PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=133834}

Zagubieni

Lost
2004 - 2010
7,6 181 tys. ocen
7,6 10 1 180839
7,1 37 krytyków
Zagubieni
powrót do forum serialu Zagubieni


Mam już dosyć tych ckliwych "fanatycznych" fanów "Lost", którzy tylko wychwalają do wyrzygania serial, nie pozwalając nic napisać krytycznego.
Coś im powiedzieć, że jest nie tak, to się rzucają na człowieka jak stado wilków!
Że nie wspomnę o uczonych mądrych głowach, które niczym profesor na katedrze udzielają pseudo autorytatywnych wypowiedzi i piszą Lost-owe encyklopedie!

Tu jest temat "CO NAM SIĘ NIE PODOBA W LOST" i nikt kto napisze negatywny post na ten temat nie zostanie skarcony!
Proszę też wypisywać wszelkie wpadki serialowe.

Od siebie:
Generalnie serial bardzo mi się podobał i uważam, że był rewelacyjny do . . .
Właśnie do pewnego momentu, a konkretnie początku 6-tego sezonu!
Natomiast odcinek finałowy to według mnie totalna kompromitacja, spławianie widza i robienie z niego kretyna!
Uzasadnienie:
Nie po to śledziliśmy sześć sezonów losy odcinków, żeby na koniec okazało się, że w ostatnim odcinku wszyscy jak jeden mąż poszli pięknie do bozi!

TO JEST WĄTEK DLA FANÓW SERIALU ALE KRYTYCZNY!
KAŻDY KTO BĘDZIE "SŁODZIŁ" SPOTKA SIĘ Z OSTRĄ RIPOSTĄ!

ocenił(a) serial na 9
selene85

"Haha, na siedzenie z brodatym gościem w chmurkach to chyba nawet najwięksi desperaci nie będą się pisać "

Katolicy podobno po tą właśnie żyją ;] (żeby nie było - nikogo nie chcę obrażać tą wypowiedzią, po prostu wyrażam własne zdanie)

Też myślę że na dobrą sprawę nie jesteśmy w stanie tego ogarnąć, po prostu to jedna wielka niewiadoma, a my tak naprawdę możemy tylko tworzyć teorie.
Dopuszczam ateistyczną, pesymistyczną wizję - umieramy i PUF! Po prostu nas nie ma. Z jednej strony skoro nas nie ma, to nie mamy świadomości, skoro nie mamy świadomości to nie czujemy, nie martwimy się itp, ale z drugiej strony to wyszło by na to że nasze życie nie ma najmniejszego sensu. Po prostu to by był jeden wielki ponury żart. Dlatego ja, niczym John Locke myślę że nasze życie, to wszystko dzieję się z jakiegoś powodu ;]

ocenił(a) serial na 10
Tortuga033

" Dopuszczam ateistyczną, pesymistyczną wizję - umieramy i PUF! Po prostu nas nie ma. Z jednej strony skoro nas nie ma, to nie mamy świadomości, skoro nie mamy świadomości to nie czujemy, nie martwimy się itp, ale z drugiej strony to wyszło by na to że nasze życie nie ma najmniejszego sensu. "

Pozwól, że wytłumaczę Ci to cytując mojego kolegę, który mówi, że:
" Życie jest jak występ na scenie. Wchodzi się na nią i trzeba albo dać z siebie wszystko i na zejściu otrzymać brawa i zostać zapamiętanym, albo zejdziesz ze sceny i nikt tego nie zauważy. Gdy twój występ będzie naprawdę zły, bo się nie postarasz, to może i cie zapamiętają, ale na pewno zejdziesz ze sceny wśród gwizdów i latających pomidorów! "

Tak pokrótce można opisać sens naszego istnienia tutaj.
Jak sama wcześniej zauważyłaś, to katolicy i wszyscy wierzący w cokolwiek czy to będzie Budda czy Mahomet, czy też kosmiczna larwa u scjentologów (jak w nią mocno wierzy Tom Cruise), prowadzi tylko do jednego - oszukiwania się, że po śmierci też na nas coś czeka i to zazwyczaj o wiele lepszego niż na ziemi!
Moim zdaniem prawda jest diametralnie inna, i po życiu nic nie ma!
Wszystko co możemy zrobić powinniśmy robić TU i TERAZ! Potem będzie za późno.
Wierzę mocno, że naszym celem jest czynienie czegoś co po nas pozostanie:
czy to będzie wielkie odkrycie,
twierdzenie matematyczne, fizyczny wzór,
ogromna budowla czy po prostu nasze dzieci i wnuki,
pamiętające nas, nie tylko ze starego zdjęcia i chodzące na nasze groby.
To jest nasz cel tutaj na ziemi, tak jak dobre szoł na przytoczonej scenie, tutaj musimy się wykazać, by nasze życie nie poszło na marne.
Wierzenie, że po śmierci jest jeszcze lepiej gdzieś tam w chmurach u boku "brodatego dziadka" jest moim zdaniem (bez urazy) co najmniej niepoważne i nie będziemy mieli szansy na naprawienie tego co tu i teraz popsujemy!
Trzeba żyć jak najlepiej, by tuż przed śmiercią niczego nie żałować.
Bo tuż po niej opada kurtyna i . . . zapada ciemność.

