Nareszcie zaczyna się rozkręcać.
Jeszcze jeden odcinek "przestojowy" i zacząłbym wątpić.
A tu ruszyli kwestie Jimmy'ego, pozamiatali wątek jego żony Angeli, Gillian jako "kobieta - pułapka", z Margaret zrobią polityka...
Z odcinka na odcinek serial coraz bardziej przypomina mi Rzym - historyczne postaci, kapitalnie odwzorowane miasto, historyczne i obyczajowe smaczki i detale, dużo polityki, mafia, szczypta seksu i przemocy - wszystkie scenariusze prowadzą do Rzymu ;)
Pomyliłeś numeracje epizodu. Ja niestety jeszcze nie oglądałem, lecz wkrótce to zrobię :)
Już ósmy odcinek powoli rozkręcał akcję. Dziewiątka, jak dla mnie, najlepszy z dotychczasowych odcinków. Najbardziej chyba, rozwinął postać Margaret, która coraz głośniej puka do drzwi wielkiej polityki (a i może do interesów Nucka... kto wie).
Bardzo fajnie, że Jimmy wrócił, w ogóle powoli staje się wyrazistą postacią. Co do wrobienia Luciano przez Gillian, można się było tego spodziewać, jak wcześniej dzwoniła do syna. Ten Luciano miał szczęście, zresztą ja bym chciał być wrobiony przez taką dziewuchę, jeśli już miał bym być wrobiony.
Postać Margaret się rozwija, ma charakter, nie daje się zakłamanej Francuzce, zresztą jednej z mniej lubianych przeze mnie postaci, a w tym odcinku niechęć do niej jeszcze bardziej się pogłębiła z powodu negatywnego stosunku do Polki. A jeśli o Polkę się rozchodzi- rozumiem, że w serialu leją z wielu narodowości: Włosi- gangsterzy, Irlandczycy- gangsterzy, cwaniacy, Żydzi- gangsterzy, mózgowcy, mamy też Niemca- pierdołowatego służącego Nucky'ego. Tyle, że na Polkę wzięli jakąś grubą za przeproszeniem Kunegundę, w dodatku została ukazana jakoś tak prymitywnie. Może się czepiam, ale ja odniosłem takie wrażenie. W dodatku pierdołowaty służący ocalił swojego pana przed śmiercią. Czyli praktycznie mamy tu motyw bohaterskiego Niemca, głupiego Polaka. Trochę przykre, ale i tak przynajmniej z innych też się śmieją. Nikt by raczej nie mógł zarzucić twórcom serialu, że są kierowani przez Żydów i masonów chcących zniszczyć wizerunek Polaka. :) .
Podobała mi się również końcówka, ten agent Sebso to niezła menda :D zrobi wszystko by zostać na stanowisku. A pomyśleć, że wcześniej usłyszał gratulacje od szefa- ortodoksyjnego katolika, za dobrze wykonaną pracę przy schwytaniu Jima. Co się tyczy van Haldena to mimo swojej fanatycznej wiary jest uczciwym człowiekiem, widać że walkę z prohibicją traktuje jako misję. Poza tym jest ciekawą postacią
Czekam z niecierpliwością na następny odcinek...
Mickey Doyle, który kręci z braćmi D'alessio też jest Polakiem, tak przynajmniej się do niego zwracali przy pierwszym spotkaniu.
Faktycznie Polacy wychodzą w tym serialu pierdołowato ale i tak jest dość łagodnie w porównaniu do "polish jokes".
Po akcji Sebso ciekawi mnie co zrobi Van Alden, bo może i maniak, fanatyk, ortodoks ale nie jest głupcem i już raz zwrócił uwagę na "zaginięcie" telegramu Jimmy'ego.
Chalky White przebywał na "bocznym torze" jak na razie, wiec myślę, że teraz Nucky skorzysta z jego "pomocy" po akcji braci D'alessio, ponieważ jeszcze nie rozwiązali wątku zemsty za śmierć szofera.
A tak na marginesie, scena z podpisywaniem "polisy na życie" u Rothsteina i jego komentarz o małpach w zoo w Bronksie - kapitalne i z klasą.
Cóż, Polacy tak zostali przedstawieni bo tak byli postrzegani w tamtych czasach, zresztą jak wszyscy imigranci ("Psom i Irlandczykom wstęp wzbroniony"). Przykre ale takie były realia niestety, a serial jest realistyczny aż do bólu. Nic dziwnego, że Mickey zmienił nazwisko z polsko brzmiącego na Doyle. Miejmy nadzieje, że Mickey będzie nas "dobrze" reprezentował...o ile nie zginie w następnym odcinku:D
Co do odcinka, to akcja się niesamowicie zagęszcza, szykuje nam się niesamowity finał...i sporo sztywniaków:)
Ja z kolei myślę, że przy "usunięciu" braci D'alessio dużą role odegra snajper Harrow. Nie bez powodu Jimmy go zabrał ze sobą. Jimmy może bardzo szybko opuścic areszt, w końcu jedyny świadek nie żyje. Van Alden się zdrowo wścieknie, na dodatek coraz większa obsesja na punkcie pani Schroeder nie zwiastuje nic dobrego.
Serial obfituje w niesamowite sceny wyjęte wprost z najlepszych filmów gangsterskich. Egzekucje są niesamowicie sfilmowane, to co w innym serialu jest zwykła, beznamiętna strzelaniną w Boardwalk Empire zapiera dech.
Trochę za dużo tych "niesamowicie"... tak to jest jak się wyśle zanim się przeczyta:D
rozkręca się ? Człowieku ten serial ruszył od pierwszego epizodu z kopyta i trzyma niebagatelny poziom. On się rozkręcił już na starcie. Przynajmiej ja tak uważam. Dziewiątki jeszcze nie widziałem.
Pierwsze spostrzeżenie jest takie, ze w tym filmie właściwie nie ma Amerykanów. Są Irlandczycy, Żydzi, Polacy, Niemcy, Afroamerykanie, Francuzi, Włosi.... a gdybyśmy znaleźli Amerykanina to pewnie okazałoby się, że jest Anglikiem :) No ale tak to kiedyś wyglądało. Naród Amerykański ukształtował się tak naprawdę w ostatnich dekadach XX wieku.
Drugie jest takie, że van Alden nie jest bynajmniej katolikiem.
Trzecie. Jak niby Polacy mieliby być przedstawieni ? Sorry, ale w tamtym okresie byliśmy biednym narodem wieśniaków, z których najbiedniejszi emigrowali w różne strony świata. Polacy nie wchodzili w skład amerykańskiej elity, nie tworzyli struktur gangsterskich, nie budowali fortun.... byli właśnie tacy jak w serialu.
Po czwarte. Najbardziej wymiata scena jak im się wyświetlacz do pornosów zapala, haha. Ale to chyba w poprzednim odcinku... w tym świetny był dialog, w którym brat Nuckyego pyta, jak można oszczędzać śledzione. Padłem bo też nie wiem :D
P.S.
Jakie bylo poprzednie nazwisko Doyla ?
a i wychodziłoby, że Polaków jest czterech. Mamy Doyla, sprzedawczyni w sklepie i chyba jeden z bokserów coś mówił po polsku, no i oczywiście Majer Suchowliński (Meyer Lensky) polski Żyd. Całkiem nieźle. Nie ma co płakać.