Jak tam wrażenia po 11 odcinku?
Robi się coraz ciekawiej w Atlantic City:)No i zwariowany Van Alden który topi swojego partnera.Oglądałem bez napisów ten epizod jak się nie mylę to Arnold Rothstein wybiera się do Chicago.
Co tam jeszcze hmmmmmmm...Ogólnie odcinek jakoś nie wbił mnie w fotel ale myśle że to cisza przed burzą,finałowy odcinek już niebawem.
No i wreszcie wiadomo kto jest ojcem Jimmy'ego.
Pikantny szczegół z młodości (bardzo młodej) Gillian.
Van Alden rewelacyjnie psychopatyczny już w scenie w chińskiej jadłodajni.
Jest dobrze i myślę, że w finale będzie burza.
Jak dla mnie jedyny minus to za mało Harrowa :)
Mimo że to prawie że 3 planowa postać, z jakiegoś powodu to mój ulubieniec w tym serialu.
Serial na stałym, wysokim poziomie.
Zaskoczyło mnie rozwiązanie kwestii ojca Jimmy'iego. Cały czas podejrzewałem, iż Nucky się nim okaże, a tu psikus.
Gdzieś czytałem (może na innym forum) zarzuty odnośnie zbyt małej różnicy wieku między Jimmy'im, a jego matką, 11 odcinek rozwiał je. Na uwagę zasługuję scena początkowa. Już myślałem, że torturują któregoś z braci D'alsesio, albo coś w tym stylu, a tu brat Houdini'ego:) Zauważyłem, że w każdym odcinku jest jakaś scena "perełka", w najnowszym jest nią niewątpliwie chrzest agenta Sebso:)
A i jeszcze jedno...czy podczas kłótni Margaret z Nucky'im, Buscemi nie przypominał wam Golluma?:D
100% będzie miał swoje 5minut, bo mówił do Jimmiego, że można by zabić matke,siostry D'Allessio w Filadelfii po to by resztę członków zdenerwować i żeby wyszli z ukrycia
ogólnie bardziej mi się podobał odc 10, ale Van Alden jest konkretny jednak najbardziej w tym serialu denerwuje mnie zona Jimmiego i jej perypetie, czekam na ostatni odcinek bo po tym czuje niedosyt:/
swego czasu własnie myślałam że ten aktor grał Golluma, znaczy się grał po obróbce komputerowej,
póżniej dopiero się dowiedziałm że Gollum był w całości utworzony dzięki technice komputerowej,
myślałam że może wzorowali się na tym aktorze, jednak chyba nie,
tak czy inaczej podobieństwo uderzające
dla mnie ciekawą sceną był moment gdy żona Jimmiego (tak tak... matka dziecka Jimmego, hi) weszła do zakładu fotograficznego a jej syn przyniósł zdjęcie ślubne z zamazanymi twarzami, i syn powiedział: mamo duchy...
A mnie właśnie nie zaskoczyło to, że akurat ten koleś jest ojcem Jimmiego chociaż różnica wieku masakryczna. Już w którymś z poprzednich odcinków sugerowano, że ten facet ma syna i od razu Jimmy mi się skojarzył. Ooo tak Buscemi jako Golum do Hobbita :D
Harrow i jeszcze raz Harrow... Spokój z jakim mówi, że pojedzie do Filadelfii, zabije matkę braci D'Alessio i siostry i brata dentystę tylko po to, żeby ich wykurzyć z kryjówki. Jeszcze tym jego cichym głosem z pauzami na odchrząknięcia. Kapitalnie mroczna postać. Przy nim Van Alden, to zwykły psychol. Harrow zasługuje na więcej uwagi, niż jego zwyczajowe pięć minut na odcinek.