ZSGifMan

"Wierzę mocno, że naszym celem jest czynienie czegoś co po nas pozostanie:
czy to będzie wielkie odkrycie,
twierdzenie matematyczne, fizyczny wzór,
ogromna budowla czy po prostu nasze dzieci i wnuki"

No pewnie, w życiu chodzi o to, żebyśmy się rozwijali, uczyli, byli kreatywni i dali z siebie jak najwięcej innym ludziom :)

"Wierzenie, że po śmierci jest jeszcze lepiej (...) jest moim zdaniem (bez urazy) co najmniej niepoważne"

Nigdy nie byłam zbyt poważna, więc się nie obrażę ;)
Jak dla mnie kwestia życia po życiu jest jak najbardziej ciekawym tematem do dyskusji, ale raczej nie ma sensu narzucać innym swojego zdania - w końcu nie jesteśmy teraz w stanie zweryfikować, po czyjej stronie leży racja...
Jeśli śmierć nie jest końcem, to kiedyś się o tym przekonasz, i będzie to bardzo pozytywna chwila :)
Osobiście nigdy nie mogłam zrozumieć fanatyków religijnych, którym strasznie zawadza, że ktoś nie wierzy w to czy owo - ci ludzie nie mają wielkiej wiary, tylko wielkie kompleksy...

ocenił(a) serial na 10
selene85

Jasne, że nic nikomu nie narzucam ani nie wmawiam.
Zresztą chyba o tym wiecie.
Tak na dobrą sprawę to nawet nie staram się przekonywać do moich idei. Jedyne czego próbuję, to wierząc w słuszność własnych przekonań, skłonić innych do przemyślenia tego o czym mówię.
Spodoba się i mnie poprą to super, a jak nie to też nie ma tragedii.

Nie znoszę jednak, gdy ktoś mi coś mówi, ja mu odpowiadam swoje a ten mi na to: ty taki i siaki, głupi jesteś i tyle.
Jakie to szczęście, że są ludzie tacy jak Wy tutaj, którzy wysłuchają nie oceniając człowieka, a potem wpiszą swoje przemyślenia i punkt widzenia no i . . . dyskutujemy dalej.

" Jeśli śmierć nie jest końcem, to kiedyś się o tym przekonasz " - to brzmi okropnie i cały zdrętwiałem na moment ze strachu ]:-[]
Umysł i moje myśli są moim przekleństwem i chociaż po śmierci chciałbym mieć spokój i się od nich uwolnić.

A fanatycy, cóż . . .
Jest takie słowo na określenie kogoś, kto nie przyjmuje do siebie żadnych racji głoszonych przez innych czy też nie dopuszcza nawet do siebie, że mogą oni mieć rację a on sam jest w błędzie.
I to nie jest słowo fanatyk!

ocenił(a) serial na 9
ZSGifMan

Ta powiedz to dzieciakowi mieszkającemu gdzieś na Afrykańskim zadupiu, które marzy o byciu drugim Hendrixem, albo komuś kto do końca życia będzie sparaliżowany.

Ty jesteś niczym Jack, ja niczym Locke - wierzę w przeznaczenie. (pewnie ty czy ktoś inny pomyśli że jestem świrusem i będę brzmieć jak nawiedzona, ale sama doświadczyłam nie raz przeznaczenia i moje przekonania nie wzięły się z "dupy".) Wierzę w to że pewnych rzeczy nie da się zmienić. Po prostu niektóre rzeczy muszą się wydarzyć i nie wierzę w to że jak to pewien gość mądrze powiedział "Some people eat shit and die". Może twoje życie jest ok i tobie jest wszystko jedno, ale nie wierzę w to że ludzie cierpią, są z góry skazani na porażkę tak "po prostu", "bo tak".
Oczywiście nie mam zamiaru cię przekonywać do swojej "filozofii". Ty masz swoją własną i ok. Przekonamy się kto miał rację ;] (chociaż obawiam się że obojętne która wersja okazała by się prawdziwa, to raczej i tak nie będziemy mieć świadomości że umarliśmy).

ocenił(a) serial na 10
selene85

A mnie się właśnie całe życie wydaje, że coś na kształt odrodzenia -taka swego typu reinkarnacja byłaby najbardziej oczywistym i w konsekwencji najwłaściwszym kontinuum po śmierci.

