Nie wiem jak wy, ale ja po scenie z Nacho i pigułkami mam dość horrorów na cały ten rok. Pociłam się razem z nim, i niby człowiek wie, że mu się uda, ale co się stresu najadłam ...\
Mando, mistrzu!
Chuck zdrowieje. Brawa dla niego za walkę. Ale pewnie jej nie wygra.
Saul Goodman dwa odcinku temu był tylko imieniem, ale tez pojawił się cały, z krwi i kości. Powoli wszystko staje się jasne. Tylko imponowanie Chuckowi trzymało Jimmy'ego po jasnej stronie mocy. Teraz - ratuj się kto może.
Czyli Kim. Jak już myślę, że to właśnie teraz jej się odwidzi, że to już teraz przejrzy na oczy i zobaczy dokąd Jimmy zmierza, że to teraz wszystkim pie*rznie! - ona proponuje pokrywanie całych kosztów kancelarii z własnej kieszeni O_O
"Sit, Howard, I insist." a za to ma mój dozgonny szacunek. Zamiotła Hamlindingiem podłogę, aż się zagotował :D
Mike i Gus - bad ass!
Nie wiem czy jeszcze w ogóle kibicuję Jimmy'emu. Fajnie się ogląda, kiedy popisuje się w sądzie, ale ten przekręt z ubezpieczeniem to było świństwo. A to podczas prac społecznych wcale nie lepsze, jak nie może pracować, bo ojojoj plecki, to niech nie przychodzi.
Też nie mam pojęcia co się dzieje w głowie Kim. Zajmowanie się Jimmym to jakieś jej umartwianie czy co?
Naprawdę nie rozumiem dlaczego to co zrobili Jimmy i Kim jest takie ważne dla wizerunku HHM. Przecież oni mają pewnie kilkudziesięciu klientów, prowadzą kupy spraw. Jedna porażka wizerunkowa chyba nie znaczy aż tyle?
Scena z tabletkami super, trzymała na krawędzi. To się nazywa minimum środków, maksimum efektu. O takie seriale nic nie robiłem.
Jej przywiązanie może brać się stąd, że Kim jest raczej sztywną prymuską i perfekcjonistką, a Jimmy to wesoły kombinator, który uzupełnia jej brak luzu i rozrywki. Poza tym Jimmy może być też demonem seksu (w to akurat sam nie wierzę, no ale zawsze to jakaś teoria:P).
Oglądałem bez polskich napisów więc nie wszystko zrozumiałem niech ktoś mi wyjaśni jaki deal zawarł Mike z Gusem na końcu odcinka ?
Gus ma znaleźć sposób, żeby rodzina Mike'a systematycznie i legalnie otrzymywała pieniądze, które on kitra po kątach.
W zamian Mike oferował 20% tych pieniędzy, ale Gus nie ma zamiaru brać od niego kasy, skoro Mike ma inne talenty w zanadrzu. W taki oto sposób Mike zaczął pracować dla Gusa.
I w następnym odcinku zobaczymy Mike'a na kasie w Los Pollos :D
"I w następnym odcinku zobaczymy Mike'a na kasie w Los Pollos :D"
:D
Ujrzałam oczyma wyobraźni, jak Mike obsługuje klientów, tym swoim sennym spojrzeniem :D
To jest dokładnie to samo, co widziałam ja :D
"Witamy, w Los Pollos Hermanos. Czym mogę służyć?"
http://24.media.tumblr.com/tumblr_m94iy1CrHe1ql91j6o1_500.gif
Przy okazji mamy jasność, kiedy toczy się akcja - na czeku była data 4 marca 2003.
a Krazy 8 podobno zaczyna kapusiować pod koniec 2003 ...
ciekawe ile Nacho będzie miał wspólnego z tą decyzją
Scena z Nacho - dreszczowiec jakich mało, mega trzymało w napięciu :) Tak się zastanawiałem podczas tej sceny czy dałoby się jakoś sensownie pociągnąć scenariusz gdyby go Hector przyłapał, żeby upewnić się, że nie ma takiej opcji... ^^
Jimmiemy puszczają hamulce, dwie takie akcje w jednym odcinku - leci grubo. I widać tą dziką satysfakcję i myśl po co bawić się w moralność skoro to wszystko może być takie proste grając kiedy gram na moich zasadach.
