PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=618075}

Wybrani

Person of Interest
2011 - 2016
7,9 13 tys. ocen
7,9 10 1 12735
7,7 3 krytyków
Wybrani
powrót do forum serialu Wybrani

Odcinek genialny najlepszy jaki widziałam dotychczas

użytkownik usunięty
severussors666

Zdecydowanie, mniej akcji, strzelanin itp, a wiecej "dramatu" co wyszlo jak nabradziej na plus, dla mnie szkoda tylko ze watek ktory mnie najbardziej trzymal przy tym serialu zostal juz w 100% zamkniety

ocenił(a) serial na 8

jest dobry, i jest Dagmara Domińczyk :) ale najlepszy z tych co oglądałam był Baby Blue :)

ocenił(a) serial na 8
severussors666

Na wstępie chciałabym napisać, że wystawiłam najwyższą notę temu odcinkowi. Nie tylko dlatego, że (wybaczcie mi ten wyświechtany frazes) był to swego rodzaju roller coaster emocji, chociaż śmiem twierdzić, że kilka odcinków posiadało bardziej wybujałe struktury emocjonalne i pozostawiały widza w impasie. Myślę, że każdy zgodzi się, co do tego, że odcinek był kompletnie odklejony od pozostałych. Czuć było "nolanowską" powłokę, która naniosła na obraz masę emocji, dramatu, a nawet można było doszukać się alegorii.

Zacznę od tego, że bardzo spodobała mi się forma i plastyczność tego epizodu. Zahaczyliśmy delikatnie o odcinek pilotażowy, słowa Reese'a były wielokrotnie powtarzane, jednak nie nadmuchały one całości w stronę bezużytecznego patosu, jak to zwykle bywa. Przez te 44 minuty, po raz pierwszy poczułam, że zwój fabuły, który od pewnego czasu nabierał coraz więcej fałd, delikatnie się rozkurczył, tak że w końcu bez zbędnej kokieterii mogłam zaaprobować wydarzenia, ponieważ w końcu dostrzegłam spójność i sens wydarzeń, które robią tutaj za tło - co wiąże się również z coraz większym zaufaniem dla twórców i wiarą w świadome kierowanie produkcją. Mogę mieć tylko do siebie pretensje, że początkowo traktowałam serial z przymrużeniem oka - żeby nie powiedzieć z zamknięciem oka, dlatego że odcinki wcale nie są taśmowe i uproszczone. Rewatch pożądany i wskazany.

Luty 2011

Widzimy zakrwawionego Reese'a w autobusie. Moja pierwsza myśl : O, Reese wraca po postrzale z Ordos. Ale wydarzenia w Ordos miały miejsce w 2010 roku. Niemożliwością byłoby, aby rana wciąż była niezagojona, albo żeby została naruszona - nie po takim czasie - choć wysnułam ładną alegorię do "otwierania/rozdrapywania starych ran".
Moja teoria jest taka, że Reese wracał właśnie od Petera, stąd ta rana. Aczkolwiek... autobus jedzie do New Rochelle, a nie z New Rochelle! Końcowa scena z telefonem od naczelnika do Carter jest jednak dość wymowna...

Jako widzowie chcemy wierzyć w to, że Reese w głębi duszy jest "gudgajem". "Gdy znajdujesz tę jedyną osobę, która łączy cię ze światem, stajesz się kimś innym... Kimś lepszym. A gdy ta osoba zostaje ci odebrana... Kim wtedy się stajesz?" - To pytanie jest kierowane również do nas. Kim stał się Reese? Myślę, że duży wpływ miała na niego Stanton. Wymyślając mu pseudonim, wykreowała gościa, który później przywdział garnitur, by "rozjaśniać" mroki Nowego Jorku, który nie ma oporów i przed niczym się nie cofnie. Słowa Stanton z 1x15: "Nie kroczymy w mroku. My jesteśmy mrokiem." John Reese nie zabił męża Sary Jennings, tylko odstawił go do zakładu karnego - tak postępuje, by doszukać się sprawiedliwości bez dokonania faktycznej zbrodni. Czy postąpił tak samo z Peterem? Carter spytała, czy w więzieniu jest jeszcze jakiś Amerykanin, naczelnik odpowiedział, że jest jeden, albo i dwóch. Daję obciąć sobie głowę, że trzecia osoba to Benton. Jestem pod wrażeniem pozostawienia takiej informacji dla widza, by ją nieustannie maglował w swojej głowie i zastanawiał się, jak było naprawdę. Jeśli Peter jest w Meksyku, to skąd scena z zakrwawionym Reese'em w autobusie? Jeśli jednak na miejscu zbrodni znajdywała się jego krew, mogło dojść między nimi do jakiejś krwawej jatki, Reese spuścił z tonu i oddał go w ręce zakładu karnego. Trochę mi smutno, że tajemnica śmierci Jessiki została już rozwikłana i że tego typu były te "bolesne wspomnienia", co nie znaczy, że jestem rozczarowana - wręcz przeciwnie.