Już śpieszę z wyjaśnieniami:
Każdy z nas sobie teraz żyje, dorasta i w pewnym momencie zaczyna się zastanawiać - co ja tutaj robię? Skąd się wziąłem?
Dokąd zmierzam?
Co się ze mną stanie po śmierci?
Bujdy o wspaniałej egzystencji w niebie i raju czy też potępienie w piekle odkładam na półkę między inne bajki!

Trzeba sobie zadać poważne pytanie: czy tak jak teraz czuję, że jestem i żyję tu i teraz kiedyś nie czułem tak samo?
A jak umrę to znowu będę się tak czuł, tylko w innym ciele?
Hipnozę i rozmowy z duchami trzeba sobie odpuścić, bo nie sądzę aby była możliwość na pamiętanie nawet w podświadomości, że w poprzednim bycie byłem np. hipisem z lat 70-tych, albo cwaniakiem z warszawskiej pragi z lat 30-tych.
Istnieje natomiast (moim zdaniem) spora możliwość na to, by znowu odczuwać życie w innym ciele, jeść pić i myśleć podobnie lub też zupełnie inaczej, nie mając świadomości swego poprzedniego bytu.

P.S.
Jednak sam najbardziej bym wolał matriksowską wersję śmierci - tzn. wyciągają ci wtyczkę i KONIEC!
Wpadasz w niebyt i ciemność, nie ma ciebie i twoich myśli.
Sądzę, że taka wersja najbardziej mi odpowiada, bo życie i myślenie o tej planecie tak mnie męczy, że przynajmniej po śmierci należy mi się spokój!

ZSGifMan

Ja kiedyś słyszałam, że niektórzy pamiętają o swoim poprzednim życiu. Podczas hipnozy przypominają im się fragmenty z tamtego życia a nawet własna śmierć. Nie wiem czy to jest prawda bo mogli po prostu sobie zmyślać ale fajnie by było wiedzieć kim się kiedyś było.

ocenił(a) serial na 10
neta97

Też o tym kiedyś słyszałem i czytałem, jednak jak napisałem wcześniej wydaje mi się to bardzo mało prawdopodobne, żeby to było możliwe.

Co do wiedzy o tym kim się było wcześniej (w poprzednim wcieleniu), to podzielam Twój pogląd:
miło byłoby wiedzieć!

ocenił(a) serial na 9
neta97

Ja tam się nie chcę bawić w jakiegoś naukowca, ale mi się wydaje że z ta hipnozą jest tak że człowiek jest wstanie wkręcić sobie coś tak że jego mózg wytworzy "wspomnienia" i będzie ci się wydawało że na serio coś takiego miało miejsce (czytałam o tym kiedyś w "Focusie"), ale wiadomo jakiś tam % szans istnieje że to prawda.
Jeżeli człowiek by jakimś cudem przypomniał sobie o sowim poprzednim życiu (niczym bohaterowie LOST) to byłby wtedy niczym Desmond - spokojny, na pełnym chilloucie, bo wiedział by co go czeka kiedy umrze i żyłby z nadzieją żeby s powrotem wrócić do swojej poprzedniej rzeczywistości (zakładając że była "fajna" :D). Jednak z drugiej strony był by niepokój - bo wtedy pojawia się pytanie gdzie teraz jestem i co będzie ze mną dalej?

ocenił(a) serial na 10
Tortuga033

Z tą hipnozą nie mówię, że nie ale tak jak napisałaś to może być sporo roboty ukrytych marzeń i pragnień.
Sam jak się nieraz wczują w jakiś stary film, gdy siedzę sobie sam w nocy i mam czas na to by się skupić, szczególnie na szerokich planach świata który już nie istnieje, to wtedy czuję jakby deja vu!
Czuję prawie pewność, że kiedyś byłem w tamtych miejscach i że są mi one znane, a to przecież niemożliwe no bo niby w jaki sposób?!
Dlatego przyznam rację, że istnieje możliwość w odpowiednich warunkach na wczucie się i opowiadanie o swoim niby poprzednim życiu. Z wielką szansą na uwierzenie, że to się działo na prawdę.

A może się mylę i istnieje możliwość pamiętania poprzednich wcieleń przez nasz umysł, albo połączenia się w podświadomości z duchami zmarłych i odebrania tego wspomnienia od nich, zupełnie jakby były one nasze.
Kto wie . . .

ocenił(a) serial na 9
ZSGifMan

Otóż to, who knows...