Btw wytłumaczy mi ktoś co sugeruje scena z Kim dzwoniącą do Mr Goodwin'a? Czy dobrze zrozumiałem że chce ona go ostatecznie wziąć na siebie? Tj. dowalić jeszcze więcej pracy? Jaki z tego ma wynikac przekaz? Że czuje, że potrzebuje więcej pieniędzy, chce popaść w jeszzce większy pracoholizm żeby pomóc Jimmiemy czy jak?
Na tym polega rozwój. nie chodzi o samą kasę, nie chodzi o opiekowanie się Jimmym. Kim jest teraz samodzielna i dzieki glupkowatej akcji howarda (jak walnal ze to swietnie widziec jak wychowanica rozkwita to az walnąłem ze wczesniej kwitla jak grzyby w piwnicy) skumała wreszcie, ze nie bawi się w przetrwanie, tylko w normalną firmę. Każdy z nas chce się rozwiajć, a zwłaszcza prawnik. Za jakiś czas kogos sobie dokoptuje, potem kogoś kolejnego, a tych juz teraz 2 klientów będzie się zwiększać. Na te chwile moze zakladac, ze właczy w to jimmyego, ale malo to innych prawników na rynku.
To takie waltowe empire business, tylko ze normalne dla kancelarii.
Dobry odcinek wreszcie.
Hamlin m. zd. wyrąbie Czaka z firmy i dobrze bo to znaczy ze jednak jest momentami myślacy.
Starcie Kim Hamlin wreszcie na porządnym poziomie, bufonowatość że on musi ratować sytuację bo ona coś tam cośtam w koncu na poziomie wspólnika zarządzającego sporej Kancy. To, że muszą ugłaskiwać klientów też typowe.
Decyzja kim by wziąc drugiego klienta i potem się martwić 200% realizmu. Po to się zapieprza, by rosnąć, a nie kwitnąć po piwnicach u blond lamusów i wariatów.
Niezbita logika Czaka co do choroby jest niezbita. Czemu X lat po tym, jak problem zaczął istnieć?
Naciągane obydwie udane akcje z Jimmy'm. Po pierwsze, tych dwóch losiów od gitar spokojnie mogło dostać w beret jakby zrobiło taką samą reklamę jaka zrobił im Saul to 1. 2 czemu Jimmy widząc jakie to centusiowate lamusy nie spisał, że jak bedzie ruch to muszę dotrzymać reszty umowy, albo nie straszył, że taka umowa została zawarta. Przecież miał 3 świadków tych uzgodnień. Sam upadek po wejsciu na drumstick spoko, diabli wiedzą co z tym sąd by zrobił, fajnie ze spanikowali. Szkoda, że jimmy przy okazji załatwił sobie dysk czy co to tam mu się stało.
Akcja nr 2 z tym groźnym typem nadzorcą zupełnie mi nie podeszła. GOśc najpierw chojrak a potem 3 zdania od gosica ktorego wczesniej typo traktował jak śmiecia i ten wymieka. Coś szybko strasznie. Plus a jakby ten drugi wiezien nie chciał oddać tych 7 stów po wypuszczeniu tylko se poszedł?
Natomiast samo zaczęcie tematu do czego taki nie wiadomo czy prawy prawnik się przydać może i jakim ludziom wygląda bardzo spoko. Bandziorów ma w sumie pod ręką do pokazania sie, jak się okaże że jest dobry to sami zaczną przychodzić. A z drugiej strony zaraz pojawi się Mike z ciekawą opcją na pomoc w praniu kasy.
