Poterepało mnie, bo wcześniej czytałem "cegłę" Żulczyka... Mam wrażenie, że ktoś pomyślał, iż nazwisko autora powieści ma takie noszenie, które zapewni sukces...
To nie jest tak udana adaptacja, jak "Ślepnąc od świateł", to nawet nie jest adaptacja...
Po pierwsze, gdybym nie znał książki, to nie dotrwałbym nawet do końca pierwszego odcinka, słabe aktorstwo (wyłączając mistrza Więckiewicza), dramatyczne nagłośnienie/dźwięk, niezrozumiałe dialogi, zbyt natarczywa muzyka, drewniane aktorstwo "młodego pokolenia i po prostu... słabizna.