Sny to też ciekawa sprawa. Niby jest to nasza podświadomość i można nimi do pewnego stopnia manipulować, ale jednak jest w tym zjawisku coś niezwykłego, nieodkrytego, co intryguje.

ocenił(a) serial na 9
ZSGifMan

"sądzę aby była możliwość na pamiętanie nawet w podświadomości, że w poprzednim bycie byłem np. hipisem z lat 70-tych, albo cwaniakiem z warszawskiej pragi z lat 30-tych.
Istnieje natomiast (moim zdaniem) spora możliwość na to, by znowu odczuwać życie w innym ciele, jeść pić i myśleć podobnie lub też zupełnie inaczej, nie mając świadomości swego poprzedniego bytu."

Myślę że można nieświadomie lub podświadomie coś tam lekko czuć, ale żeby to było na zasadzie "Mam na imię Tomek i w poprzednim wcieleniu naparzałem się z Niemcami w II Wojnie Światowej, a teraz sobie żyję ot tak, w 2012 roku" no jest irracjonalne co najmniej.

"Jednak sam najbardziej bym wolał matriksowską wersję śmierci - tzn. wyciągają ci wtyczkę i KONIEC!
Wpadasz w niebyt i ciemność, nie ma ciebie i twoich myśli.
Sądzę, że taka wersja najbardziej mi odpowiada, bo życie i myślenie o tej planecie tak mnie męczy, że przynajmniej po śmierci należy mi się spokój!"

Ale przyznasz że ciężko jest sobie wyobrazić "nieistnienie" samego siebie :D

ocenił(a) serial na 10
Tortuga033

Nieistnienie wyobrażam sobie na zasadzie tzw. głębokiego snu.
W większości przypadków sen jest wielofazowy i przeważnie śpiący podświadomie wie, że śpi. Czasami zdarza się jednak taki głęboki i pusty sen, kiedy to nie odbieramy zupełnie żadnych bodźców z otoczenia a nasz mózg jest zbyt zmęczony i w zbyt głębokiej fazie snu aby śnić i nic nam się nie śni.
Wtedy budzę się zdziwiony, że spałem i muszę sobie wszystko przypominać, kiedy się położyłem spać i tak dalej, bo zaraz po przebudzeniu nic nie pamiętam.
Tak sobie właśnie to tłumaczę - to tak jak bardzo głęboki sen, kiedy śpimy i nic nam się nie śni.
Totalny niebyt, nie ma nic.
Ani myśli, ani świadomości samego siebie.
Nic.

ocenił(a) serial na 9
ZSGifMan

W sumie racja, nie pomyślałam o tym. Jednak takie "nieistnienie" w czasie snu jest tylko tymczasowe, a w przypadku śmierci była by t wieczność, a wieczność (przynajmniej mi) nie jest tak łatwo sobie wyobrazić.

ocenił(a) serial na 10
Tortuga033

Masz absolutną rację - wieczność trudno sobie wyobrazić tym bardziej jeśli mielibyśmy ją . . . obserwować!

Strach przed śmiercią
http://www.youtube.com/watch?v=XtLvlaGJJEU

a potem . . .

i niekończący się ból
http://www.youtube.com/watch?v=IHuCCeIc91U

ocenił(a) serial na 9
ZSGifMan

Jeśli miałabym czegoś takiego słuchać, to rzeczywiście to był by niekończący się ból.

ocenił(a) serial na 10
Tortuga033

Różnych rzeczy się słuchało "za młodu" ;)

ocenił(a) serial na 9
ZSGifMan

Nie mogę edytować.
Wracając do LOST i naszych dywagacji, to właśnie szkoda że serial nie przedstawił czegoś w rodzaju reinkarnacji bez "pójscia dalej", kościoła i światełka.
Już lepiej by było pokazać że oni sobie żyją w tej alternatywnej rzeczywistości nie świadomi tego że się znają i że nie żyją. O! Albo jeszcze lepiej. Powinno się to zakończyć tak jak odcinek "I żyli długo i szczęśliwie" gdzie Desmond siedzi w limuzynie z Minkowskim i mówi mu żeby zdobył dla niego listę pasażerów lotu 815, bo musi im coś pokazać ;] To by było właśnie takie zakończenie w stylu LOST.