Zaczyna się coś na kształt wybielania Czaka. Jimmy spada w dół, twierdzenia Czaka o zabieraniu pieniedzy mają jakieś konotacje z rzeczywistoscia, choć nie w tym zakresie, co Czak uważa. Czak teraz jest wesoły i usmięchnięty plus Pan McKean świetnie odegrał scenę z a co jak to nie jest takie rzeczywiste.
Oby juz trzymał chociaż ten poziom ten serial.
Taki styl wynikający z pośpiechu. A jak zaczynałem pisać na gg, to miałem wszystkie kropki i przecinki oraz wielkie litery na swoich miejscach;/
Howard nie może wyrzucić Chucka ot tak, bo Charles jest współwłaścicielem firmy. Wydaje mi się, że większość wspólników musiałaby być za tym i to nie takie proste wyrzucić kogoś kogo nazwisko widnieje w nazwie.
Co do morlaności Saula...ciężko powiedzieć, czy postępuje tak, bo tak łatwiej czy dlatego, że po prostu musiał coś zrobić z tymi reklamami, bo zerwanie umowy by go zniszczyło finansowo do końca.
Druga akcja to już totalnie dla własnej korzyści. Ten wątek Chucka już mógłby się skończyć, bo lekką ręką 3 sezon ciągną coś co było ciekawe może jeden odcinek.
Mike i Gustavo coraz lepiej.
Wyrzucenie Chucka to na pewno niełatwa sprawa, zwłaszcza, że Chuck pewnie nie będzie chciał się dać wyrzucić (jak dla prawa był w stanie poświecić brata, strach pomyśleć co zrobiłby dla firmy). Poza tym wywalenie go może przynieść problemy z klientami - w związku z walką partnerów, klienci mogą się obawiać czy ich interesy są bezpieczne. Chuck też na pewno miał jakichś swoich klientów, których raczej nie obsługiwał w ostatnich latach, ale jeśli oficjalnie to jego klienci, to będzie sobie do nich roszczył prawa - znowu zamieszanie z klientami i potencjalne straty dla firmy. Do tego problem obowiązków powierniczych wobec partnerów, akcjonariuszy itd. Problem odkupienia udziałów - nie wydaje mi się, by Chuck był chętny je sprzedać.
Chociaż kto wie. Hamlin ma na pewno większą wiedzę prawniczą niż ja, więc może uda mu się coś wymyślić, znaleźć loop-hole, albo jakiegoś porządnego haka.
jeśli dobrze rozumiem, wspolnicy to hamlin i hamlin oraz Czak. Wartośc udziału czaka to 17 baniek doclów jeśli wierzyć wiki (ale kwota padała w pierwszym odcinku pierwszego sezonu). Jakiś sposób na wystąpienie ze spółki lub wypchnięcie z niej Czaka musi byc, bo przeciez Jimmy to właśnie próbował zrobić w pierwszym sezonie.
Problemem HHM był brak możliwości spłaty ww. kwoty. Teraz HHM może się lekko zachwiać co do jej wartości, więc jak nie teraz go wykupić, to kiedy.
eses85
Hamlin m. zd. wyrąbie Czaka z firmy i dobrze bo to znaczy ze jednak jest momentami myślacy.
Czy Ty widziałeś twarz Hołarda jak zobaczył Czaka z gazetą i mlekiem sojowym? Oni oprócz wspólnej kancelarii są najlepszymi przyjaciółmi i Hołard sztywny,nie sztywny ma w sobie ponadprzeciętną cierpliwość do Czaka. Ja mam wrażenie, że to aż troche niezdrowa relacja ale mina Hołarda widzącego Czaka z siatką z biedronki to było coś na wzór oglądania pierwszych kroków swojego dziecka :D
17 milionów jako wartośc wykupu, przy tym w s1e1 Hamlin wprost mówił że to zadusi firmę. Za urwanie z tego z 3 baniek sporo osób by wyrzekło się rodziców. Dlaczego odrobina szacunku do wieloletniego mentora miałaby byćważniejsza niż kasa? Zwłaszcza, że oni są na bardzo sztywnej stopie, której na pewno nie można nazwać zwykłą przyjaźnią.
