Witam,zalozylem ten temat by dowiedziec sie jaki waszym zdaniem odcinek jest 'wyciskaczem lez'
Dla mnie to: ' The field where i died' i ' Unnatural'
* Trylogia Gethsemane/Redux/Redux II
* Memento Mori
* Milagro
* Sein und Zeit/Closure
Najbardziej to Closure, ale oprócz tych oczywistych wyciskaczy łez, dla mnie niesamowicie ujmujący jest odcinek Trust No1. Nie wiem co jest w tym odcinku ale ma w sobie taki wszechogarniający smutek przenikający do szpiku kości. Ta biedna Scully, którą wszyscy inwigilują, śledzona na każdym kroku, dowiaduje się że są ludzie kontrolujący jej cale życie, do tego pozostawiona sama z dzieckiem i ta jej nadzieja przez cały odcinek, że Mulder wróci, która udzieliła się również mnie, to wszystko składa się na coś nawet więcej niż wyciskacz łez, bo wzruszenie na filmie jest przyjemnie, ja natomiast po tym odcinku czułam się naprawdę źle. Było mi tak przykro za nią, tak strasznie chciałam żeby była szczęśliwa, że ciężko było mi patrzeć na to co tam wyprawiają z nią. Cały sezon 8 i 9 nieźle daje Scully po dupie.
Drive, monday oraz ten w którym taki dziadek robił zdjęcia aparatem przez ponad 140 lat, nie pamiętam tytułu.
5 x 5. Postmodern Prometheus. O tym, że potwór potrafi być bardziej ludzki od ludzi.
Ja zawsze płaczę na ostatniej scenie odcinka Per Manum. To jest taki cudny wzruszający moment pomiędzy Mulderem i Scully, kwintesencja tego co ich łączy.