Tortuga033

Nie byłoby problemu gdyby nie alternatywa rzeczywistość. Mogliby coś innego wymyślić.

ocenił(a) serial na 9
neta97

Ale mi właśnie chodzi o to że Desmond by to zrobił w alternatywnej rzeczywistości. Tyle że wtedy pewnie "teraźniejszość", czyli akcje na Wyspie musieli by trochę pozmieniać i raczej zamiast Desmonda to byłby Jack, ewentualnie Locke.

ocenił(a) serial na 10
Tortuga033

Tak, za dużo pokazali.
I to w złym stylu.
Z tą listą pasażerów to dobry pomysł!

ocenił(a) serial na 9
ZSGifMan

To by właśnie było takie niedopowiedzenie w lostowym stylu. Tyle że pewnie fani by się pruli że "czują niedosyt", ale jak to ktoś mądry powiedział "jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził". Jednak myślę że i tak procent osób zadowolony z finału byłby wtedy znacznie wyższy, gdyby zaserwowano nam coś w tym stylu.

ocenił(a) serial na 5
ZSGifMan

Teoretycznie przyjmując byliśmy, jesteśmy i będziemy, bo całe nasze ciało składa się z atomów które były, są i będą. ,,Jedynym'' problemem było by poskładanie tego wszystkiego (atomów) do kupy w odpowiedniej kolejności. Najstraszniejsze jest to, że także nasza świadomość, ,,dusza'' składa się właśnie z takich ,,klocków'' i procesów między nimi :(

ocenił(a) serial na 6
ZSGifMan

Mi się nie podobało to, że autorzy stworzyli mnóstwo pytań, ciekawą fabułę, a na koniec okazało się, że ani nie potrafili odpowiedzieć na pytania, ani tego ładnie spleść. Szyli, szyli i nic z tej tkaniny nie wyszło. Serial był dobry, ale nic więcej.

ZSGifMan

Mi się serial podobał do momentu, w którym strierdzili, że muszą wrócić spowrotem na wyspę. To już była przesada. Totalnie naciągane. Wtedy przestałam go oglądać.

ZSGifMan

Najbardziej mi się nie podobało kręcenie z łapy, no po prostu obraz skakał i to odbierało epickość temu serialowi. A tak to nie mam żadnych innych krytycznych uwag, jak na Abramsa to taka typowa jego produkcja z pięknym przesłaniem. Jeśli jeszcze miałbym na coś zwrócić uwagę to może na fakt, że chwilami serial wydawał się nudny, ale to miało swój cel, wszystkie historie w końcu były ważne w kontekście ostatniego metaforycznego sezonu 6 i to przytrzymało na dość dobrym poziomie jak na telewizyjną produkcję. Ale nie czepiam się tego, pomimo faktu, że w przeciwieństwie do fanów tego serialu uważam pierwsze sezony za najsłabsze, a im dalej tym lepiej, choć moim ulubionym jest zdecydowanie 5 sezon - trzymał mnie w największym napięciu:) Serial był też bardzo przewidywalny, już nie mówiąc o tych rozwiązaniach, że poznawaliśmy czyjąś przeszłość i analogicznie osoba ta musiała się ustosunkować w danej sytuacji na wyspie do zdarzeń wcześniejszych po za wyspą, podobnie jak i zapowiedzi tego co wydarzy się w przyszłości, w wyniku czego widz wiedział wcześniej o wielu rzeczach, ale to miało swój cel w kontekście całości. Osobiście nie jestem fanem Lost, uważam serial, jeśli chodzi o realizacje za średni, ale w scenariuszu ukryto dużo ciekawych kontekstów związanych z moralnością chrześcijańską i dlatego uznaje ten film za wartościowy. W wyniku sentymentu do moim zdaniem najlepszego serialu Twin Peaks, łapie się każdej produkcji, która zdaje się być nie zrozumiała, zawiła i trudna do odczytania stąd zmusiłem się do zobaczenia całości. Było przyjemnie, nawet swojego rodzaju przezywa się, ale oczywiste niestety, katharsis pod koniec to jednak będę go mile wspominał, ale nie wiem czy będzie w 10 moich ulubionych serialu, może troszkę dalej;)

ocenił(a) serial na 10
mariouszek

Ci dobrzy nie byli tacy dobrzy jak ich malowano a źli nie byli do końca tacy źli, bo przeważnie chcieli dobrze
- taki morał chodzi mi od dawna po głowie.
Chyba niezbyt zamierzony przez owych "twórców"!
Ot taki wypadek przy pracy.

( dowodzi to tylko jak bardzo podły i zakłamany jest ten świat )

ZSGifMan

właśnie się nad tym zastanawiałem, czy był tam ktoś dobry i czy był tam ktoś kto nie powziął żadnej błędnej decyzji i potem pomyślałem, że ze wszystkich bohaterów takim się wydał właśnie Hurley, a więc zasłużył na posadę:) Moim zdaniem to nie jest istotne czy ktoś jest dobry czy zły, ludzie są jacy są. Nie bez powodu jednym z moich ulubionych bohaterów jest również Ben, co pewnie wielu by zdziwiło, ale właśnie dlatego, że nigdy go nie przekreślałem, nawet gdy wbił nóż w Jacoba, bo taki właśnie jest człowiek, słaby i wciąż popełniający błędy, ale to nie oznacza, że należy go przekreślić, on też ma szansę, a tak naprawdę Ben był dobrym człowiekiem, tak jak Hurley mówił o Saidzie: zajmuje się zabijaniem i przesłuchiwaniem ludzi, ale to dobry człowiek. Taka moja diagnoza, którą znam od wielu lat, że nie ma czegoś takiego jak dobry czy zły człowiek, jest po prostu człowiek, a reszta zależy od naszego spojrzenia.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ZSGifMan