Też na moje tamten nadzorca za szybko wymiękł. Ale może przestraszył się prawniczą gadką szmatką.
Myślę że to 14 tysięcy dolarów długu jakie miał sklep jego ojca należy liczyć po połowie ;) Specjalnie sobie przejrzałem tą scenę z młodości Jimmiego: ojciec wydał tamtemu Irlandczykowi od owiec i wilków 10 dolarów a Jimmi wziął sobie z kasy jakieś 8 dolców.
Scena z Nacho świetna!
A tak w ogóle, ten nasz Ignacio w interakcjach z tatą to taki złoty chłopak! Syn idealny. Jakbym go nie znała, pomyślałabym, że w wolnym czasie robi w kościele za ministranta. Ignacio Varga i kartel? To niemożliwe! ;)
Ignacio ministrant. W każdą niedzielę siedzi w zakrystii, tak jak w tygodniu w tej kawiarence. Wielebny jak Hector czai się stolik dalej, a wierni niczym ci drobni dilerzy przychodzą z datkami, które on skrupulatnie zlicza. Padre na pewno jest dumny.
Nocami, jako superbohater na którego Albuquerque zasługuje, El Gato, biega po dachach, już w 2003 dbając o środowisko i niszcząc szkodliwe klimatyzacje.
Od czasu do czasu powoduje mini zawały serca u pewnego Daniela :D
a tak serio, Mando jako Nacho ma świetny głos, taki "smooth" z braku polskiego słowa :D
:D https://cdn.meme.am/cache/instances/folder25/65543025.jpg
Nic więc dziwnego, że wujek Tio wybrał właśnie Ignacio od Vargi by zastąpił na zaszczytnym stołku Tuco Salamancę. Tyle lat zliczania kasy z komunii, pogrzebów, chrzcin, ślubów, mszy sprawiło, że Ignacio (mimo, że nie jest żywym wykrywaczem kłamstw) potrafi wykryć fałszywy banknot, zanim jeszcze na niego spojrzy.
Ale to nie to przekonało wujka Tio do tego uroczego młodzieńca. Nie to.
Tydzień jest długi... Cały długi tydzień don Hector z utęsknieniem czeka na niedzielny poranek. To wtedy Nacho od Vargi wychodzi do ambony i to wtedy jego anielski "smooth voice" rozpieszcza uszy wujka Tio podniosłą pieśnią Alleluja... i dzwoneczkami w tle. Dzwoneczkami, które zwiastują smutną przyszłość... ;)
weeeeź!
siedzę w robocie i cichaczem staram się oglądać jak Vaas torturuje McLovina, więc po przeczytaniu Twego posta prawie popłakałam się ze śmiechu :D
hi hi https://media.tenor.com/images/4e36c0d59815903ec67397fba48ca429/tenor.gif
My to jesteśmy...niegdyś chichrałyśmy się z Mr. White'a, teraz z biednego Howarda i Ignacio. Diabły wcielone ;]
Eee tam, Vaas to był tylko zły sen, który nękał jednej nocy Ignacio, po tym jak się rąbnął w liczeniu kasy ze myszy o złotówkę ;)
A propos, Kasiek "did I ever tell you what the definition of insanity is?"
definicja szaleństwa? hmmm uczulenie na elektryczność? ;>
a propo White'a
jest szansa, że młody Ignacio pobierał od niego nauki w dziedzinie chemii, czy to już pod fanficka podchodzi? :D
I wyobraź sobie, że przychodzi Nacho do Chucka i mówi:
https://www.youtube.com/watch?v=uDoSy1WiYfU
Ignacio Anatolij Kaszpirowski swoim wykładem uzdrowiłby Chucka w sekundę :D
Ano, całkiem możliwe, że Mr White uczył Nacho, w końcu Walter dość długo gnił w szkole. Choć możliwe, że szkoła maiła więcej niż jednego nauczyciela chemii, co nie zmienia faktu, że młody Varga mógł mijać Walta na korytarzu, albo na zastępstwach :D
wyobraź sobie jak próbuje ściągać na klasówce z chemii z takim nerwem jak podczas podmiany tabletek :D
Widzę to! I wyobrażam sobie jaki Mr. White był zły, gdy go nakrył. Zawsze bawił mnie wkurzony Mr. White :D
https://www.youtube.com/watch?v=1KxHV063bzQ
Tak w ogóle to niezbyt dobrze świadczy o Walcie, że co najmniej dwóch jego uczniów zeszło na lewe ścieżki ;]
I gdyby tylko Nacho (jeśli wciąż żyje) wiedział, kto utukł Mike'a...
