Też jestem ciekaw jak to było w książce. Serial mnie zaciekawił, ale punkt wyjściowy to jakiś farmazon. Czyli brak DNA sprawców.

Może właśnie zbadali? Może podmieniono próbki, albo usunięto oryginalne? Prokurator prowadzący sprawę twierdził, że dowody były mocne z wyjątkiem przyznania się podejrzanego. Może właśnie dlatego komendant biciem wymusił przyznanie, bo miał obawy co do mocy tych podmienionych dowodów? (Drugi policjant obecny podczas bicia, mógł o tym oszustwie nie wiedzieć i dlatego polegając na mocy dowodów, próbował uspokoić kolegę, że nie muszą tego robić.)
A na Darii, całkiem naturalnie, można było znaleźć DNA brata, a na nim jej krew, bo np. ją przytulał.
Skąd niby komendant o wszystkim wiedział, jeśli nie brał udziału w tuszowaniu sprawy?