Ciężko jednoznacznie określić uczucia związane z zakończeniem 3 sezonu. Z pewnością nie można powiedzieć, że był słaby, w mojej opinii jednak zdecydowanie niedopracowany. Chodzi głównie o sposób poprowadzenia poszczególnych wątków.
Konflikt Masseria Thompson- tutaj należy zwrócić uwagę na genialny plan Nuckiego który zdecydował się wykorzystać Doyla był doprowadzić do rozejmu jednocześnie pozbywając się AR. Rysą jednak według mnie jest scena zabójstwa ludzi Masserii. Wydała się ona strasznie naciągana i wprowadzona tylko po to by pokazać więcej trupów. Zawarcie pokoju ,by potem nagle zadać cios w plecy ,w dodatku wobec kogoś kto dysponuje znacznie większa siła wydaje się być totalną głupota. Nie wydaje mi się by Joe 'the boss" tak po prostu puścił w nie pamięć zabójstwo tylu swoich ludzi
Richard i akcja w burdelu - scena rzeczywiście była pełna napięcia , został po niej jednak tylko niesmak spowodowany faktem ,iż była ona całkowicie pozbawiona realizmu. Z tego co się orientuje Richard zabił samemu ponad 10 osób, bez żadnego draśnięcia. W dodatku pewności nie mam ale wydawało mi się, że Gyp miał 9 swoich ludzi bo reszta odeszła na rozkaz Maserii, biorąc pod uwagę że przeżyło 3 ludzi Rosettiego to kogo jeszcze zabił Harrow w burdelu ?
Śmierc Gypa - ogólnie została dobrze zrealizowana, szkoda tylko że Tonino zabił swojego szefa bo został do tego zmuszony a nie w ramach zemsty za śmierć swojego kuzyna.
Wątek AR - Luciano został trochę dziwnie rozwiązany. Zgodnie z historią po wpadce z dragami, Luciano stracił reputację w środowisku ,którą odzyskał właśnie dzięki Rothsteinowi, tutaj zaś twórcy zdecydowali się pokazać ,iż drogi obydwu panów powoli się rozchodzą ( na plus gra aktora grającego Luckiego - wreszcie coś pokazał )
Ciekaw jestem czy ktoś ma podobne odczucia związane z finałem ?
ja czuje sie najbardziej zawiedziony tym ze musze teraz czekac rok na nastepny sezon, to jest dołujące
Wszystko fajnie wytłumaczyłeś ale powiedz po co zakładać trzeci taki sam temat?
Zrobiłem to z tego względu, iż temat założony przez "puchoo" w zamyśle miał dotyczyć przewidywań odnośnie finału, zaś temat "Rrrrr" ma być pozbawiony spojlerów. W każdym razie moją intencją nigdy nie miało być śmiecenie, pozdrawiam.
Masseria będzie jednak musiał odpuścić. Na jego miejscu rzuciłbyś po tak ogromnej stracie, resztę swojej armii na teren wroga, który w tak spektakularny sposób go odzyskał? Jego ludzie chcieli się szybko ewakuować i to się na nich zemściło. Spojrzenia i wspólny śmiech Capone oraz Chalky'ego bardzo ładnie zagrany. Okazało się, że mają trochę wspólnego :)
Richard dobrze wykorzystał element zaskoczenia, choć może rzeczywiście, wszystko lekko naciągane. Kto jednak z nas nie czekał przez cały sezon na jego akcję?
Tonino mógł wcześniej odpłacić się za kuzyna. Czemu miałby to nagle zrobić po takim czasie?
Nie oszukujmy się, Nucky rozegrał mistrzowską partię. Pytanie po co? Nie zapominajmy o scenie rozmowy braci Thompson przy naprawianiu samochodu!
Właśnie dla mnie problemem jest to, że jego postępowanie w tej kwestii nie miało żadnego sensu, zgadzam się że wysłał Maserii wiadomość mówiącą że AC należy z powrotem do niego i otwarta wojna będzie stanowić dla niego wielkie ryzyko, jednak Joe"the boss" nie był byle kim. W dodatku włosi specjalizują się w zabójstwach na zlecenie i moim zdaniem gdyby prawdziwy Nucky tak postąpił musiałby resztę życia oglądać się za swoje ramię ( spacery po promenadzie odpadają :))
Z tego co ja zrozumiałem to Gyp stracił w tej wojnie juz 9 ludzi a Joe 12, nie było informacji ilu ich miał. Świetna scena śmierći Gypa nikt nie spodziewał się, że nóz w plecy wbije mu jego prawa ręka (chociaż przyznaje że miałem przeczucie, że zaraz coś się wydarzy jak zaczął śpiewać nad oceanem):)
Ja juz to wiedziałem w momencie kiedy Tonino pojawił sie na plazy ;] Zastanawialem sie tylko jak to pokażą.