Nie widzę nic złego w postaci Jacoba, jest taką samą ofiarą jak Ben, zaufał kobiecie, która go wychowała.

ocenił(a) serial na 10
mariouszek

Generalnie są podobieństwa: ten zabił ojca a tamten brata, obaj poświęcili się wyspie itp, ale to Ben był bardziej "ludzki", jeśli można tak w ogóle powiedzieć, wzbudzał większą sympatię niż Jacob, który był synonimem wrzoda.

ZSGifMan

Ja nie wierzę w takie określenie jak "ludzki", bo ludzkie jest zabijanie jak i miłowanie:) To czy Jackob zabił brata to nie jestem do końca pewny, po pierwsze był zdenerwowany chęcią wiedzy swojego brata, a po drugie wpakował go do miejsca którego szukał - Jackob nie wiedział jakie skutki to spowoduje, a jak to bywa w życiu, skończyło się źle, żałował tego, a jego zadośćuczynieniem była walka ze złym, którego w ten sposób wyzwolił. Oczywiście, można to tak odebrać, że tym mrokiem którego nie można wypuścić z wyspy jest paradoksalnie sam Jackob, który jest odpowiedzialny za Czarny dym. Typowa historia jak w Biblii, czy Fauście przykładowo:)

ocenił(a) serial na 10
mariouszek

"Ten zły", o którym tak wiele tam było i o którym wspomniałeś, to przecież nie taki znowu zły. Jedynym jego grzechem była chęć opuszczenia wyspy, no i nic ponad to! Co do drugiego, to ciekawy punkt widzenia, może w nim jest sporo racji . . .

ZSGifMan

Ten zły to miałem na myśli Czarny Dym, ale nie brata Jacoba

ocenił(a) serial na 10
mariouszek

Wiem, OK, ale tak wiele się mówiło w serialu o tym, że Czarny Dym jest zły, że nie powiedziano ani jednego słowa o tym, co faktycznie takiego złego zrobił! Nieprawdaż?

ZSGifMan

No tak, właśnie chciałem dopisać, że trochę przesadziłem z moim wpisem, nie o to Ci chodziło, a ja z pośpiechu tak napisałem. Ale o tym co mówisz, to teraz naszła mnie myśl przez tą moją koncepcję, jakoby Jackob jest tym złym, bo przecież to coś nie tylko on sam stworzył, ale to w jakiś sposób oddaje jego frustrację, że zaufał tej kobiecie którą nazywał matką, że nie może opuścić tej wyspy bo takie otrzymał od niej zadanie itd itd. I teraz się skłaniam ku temu, że można to tak odczytać, w złości zabija brata i wówczas ta cała jego zła natura się wytworzyła z którą musi toczyć boje, to by miało nawet sens (mam takie skojarzenia bo ja jestem maniakiem psychoanalitycznej koncepcji teoretycznej;), zabił brata bo ten uosabiał to co on w sobie tłamsił, następnie w złości zabija brata i przez to jeszcze bardziej nasila się jego chęć opuszczenia wyspy, dlatego można odczytać Czarny dym jako jego alter ego, które przybiera postać jego brata, który chciał opuścić wyspę.
To tylko taka jedna z wielu możliwych interpretacji, a więc to plus tego serialu, że można go różnorodnie odczytać. Nie można jednak pominąć drugiej strony, wielu odczyta to jako klasyczną walkę dobra ze złem, a złym jest własnie ten który chce dobrze dla ludzkości (diabeł często tak był przedstawiany w literaturze jak wspominany Faust czy Mistrz i Małgorzata), chodzi mi o to, że jego brat chce poznać świat (i tu mamy motyw rajski, drzewo poznania), a jego brat twardo trzyma się zasad które zostały mu narzucone przez matkę, że nie ma opuszczać wyspy ( z tego drzewa jeść owoców nie będziecie!) i z tej perspektywy Jackob jawi się jako dobry, a efektem tego upadku jest Czarny dym, który uosabia zło. Z punktu religijnego tak to można odczytać, jako kolejną wersję mitu z księgi Genesis. I prawdą jest to, że postępowanie za równo Czarnego Dymu jak i Jackoba może być wątpliwe, choć ja nie mam tej wątpliwości, wybieram tego co nie zabija, bo moim zdaniem Jackob wierzy ze człowiek sam wyzwoli się ze złych uczynków i nie ingeruje w taki sposób jak Czarny dym przez którego wielu ginie, w końcu Ben wykonuje rozkazy Jackoba, a za Jackobem krył się tak naprawdę Czarny dym, no chyba że uznamy to co wyżej napisałem, że Jackob jest Czarnym dymem:) To by mi się bardziej podobało, bo uważam jak pewien mistyk mistrz Eckhart, że zło i dobro jest jednością w Bogu, nie ma dobra i zła, jest tylko Bóg z którego wychodzi i dobro i zło. W sumie jak tak patrzę to obie moje koncepcje się ze sobą zgadzają, tylko jeśli popatrzymy na nie z dystansem, bez ortodoksji;)

