Naprawdę wystarczy wziąć przypadkowych ludzi na salę sądową i powiedzieć, że to rodzina oskarżonego o zabójstwo by udowodnić jego powiązania z lokalną społecznością? Litości... Nikt tego nie sprawdził, nie zweryfikował w żaden sposób? Sędzia też uznał, że skoro adwokat mówi, że to żona, matka i dzieci to musi tak być? To mi się mocno nie trzyma kupy