Liczę, że Harrow dolaczy w jakis sposob do Nuckiego ale watpie zeby tworcy polaczyl i dwa ciekawe watki w jeden.
Genialnie rozegrane, Nucky wygrał z Masserią i AR naraza wszystko dzieki temu, ze wie gdzie szukac przyjaciół i jak ich dobrze wykorzystać. Czuję, że watek z poteznym milionerem jeszcze troche pociagnie i bedzie sie działo.
Mi też się bardzo podobała ta rozgrywka. Nucky miał dwie możliwosci poprowadzenia tej sytuacji, Pierwsza z nich to rozejm z Joe i wtedy uderzy na osłabionego Gypa (ma duze szanse na pokonanie go) lecz myśląc przyszłościowo będzie na zdecydowanie słabszej pozycji niz Joe. Kolejnym zagrozeniem w przyszłosci byłaby połączenie sił Joe i AR (AR miałby motyw za trefny interes z gorzelnia, Joe stare porachunki do wyrównania) i w tej sytuacji niemiałby praktycznie żadnych szans na wygraną. Wybrał opcję drugą, rozejm ale zadaje ostateczny cios w ludzi Joe znacznie osłabiając jego pozycje co szczególnie widac w jego ostatnich słowach. Kazał wysłac zwłoki Gypa do Joe i zapytać go czy ten akceptuje pokój. Osłabiony Joe nie ma teraz możliwości ataku na Nuckiego. Idealnie rozegrana sytuacja, wygrana z Joe the boss i wielki ch....j w d..e dla AR za jego lojalność.
Ich rozmowa przebiegała mniej więcej w ten sposób:
M: Ilu ludzi Ci wysłałem?
G: Dokładnie ?
M:Dokładnie.
G:43
M: Ilu moich ludzi Ci zostało, dokładnie ?
G:31 + 9 moich własnych.
M: Więc 12 moich ludzi straciłeś ?
Wydaje się więc, że było to po prostu niedopatrzenie ze strony scenarzystów.
Ludzie Masserii wyjechali w 5 autach. Wątpię by zmieścilo się tam 31 osób. Być może kilku chłopaków zostało w burdelu, bo spodobało im się miasto albo ciągłe chlanie. Być może Gyp dobrze ich urobił, że woleli zostać z nim.
Mnie finał nie zawiódł, bo już od pierwszego epizodu można było domyślać się że ktoś odpadnie z gry. Dlatego nie nastawiałem się na jakieś oszałamiające zwroty w tym 3 sezonie. Ode mnie mocna "siódemka" i nic więcej, głównie dlatego że fabuła wokół której kręciło się ostatnie 12 odcinków nie była niczym odkrywczym. Ba, powiem/napiszę więcej - bardzo mało niespodziewanych zwrotów akcji, bo można było się domyślić że nieobliczalny Włoch chcąc dorwać Enocha będzie próbował pozbyć się jego kochanki a Owen romansując z małżonką bossa naraża się na kulkę w łeb. Ale przy takiej konstrukcji 3 sezonu trudno było zaprezentować coś trochę bardziej ambitnego. Nawet zabicie Rossetiego nie było nic w sobie miało ze spektakularności mimo tego, że mało kto domyślał się że to akurat Sandrelli wpakuje metal między żebra niesfornemu Gypowi. Myślę, że taki sezon był potrzebny bo automatyczny przeskok do wojny w Chicago to jednak za dużo niedopowiedzianych faktów. Podsumowując - interesujący początek, nużący pierwsza połowa sezonu który trwał gdzieś tak do 7 epizodu włącznie, mocna druga połówka do 11 odcinka i niezły finał.
P.S W oczekiwaniu na 4 sezon proponuje Luck i Breaking Bad - ten pierwszy obejrzałem jeszcze przez BE i mimo że temat wyścig konnych wydaje się mało zajmujący, wręcz nudny to w rzeczywistości jest zgoła odmiennie - ciekawa fabuła może niekonkretnie związana z wierzchowcami, naprawdę dobre niezbyt przewidywalne zakończenie i Dustin Hoffman w życiowej formie czynią ten serial naprawdę interesującym. O czym natomiast opowiada BB chyba nikomu mówić nie muszę, w sumie nawet dużo o nim powiedzieć nie mogę bo dopiero 2 odcinki za mną - pierwszy jest dobry, zachęcający do dalszego śledzenia losów nauczyciela chemii z wyrokiem na karku (bo jak inaczej można nazwać raka płuc ?) podejmującego decyzję o wkroczeniu narkotykowy biznes by zapewnić rodzinie godny byt, gdy jego już nie będzie na tym padole łez. Drugi epizod jest natomiast BARDZO dobry i mam nadzieje że kolejne też będą trzymać poziom. Podsumowując - nie musimy szczególnie żałować, że na kontynuacje losów Thompsona w Atlantic City poczekamy sobie jeszcze dobre 9 miesięcy, wystarczy odpalić sobie Luck albo Breaking Bad !