Nie miałam co oglądać więc zrobiłam drugie podejście do Misfits: pierwszy sezon myślę sobie ho ho coś nowego, innowacyjnego, całkiem całkiem, generalnie łał. Drugi sezon nieco obsiadłam ale myślę no daje radę, ale trzeci obejrzałam z musu, co by wiedzieć jak to się skończy... I co? Szału nie ma, jak w temacie.
Nie wiem skąd te peany pochwalne dla trzeciego sezonu, jak dla mnie najbardziej głupkowaty, wymuszony i bez ikry, krótko: durny. Mogli zakończyć na 2 sezonie i moja notka byłaby całkowicie inna.
Nie wiedziałam na początku jakiej produkcji jest to film, trąciło mi brytyjskością i się nie myliłam :) Pomysł w miarę ciekawy choć w trzecim sezonie jakby przekombinowany, sami się pogubili kto, gdzie, z kim i kogo ratuje… A ten odcinek o nazistach ? Porażka.
Dobre było, że postacie to nie puste barbie lecz normalne dziewczyny, niefiligranowe też i zwykłe, normalne chłopaki a nie piękni gogusie „ą ę”. Nie baseny i rezydencje nowobogackich ale szare budynki socjalne – z tym, że później to już było za bardzo monotematyczne, a ich powrót na te prace społeczne czysty niewypał.
Nathan jaki był to był, mnie nie porwał, ale niesamowitego kolorytu i werwy serialowi dodawał. A Rudy? Mi nie podchodzi, nie moja bajka… A teraz odchodzi Simon (jako aktora rozumiem) a to druga, jeśli nie pierwsza charakterystyczna postać tego serialu. Ten spode łba, niemalże wrogi wzrok jest uroczy. Tak nawiasem moja ulubiona postać w tym serialu.
Sezonu 4 nie obejrzę, no chyba, że będzie taka posucha w serialach, że zacznę wysychać na wiór to może wtedy się złamię...
PIerwszy i drugi sezon mi się najbardziej podobał. Trzeci trochę gorszy. Irytował mnie Rudy, wszyscy się nim zachwycają, a mi nie przypadł do gustu -za bardzo głupkowaty.
A jeśli chodzi o to że jest taki brytyjski to tylko na plus. Przynajmniej nie kolejna amerykańska produkcja, gdzie wszyscy są tacy piękni i wymuskani, aż nieprawdziwi.
\Matthew McNulty dobry , ale jako postać wolalam od początku Simona, moze dlatego ze był od samego początku.
A już myślałam, że tylko ja jestem odszczepieńcem bo mnie Rudy nie zachwycił jak wielu innych, jest tak jak piszesz za bardzo głupkowaty, irytujący.
Poza tym, to że jest brytyjskiej produkcji to jeden wielki pozytyw.
Widzę, że ogólnie mamy podobne wrażenia.
A w ktorym serialu (wedlug Ciebie) ''jest szal''?.
Wedlug mnie wszystkie sezony stoja na mniej-wiecej takim samym poziomie.
Mimo iz, uwielbialem Nathana musze przyznac, ze scenarzyscie wyszli obronna reka i poradzili sobie w trzecim sezonie bez niego.
I nie wiem, co rozumiesz przez to, ze trzeci sezon byl durny.
Bo chyba nie powiesz mi, ze sytuacje typu:
-sranie do lozka przez Nathana
-Kelly ruch*jaca sie z malpa
- Nathan ruch*jacy 80 letnia kobiete
-''striplowanie sie'' Nathana
Byly inteligetne, nie-durne, normalne itd.
Nie bede porownywal Rudy'ego do Nathana, poniewaz nie chce grzeszyc.
Ogolnie bardzo dobra postac, ale do Nathana ''troche'' mu brakuje.
Rudy jako:
nowa postac - bardzo dobrze
zastepca Nathana - zalosnie
Nie pamiętam w którym sezonie były te odcinki wymienione przez Ciebie ale dokładnie te sytuacje budziły we mnie niesmak. Dlatego wcale nie obstaję, że drugi sezon jest najmądrzejszy, bo już wtedy zaczynał mierzić głupotą, po prostu trzeci to apogeum durnoty. Dla mnie jedynie Simon był postacią, która ciekawiła, pozostałe to otoczka- tak czysto subiektywnie.
Pytałeś o "seriale z szałem", wg mnie daje radę np. Homeland, poza tym podchodzi mi Gra o tron.
Widac, ze gustujesz bardziej w amerykanskim kinie.
Zacznijmy od tego, ze historia Simona to praktycznie typowa ''amerykanska bajeczka''.
Od zera do bohatera.Wystarczy spojrzec na historie Petera Parkera.
Ogolnie jako postac - Simon - jest bardzo ciekawa, ale jednak zajezdza od niej Ameryka.
No to żeś się popisał tą Ameryką... ale dziękuję za pseudo dogłębną analizę mojego gustu filmowego, którą oparłeś wyłącznie dwóch zbieżnych przesłankach jednak uważam, że mój gust jest bardziej złożony niż dwa wymienione seriale. Dodam, że podałam seriale,które miały premiery w 2011 roku (tak sobie założyłam) i to jedynie jako przykłady wg mnie dobrych seriali a nie fundament ulubionych filmów. Ok, podam brytyjski Skins (2 pierwsze sezony) jest naprawdę dobrym serialem. A inne jakoś nie pamiętam, jeśli były uleciały z głowy... Poza tym jakby nie było te amerykańskie są bardziej dostępne.