"Mówię, co myślę, i robię, co mówię." (Heat)

Reese w gabinecie Fincha czyta książkę "Stress Fractures in Titanium" - pozycja ta nie istnieje w żadnym spisie. Jednakże... Ta sama książka pojawia się w kapitalnym filmie o którym już kiedyś wspominałam na forum, a mianowicie - "Heat" (1995) - tylko jakoś nie potrafię doszukać się tu żadnej zbieżności w przeciwieństwie do "Procesu" Kafki. Wierzę jednak w świadomość twórców i nie sądzę, aby bezpodstawnie użyli takiego rekwizytu.

"Przewidywalność czyni nas bezbronnymi." Nawet gdyby Michael Emerson wypowiedział jednosylabowe słowo i schował się za szpitalną recepcją i tak wiedziałabym, że to on :D . Mimo to ładna sprzączka do zakończenia. Zastanawia mnie dlaczego Reese... Odpowiedź może być jednak prostsza niż mi się wydaje. Przecież Ingram również zginął w 2010 roku. Wprawdzie Finch na wózku mógł udawać, ale równie dobrze mogła być to przyczyna jego kuśtykania. Wypowiadane słowa: "I am SO sorry", brzmiały tak, jakby myślał: jesteśmy w tej samej czarnej d..., takiego kogoś właśnie potrzebuję. Myślę, że Finch funduje sobie coś w stylu rehabilitacji moralnej, bądź poprawia swój skisły komfort psychiczny w odwecie za Ingrama - lecz na to pytanie odpowie nam chyba dopiero kolejny odcinek.
Ciekawą sprawą jest też to, że od momentu, kiedy spotkał Reese'a w szpitalu, zajęło mu aż ~7 miesięcy jego zatrudnienie - luty - wrzesień.

ocenił(a) serial na 6
weird0ther

nie prościej napisać ,ze się podobał :D ?

ocenił(a) serial na 8
kamil665544

Owszem, że byłoby prościej, ale czy przeczytanie tysiąca jednozdaniowych opinii typu "łał, szczęka na podłodze!", "świetny odcinek! 10/10" jest takie fajne? Czy przedstawiają one fascynację serialem? Przemyślenia weird0ther mają charakter, widać, że każda scena odcinka jest rozpatrywana przez nią pod odpowiednim kątem. Czytając ten tekst czuje się zarówno serial, jak i fanów, którzy za nim stoją. Widząc zdanie "dnoooo.... 1/10" domagam się od autora rozwiniętej wypowiedzi i przedstawienia przemawiających za oceną racji i tego samego, kiedy ktoś wysoko ocenia odcinek. Krótkie teksty są niewarte uwagi, bo są szablonowe i przez takie same osoby pisane, a to sprawia, że scrolluję stronę w tempie ekspresowym. Ktoś nie miał czasu poświęcić przynajmniej pięciu minut na napisanie, dłuższej, interesującej opinii, ja zatem nie widzę sensu tracić czasu na jej przeczytanie.

severussors666

Oglądając ostatnie minuty odcinka podświadomość mówiła mi "Kurcze może Jessica żyje? Może jej śmierć była sfingowana? Miałem cichą nadzieję że w momencie gdy John prze kluczy zamek od apartamentu i otworzy drzwi zobaczy że ktoś w tym mieszkaniu mieszka i po chwili ukazałaby się właśnie ta kobieta która sprawiła że John stał się kim lepszym :*) Niestety nic takiego się nie stało. Odcinek genialny wyjawiający nam małymi kroczkami pewne sekrety.