzinka Gregsonów jako całość; moim zdaniem mimo szalonej matki i innych zawirowań jest to jedna z najbardziej normalnych, zdrowych rodzin, jakie można znaleźć w telewizji :). Chciałabym mieć takie relacje ze swoimi dziećmi jak Tara i Max.

Szkoda, szkoda serialu...

Ogólnie, to fakt, że źle pisali ten serial, skopało wszystko. Gdyby lepiej napisać każdy odcinek (ukłony dla pani Diablo Cody ;]), to nie dość że przyjemniej by się oglądało, to pewnie widzów by nie ubyło.

Myślę, biorąc pod uwagę to, w jaką stronę zmierza fabuła w ostatnich kilku odcinkach, że sezon trzeci był od początku pomyślany jako finalny. Wszystkie wątki powoli się domykają, można podejrzewać, co się będzie dalej działo z Marshallem i Kate. W ostatnich dwóch odcinkach wszystko się wyjaśni i podejrzewam, że może to nie być happy end. Też byłem trochę rozczarowany początkiem trzeciego sezonu, ale teraz sądzę, że była to po prostu cisza przed burzą, ostatni moment względnego spokoju.

Prawda. A jeśli tak będzie, serial jeszcze zyska w moich oczach.

Mimo to... szkooooodaaaa... :)

A ja nie sądzę, żebyśmy zobaczyli finał. Właśnie wszystko jakoś tak coraz bardziej się komplikuje. Najbardziej boję się tego, że sezon zakończy się jakimś wielkim "cliffhangerem", a my zostaniemy na lodzie.

Z tego co czytałem to tak nie będzie, gdyż kręcąc 3 sezon nie wiedzieli, że serial zostanie zawieszony, więc prawdopodobnie finał będzie bez fajerwerków.
Szkoda coraz mniej fajnych seriali jest :(

Właśnie dlatego, że nie wiedzieli, że to koniec, to finał może mieć fajerwerki - a na pewno nic się nie wyjaśni, tylko wzbudzą naszą ciekawość. Ech!

ale to według Diablo Cody ma nie być fajerwerków :D

a jednak wszystkie wątki się podomykały i ostatni odcinek rzeczywiście wygląda na zamykający serial (pomimo małego mrugnięcia okiem na naczepie samochodu :) ). nie wiem, jak wam, ale mi sposób zamknięcia serialu bardzo się skojarzył z finałem "six feet under".

Ja też miałem podobne skojarzenia. Nie zgodzę się jednak co do tego, że wszystkie wątki się podomykały. Niby jak? Dalej nie wiemy zbyt wiele nt. genezy choroby Tary - sam wątek ewentualnego molestowania przez Bryce'a nie jest chyba wyczerpującym wyjaśnieniem. Niemniej jednak i tak zakończenie całkiem sympatyczne. Choć jeszcze jeden sezon bardzo by się przydał.

SPOJLERY. To prawda: nie wiadomo skąd wziął się Buck czy T (Alice była inspirowana opiekunką Tary i Charm). Ale pewnym tropem jest to, z kim konkretnie żegnają się kolejne wcielenia: Buck żegna się z Maxem, niczym kumpel z kumplem ("podaj mi to piwo, stary"), T. mówi, że zawsze zazdrościła Kate jej odwagi i przebojowości, a Alice wyznała, że była tą, która poświęcała się opiece nad Marshallem (zagadką zostają "młodsze" persony: terapeutka, Zwierzak czy Kurczak, dość szybko wyeliminowane). Rozumiem to następująco: każda z person miała ułatwić kontakt z każdym z domowników, była w tym sensie użytkowa. Ale w sumie nie potrzebuję wiedzieć, kim dokładnie były inspirowane.

Wydaje mi się też, że w serialu było to wyraźnie powiedziane, że za tragedią Tary stoi przede wszystkim Bryce'a, a wszystkie persony są pochodną tej traumy.

Pozostałe wątki domykają się. Kate i Marsh zaczynają zupełnie nową część swego życia, Charm i Nick wyprowadzają się do Huston, Max i Tara rozpoczynają swój "bostoński" etap. Czwarty sezon, gdyby powstał, musiałby rozgrywać się w co najmniej kilku bardzo oddalonych od siebie miejscach, i całkowicie zmienić strukturę serialu.

Niemniej, serial zamknięty w ładnym stylu, piosenka Supertramp cudnie ironiczna i nieźle zapadająca w pamięć. Też bym chciał jeszcze jeden sezon, bo zżyłem się z postaciami, ale z drugiej strony - trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny niepokonanym :)

Podobają mi się bardzo Twoje spostrzeżenia co do kolejnych osobowości Tary. Dzięki mojopin!

@ mojopin Chyba nie oglądałeś/łaś zbyt dokładnie. Kiedy Tara spotkała się z kolegą, który zgwałcił ją w czasach studenckich, w pewnym momencie zwrócił się do niej per "T.", co wywołało automatyczną reakcję Tary.

To pewnie było pod koniec pierwszego sezonu, który oglądałem bez napisów, więc mogło mi to umknąć. Dzięki - jedna tajemnica mniej. Został w takim razie tylko Buck :)

Po 11 odcinku: fajnie zakończyli istnienie 3 pierwszych alter - każde dostało kilka chwil na pojawienie się i powiedzenie paru słów.
Czyli coś co mogli wałkować przez 3 lub więcej odcinków, to zakończyli w jednym. Przyznać muszę, że o ile zazwyczaj takie zagrania nie są zbyt trafne, to jednak w tym wypadku dość zgrabnie to wyszło + to co zdarzyło się na samym końcu (nie będę już spojlerował ;).

Więc pozostał nam jeden, ostatni odcinek - zobaczymy jak to ostatecznie zakończą. Mi tam mimo wszystko (bo szkoda, że kończą ten serial) podoba się zapowiadające się zakończenie :)

Supertramp to tytuł wykonawcy czy piosenki? Bo właśnie jej szukam byłabym wdzięczna za wskazówki :)

Hmm, szkoda. Ale trzeba przyznać, że to trafna decyzja. 3 sezon zaczął się ciekawie. Potem było już tylko coraz gorzej. Ostatnie 3 odcinki wciągnęły mnie maksymalnie i obejrzałem je za jednym zamachem. Niestety pozostałe mocno odbiegały poziomem od końcówki i nietrudno zgodzić się z tą decyzją.
Szkoda, że nie starczyło czasu na wyjaśnienie pochodzenia Bucka.