ocenił(a) serial na 10
mariouszek

Pozostaje jeszcze tylko problem, który jest nader oczywisty: wybór na "dobrego" i "złego" zapadł na długo wcześniej niż owo bratobójstwo i wcześniejsze zajście z fałszywą matką.
Czarny był ciekawy wyspy, ciekawy świata którego nie widział i to zrobiło z niego złego, bo "matka" nie pochwalała takich zainteresowań. W efekcie lamowaty i bezdennie posłuszny Jacob został dobrym synkiem, a Czarny jako ten zbyt ciekawy i nieposłuszny tym złym. Ciekawy był upór fałszywej matki w zabranianiu Czarnemu dociekania prawdy o wyspie i sposobu jej opuszczenia. To właśnie to predysponowało go na złego syna i kogoś kogo trzeba za wszelką cenę izolować!

P.S.
Ciekawa jest Twoja interpretacja tej sytuacji, tylko nie wiem jak by to mogło zadziałać na wyspie, bo Jacob bezustannie ją opuszczał jeżdżąc po świecie w poszukiwaniu kandydatów, natomiast Czarny "kiblował" tam wiecznie (tak na dobrą sprawę nie wiadomo za co ani dlaczego).

ZSGifMan

Ja myślę, że to nie jest wielkim problemem w tym ujęciu, że Jackob podróżował, pewnie i na to mógłbym coś przedstawić, ale chciałbym zakończyć póki co wątek braci, bo zastanawia mnie postać matki. Nie wiemy o niej nic, nie wiemy też czy powinniśmy ją określić jako złą, bo w końcu to ona dokonuje pierwszego mordu na wyspie, zabija prawdziwą matkę. Ciekawi mnie też to, dlaczego drugi z nich pozostał bezimiennym, zupełnie jakby go już po urodzeniu wykluczono ze społeczności, jakby w ten sposób został wyznaczony jako czarna owca, albo powinienem napisać kozioł ofiarny. Być może to przypadkowa kobieta, która znalazła się na tej wyspie i odkryła jej tajemnicę, albo poprzednik pilnujący źródła sprowadził ją jako nową opiekunkę. Po za tym, że tak psychoanalizą Freuda zajadę, nasza kultura zaczęła się według mitu tego badacza od zbrodni zabicia pierwotnego ojca przez synów. Choć do niej skłaniam się, to jednak widzę w tym ogólnie mitologiczną kontynuację, gdzie bogowie zabijali swoich poprzedników, żeby sami mogli rządzić (tutaj mamy syna zabijającego matkę). To wyjaśnia sytuację tej kobiety, którą zdesperowana, że jest sama na wyspie (zresztą ona gardziła innymi ludźmi) wykorzystuje sytuacje by stać się matką. To jednak nie czyni jej od razu złej. Ja mam dziwną teologię, ale póki co nie potrafię znaleźć odpowiednika złego w tym serialu, może dlatego, że dzisiaj patrzę inaczej na te sprawy:)
Albo inaczej, nie jest on aż tak wyraźny jak przykładowo w Twin Peaks, gdzie zło było pod postacią Boba, którego postać została wykreowany przez pedofilskie wspomnienia z dzieciństwa ojca Laury, czy w X-files, gdzie zło jest przedstawiana jako to co jest nie do poznania, w Lost mamy przecież ludzi, a oni popełniają błędy, nie będę potępiał gatunku, który jest słaby od zarodka, nie jest to jego wina. :) Mam nadzieje, że jasno się wysłowiłem, bo jak zwykle w pośpiechu piszę, a ty jak uważasz?