"''amerykanska bajeczka''.Od zera do bohatera." - to nie odkrycie Amerykanów, znasz Kopciuszka (spisany z podań ludowych)? ta sama historia: od biedy poprzez przeciwności do bogactwa.
Dodam, że nie chodzi tylko o postać Simona ale także albo przede wszystkim grę Iwana Rhoena, to było ciekawe.
To, że nie podoba mi się Misfits ponieważ dokładnie po 1 sezonie zszedł na psy nie odzwierciedla mojego stosunku do seriali i kina brytyjskiego, które lubię i cenię nawet bardzo, a jedynie do tego serialu jako rzeźby w g...wnie.
Na koniec, bardzo lubię kino francuskie, skandynawskie i hiszpańskie, no ale seriali nie widziałam, przynajmniej nie ostatnio. Nie jestem skora by sprawy uogólniać dlatego nie mogę powiedzieć, że całe kino amerykańskie to szlam bo w każdym bagnie może trafić się perełka. Tak samo chybione jest bezgraniczne i bezkrytyczne wynoszenie całego kina brytyjskiego na szczyty gdy faktycznie poza dnem nic nie widać.
Nie rozumiesz chyba, co znaczy (w tym kontekscie) wyrazenie ''od zera do bohatera''.
Jesli Kopciuszek byl/a superbohaterem (to prosze, popraw mnie).
Chodzilo mi o to, ze historia Simona jest jakby zywcem zerznieta ze ''Spider-mana'' (taki komiks :/)
Sprobuje Ci wytlumaczyc, co mam na mysli, zeby nie doszlo do spiecia jak w przypadku Kopciuszka.
Simon byl... yhhy, jakby to powiedziec? - ofiara, niesmialy (i to nie tylko w stosunku do kobiet) oraz mial problemy z zawieraniem znajomosci.
Po burzy, zyskal znajomych (moze nie tak od razu), z czasem rowniez smialosc oraz stal sie chlopakiem Alishy.
Bardzo sie ciesze, ze lubisz kino francuskie, skandynawskie -->wow, nawet<-- i hiszpanskie, tylko zbytnio nie wiem, co to ma do rzeczy.
Napisalem, ze wolisz bardziej kino amerykanskie, niz europejskie? Nie! wydaje mi sie, ze napisalem ''Widac, ze gustujesz bardziej w amerykanskim kinie.'' - tak dla jasnosci - ''...bardziej w amerykanskim kinie... niz brytyjskim''. Wiec to, ze rowniez ogladasz, cos innego, niz filmy z Ameryki (chwala Ci za to) nijak maja sie do rozmowy.
Te dwa seriale, ktore mi podalas nie mialy nic wspolnego z tym, ze ''stworzylem twoj portret''.
Sam ogladam amerykanskie seriale takie jak ''Dexter'' czy ''Breaking Bad'', chodzilo mi tylko o postac Simona
Poza tym to byla zwykla dedukcja
''Ten spode łba, niemalże wrogi wzrok jest uroczy'' - czytajac to zdanie zaczynam zastanawiac sie, czy uwazasz, ze aktor grajacy Simona swietnie sie spisal, czy, ze jest to swietnie wykreowana postac przez scenarzystow, czy moze (co wydaje mi sie najbardziej prawdopodobne) po prostu podoba Ci sie Iwan Rhoen. I to faceci podobno sa prozni. ''Podoba mi sie Megan Fox, ale bez przesady - aktorka z niej zadna''
Nie mow mi po raz kolejny, ze bawie sie w psychologa.
Zrozumiałam doskonale wyrażenie od zera do bohatera, w tym kontekście również. Obawiam się jednak, że Ty z kolei nie zrozumiałeś mojego porównania, w szerszym kontekście, do Kopciuszka. W tych przypadkach bohaterzy, zarówno bajki, komiksu i serialu "powstają" z niczego a osiągają szczyty (szeroko rozumiane).
I tak wiem, że Peter Parker to prawdziwe nazwisko Spidermana czyli odpisując wiedziałam do kogo porównujesz Simona. Wiem również, że Spiderman to komiks choć wolę książki (z tekstem zamiast obrazków).
Cieszę się, że Ty się cieszysz, że lubię kino francuskie itd., a podanie jakie kino lubię ma dorzeczy to, że uogólniłeś moje rzekome preferencje filmowe na podstawie tego iż nie podobał mi się jeden serial brytyjski, to się nazywa nadinterpretacja. Bo jak sam piszesz to, że podobały mi się dwa seriale amerykańskie nie miało wpływu na to iż wysnułeś błędne wnioski, Ty to ujmujesz jako "stworzenie portretu".
W skrócie Twój tok myślenia: nie lubi jednego serialu brytyjskiego to znaczy, że lubi kino amerykańskie, brawo. Reasumując, dedukcja u Ciebie kuleje.
Skoro masz wątpliwości i zaczynasz się zastanawiać dlaczego mam pozytywną opinię o Simonie wystarczyło przeczytać na spokojnie i ze zrozumieniem zdanie w ostatniej wypowiedzi: "Dodam, że nie chodzi tylko o postać Simona ale także albo przede wszystkim grę Iwana Rhoena, to było ciekawe." Aby nie było wątpliwości: podobała mi się gra aktora nie aktor (choć do ostatnich pod względem urody nie należy ale nie mój typ). Dokonałeś po raz kolejny nadinterpretacji sugerując, że podoba mi się Iwan Rhon - ale jak to mówią każdy ocenia według siebie...
Co tam psycholog gdy masz aspiracje na detektywa, niestety zabawa w Holmesa też Ci nie idzie...