To nie jest film dla miękiszonów z pokolenia Z, z diagnozą ADHD nabytego wtórnie od scrollowania Insta. Czytam recenzje redaktorzyni z gazety.pl, że wieje nudą i jedynie Więckiewicz daje radę. Czytam komentarzy paranoików, że Kościukiewicz jest wpychany do filmów przez Szumowską (zrobił największą karierę, zanim ją poznał). Tam nie ma strzelających fajerwerków w tej historii, ale jest mnóstwo smaczków w relacjach międzyludzkich. Trzeba po prostu otworzyć dobrą whiskey np. tak jak ja sobie otworzyłem złotego Johnego Walkera, zwolnić umysł i trochę się wejść w klimat tej historii. Nie obejrzałem jeszcze do końca, ale widzę, że słabą stroną historii Żulczyka jest seks. W sumie jak widzę z nim wywiady, to wcale się nie dziwię, że tak jest. Już na tym etapie mojego oglądania wydaje mi się, że teściu Więckiewicz powinien zerżnąć tą Jaśminę Polak, a Kościukiewicz tę małą blondynkę, co go tak zaczepia.