Nie tylko obaj uczniowie trafili do dilerki, a też obaj uwielbiają Mike'a.
Nie dziw, że Walt tak Mike'a nie lubił.
Zazdrość brzydka rzecz, panie White.
Wstyd, panie White!
W każdym razie niezmiernie żałuję, że Walt odszedł do Domu Pana, lub raczej do bram piekielnych, bo ktoś zdecydowanie powinien pomścić Mike'a. Ktoś powinien za to beknąć! Nie wiem kto...może Flynn? Zabrać mu śniadanie na miesiąc!
Już Ty się od Flynna odczep! Kto w pana White'a nożem celował? A no Flynn! ;)
ale racja, tak, żeby Nacho mógł Walterowi Vaasa odstawić ... marzenia :D
http://25.media.tumblr.com/8c7765bbac07ebe84daa5a3c2283518f/tumblr_mhrq0yTHhn1s5 9uyko2_500.gif
...and welcome to my show, Walt :D
Każdy się podnieca sceną z Mando to i ja się popodniecam. Prawie weszłam do laptopa i nie mrugnęłam choćby powieką jak Nacho podrzucał tabletki. Myślę, że wujek Mike byłby z niego dumny, bo akcja odegrana na stopro. Rynce mi się trzęsły razem z panem Mando.
To, że slippin Jimmie nie przebiera w środkach wiemy już od dawna i mnie ten upadek w sklepie muzycznym w ogóle nie zdziwił czy uraził. Na początku odcinka dość jasno było pokazane dlaczego Jimmy nie gra, tak jak jego rodzice w 100% fair, bo dla niego to po prostu frajerskie.
Pańswo Hamlinowie, powiem wam, powycierali soba podlogi ale co poiskrzylo to ich. I tu mam tylko jeden zgrzyt w stosunku do naszego idealnie wyprasowanego kolegi, że zwierzył się Kim jaki to on biedniutki, bo musi się tłumaczyć klientom przez akcję w sądzie. W ogóle mi to nie zagrało w nim. Kim w odpowiedzi wywalila takie jaja na stol ze az Mike mógłby się w nich schronić i miała w 100% rację.
Świadkami również jesteśmy początków rychłego końca związku naszych ulubieńcow, Kim się urabia po boki a Jimmie leży na dywanie z gitarą. Rozjeżdżają się w totalnie innych kierunkach i może dobrze, bo nie będzie żadnej dramy.
Co do Czaka, to sory, ale wyjaśni mi ktoś na cholerę narażał się na walk of shame krocząc pomiędzy tymi lodówkami jak przecież mógł dojść tam alejką obok..?;d
Właśnie, z tą alejką w markecie!! Też nie mogłam tego zrozumieć. Może mu logiczne myślenie szwankuje w takich momentach czy co ;)
"idealnie wyprasowany kolega" to chyba najlepsza metafora na Howarda jaką przeczytałam w całych internetach :D
ale nie powiem, mi się podobało, że mu wreszcie nieco fasada przed kimś opadła. Widać darzy Kim czymś ... szacunkiem, zaufaniem, wuj wie jak to nazwać, ale nie bał się przed nią przeistoczyć w człowieka i pokazać, że i pan wiecznie idealny może spurpurowieć :D
Wreszcie widzimy trochę więcej od Hamlina i wreszcie można zaczynać trochę drążyć jego postać. Ja odnoszę wrażenie, że mu ta firma trochę ciąży. Pewnie dostał ją od ojca, albo może i nawet chciał kiedyś ją mieć i w niej pracować. Ale teraz pewnie więcej zajmuje się szczerzeniem idealnie wypastowanych zębów i dobieraniem odpowiedniego błękitu garnituru niż prawnikowaniem właściwym. Nie wygląda na takiego zadowolonego gościa, który ma satysfakcję z każdego dnia.