ocenił(a) serial na 10
mariouszek

Ja uważam, że pod koniec swej wypowiedzi bardzo się rozminąłeś z prawdą.
Trzy czwarte od początku to się praktycznie zgadzam, ale gatunek ludzki (homo sapiens) to tylko przynależność do grupy! Nie stajesz się człowiekiem dlatego, że się nim rodzisz. Bycie człowiekiem to życie we wspólnocie, szacunek dla innych ludzi, umiejętność współżycia w z nimi w zgodzie i przede wszystkim korzystanie z mózgu (do rozumnego myślenia, analizowania i przemyśleń)!
Zło jest wtedy gdy człowiek (istota myśląca, znająca poczucie życia) robi coś co sam by nie chciał aby go spotkało. Motywy nie są tutaj aż takie ważne, bo chodzi o sam fakty krzywdy - wyrządzenia zła! Może to być pobicie kogoś, bo krzywo się spojrzał, czy też zabicie z nienawiści rasowej czy przynależności do grupy etnicznej, bądź też rabunek z zabójstwem dla 5-ciu złotych na tanie wino!
Zło czyni się wtedy , kiedy świadomie popełniamy czyn przeciwko innym osobom z naszego gatunku - innym ludziom. Ktoś kto to robi, pomimo np. zamroczenia alkoholem czy zwyczajnej złości, lenistwa czy głupoty staje się zły, traci człowieczeństwo ponieważ skrzywdził inną istotę myśląca, w dodatku ze swego gatunku taką jak on sam.
Ktoś taki nie traci przynależności gatunkowej i dalej jest człowiekiem w rozumieniu homo sapiens, ale nie jest już ludzki, nie jest już człowiekiem w sferze duchowej.

" Nie rób drugiemu, co tobie nie miłe! "
Nie jesteśmy zwierzętami i mamy rozum, umiemy myśleć i wyciągać wnioski. Ktoś kto tego nie robi lub wiedząc, że to złe przymyka oko przez wzgląd na swoje widzimisię jest zły! Człowiek jako istota stadna musi współżyć z innym w harmonii, ponieważ sam nie jest w stanie przeżyć. W skupiskach ludzi panują ustalone zasady, są też zasady nie pisane tzw. moralne lub zwyczajowe. Ktoś kto nie potrafi się do nich dostosować lub chce je omijać jest zły, jest wyrzutkiem społeczeństwa, których kiedyś zabijano ścięciem głowy, spaleniem na stosie, powieszeniem na gałęzi czy na krzyżu.
Teraz ludzie zrozumieli, iż nawet ci źli zasługują na pewną dobroć i tylko się ich izoluje od reszty społeczeństwa zamyka w odosobnieniu, aby nie krzywdzili innych nie wyrządzali więcej zła . . .

ocenił(a) serial na 10
ZSGifMan

Oj. Naprawdę bardzo przyjemnie mi się te wasze wszystkie komentarze czyta. Rzeczywiście, niemożna oceniać człowieka przez jeden błąd, który popełnił, albo kilka. Mnie zawsze Jacob wnerwiał, zabił dobrego człowieka(swojego brata), który się stał zły. Przez Jacoba. No, ale to moje zdanie. A tak przy okazji. Lost to według mnie najlepszy serial jaki powstał i nic tego nie zmieni.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ZSGifMan

Muszę dodać, nie podkreśliłem tego, że Jackob zabił brata i potem żałował tego czynu, dlatego starał się nie zabijać ludzi, z kolei Czarny dym czynił to, bawił się w ten sposób ludźmi (jeśli chodzi o wyraźne odczytanie dobrego i złego, bo ja już przyjąłem wersje że nie ma dobrego i złego, że jest tylko Jackob i jego problem;)

ocenił(a) serial na 8
ZSGifMan

Nie podoba mi się, że na podstawie LOST'a wydano serię książek (tj. :LOST: Znaki życia" F.Thompsona czy "Ukrytą Tożsamość"), które tak właściwie NIE nie wnoszą. Warto też wspomnieć o "LOST i filozofia" jedynie dla totalnych fanatyków "umiłowania mądrości". Doczepianie metek i trzepanie sałaty.
Oprócz tego biję do serii o: naciąganie, mózgotrzepne wieści od autorów etc.

ocenił(a) serial na 10
Mentalis

" Oprócz tego biję do serii o: naciąganie, mózgotrzepne wieści od autorów etc. "
- TAK, to niestety bolało!
Przelaliśmy tu już wiele słów, ale powtórzę : za dużo zbędnych morałów ! ! !

ocenił(a) serial na 9
ZSGifMan

Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku :D

ocenił(a) serial na 10
Tortuga033

Trochę opóźnione, ale . . .
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku 2013 dla wszystkich na Wyspie
a w szczególności dla miłych koleżanek Tortugi i Selene!
P.S.
Końca świata nie było, więc od trzech dni żyjemy wszyscy na "pożyczonym" czasie :D