Rewelacyjne komediowe sytuacje na każdym kroku, na wiele sposobów. Niestety także typowa k-dramowa groteska, której nie lubię (szkolny gang "złych" chłopaków, brat), ale nawet już mi to tu tak nie przeszkadzało - czyżbym przywykła?
Bohaterowie pokochani od razu, świetne postacie drugoplanowe, ciągle nowe sytuacje, sprawnie zrealizowane walki i pościgi... To chyba pierwsza moja k-drama, przy której już przy 3-4 odcinku żałowałam, że po 16stu się skończy....:)))
Twórcy puszczają oko do widza, mnóstwo odniesień do "kultowych" scen z innych kdram, tropienie ich to dodatkowa zabawa.
Np.:
Su Ho niczym The King, Ethernal Monarch, w zdobionym złotem surducie (żeby już nie było wątpliwości, o którą produkcję chodzi) ratuje bohaterkę z opresji porywając ją w galopie na koński grzbiet (taka sama scena w Scarlet Heart, zresztą...).
Zakochana Im Ju-Kyeong ucieka co chwilę niczym pani doktor z Descendants of the Sun, czy wyżywa się na szmacianej lalce uosabiającej jej chłopaka jak w Personal Taste.
Para spotyka się na dachu szkoły (Heirs) albo biega po plaży (gdzie to już było?...).
A wyznaniom miłosnym towarzyszą papierowe kwiatki na krzakach.... Itp. itd. - bardzo, baardzo dużo tego. Ale miło się ogląda.
Główna bohaterka jest w swojej roli po prostu świetna. Pozostali aktorzy zresztą w większości też. No i bajka do końca: źli dostają w nos, nieporozumienia po kolei wyjaśniane, dobro zwycięża, na koniec najfajniejszy koreański ślub ze wszystkich dotąd oglądanych. Jednym słowem super rozrywka.
I tylko wątek samobójstw młodych, którzy nie wytrzymali hejtu i braku akceptacji otoczenia pozostaje realny, aktualny, smutny i poważny.