Jimmy - po nim widać ulgę i "bycie sobą", kiedy odstawia kolejnego szwindla.
Taka mnie naszła analogia, że Howard, podobnie jak Nacho ma kurna po dziurki w nosie sytuacji, w której jest. I obaj są dość powściągliwi w wyrażaniu tego, choć wewnątrz kipi. Tylko, że obaj żyją jednak w innych światach i tam gdzie Nacho może pozwolić sobie na podtruwanie szefa tam Howard musi przypiąć banana do twarzy i tańczyć jak małpka na ulicy.
" Ale teraz pewnie więcej zajmuje się szczerzeniem idealnie wypastowanych zębów i dobieraniem odpowiedniego błękitu garnituru niż prawnikowaniem właściwym. " oczywiście, taki wspólnik co najwyżej prowadzi jakieś ultraflagowe sprawy i to też na zasadzie napiszcie to i tamto a generalnie to dba o relacje z klientami. Klient jest bardziej dopieszczony jak gada z właścicielem też bogaczem który ma 30 lat doświadczenia a nie z jakims chłystkiem 5 lat po studiach. Nawet jak to takie chlystki faktycznie prowadzą jego sprawy.
To zresztą w każdej robocie naturalna droga, im bardziej jesteś szefem, tym mniej robisz merytorycznie i mniej rozwijasz się merytorycznie. Mam kumpla powiedzmy informatyka który zrezygnował z roboty bo został jako zaufaony drugim po właścicielu siedzącym na co dzień za granicą. Po jakichj półtorej roku uznał ze ciagle zarządzanie innymi spowodowało, że zapomniał część z tego co umiał, a niektórzy młodzi wyprzedzili go w wiedzy. To se dał spokój:)
pewnie robie się nudna w tym upieraniu się przy swoim ale jak to powiedziałaś Howard darzy Kim czymś szczególnym i ja odnoszę wrażenie, że para byłaby z nich udana. Tak jak mówię, dla mnie między nimi iskrzy wiecej niz miedzy nią a Jimmim mimo, że Howard stara się Kim w jakiś sposób upokorzyć, bo może ma chłopak jakiś kompleks, że baba mu dorównuje. Uj wie. Jo wam godom, tu się szykuje romans rodem z pińdziesięciu twarzy greja :P
Tja, Howard dostał firmę po ojcu a generalnie zawsze marzył, żeby być strażakiem, albo nie daj boże, malarzem jak Hitler.
Bo ja jestem nudna z powtarzaniem, że chcę wierzyć, ze w Howardzie drzemie jednak człowiek :D
Wróćmy do BB i postaci pewnego kiczowatego prawnika w kolorowych garniturach. Kto by się spodziewał, że za tym klaunem może iść tak złożona historia?
Kto tam więc wie, co siedzi w Howardzie i co robił i kim był wcześniej? Może będąc pięknym i młodym chciał z kwiatami we włosach i hawajskiej koszuli wsiąść w Europie do pociągu byle jakiego? Podróżować bez celu, nie martwiąc się dniem następnym? Może chciał sypiać w przypadkowych miejscach i jadać posiłki z nowo poznanymi ludźmi? Jednego dnia zbierać pomarańczowe pomarańcze na hiszpańskiej prowincji by następnego rozlewać piwo na Oktoberfeście? Śmiać się, płakać, Żyć chwilą ...
ale rzeczywistość go dopadła i zamiast błękitu nieba podziwia błękit swojego garnituru?
Ale masz rację co do jednego. Między Kim i Howardem w tej scenie tak skwierczało, że w każdym innym serialu byłabym przekonana, że skończy się na rozrywaniu koszul.