Ten sezon jest, hmm - trochę marny. Dlaczego? Jak ktoś jeszcze nie ogarnął, że będą spojlery, to jest głupi.
Po pierwsze zupełnie nie elektryzujące, nawet powiem więcej - zwyczajniej nic nie znaczące postaci wychodziły w tym sezonie na naprawdę duży plan i tak
dostaliśmy g*wniany wątek syna Eli'a, pewnego rodzaju powrót Margaret (na cholerę?), wątek walki o Tommy'ego i Richard zamiast pakować ludziom kule między
oczy bawi się w tatusia i uczciwą pracę. Do tego postać Roya i Gillian i ten cały wątek... Why the fcuk she was so often on the fcukin screen...? Ponadto
zakochany i głupi Chalky (czyli dokładnie taki, jakiego nie chcemy oglądać). Aaa, przecież jest jeszcze ten zasrany agent o twarzy niedorozwiniętego nastolatka i
złamany jak zapałka Eli... Nie ma już też Eddiego... Aaa, bym zapomniał. Jeszcze jest ten nic nie wnoszący crush Nucky'ego na tę babkę.
I kosztem czego mamy te g*wniane zapchajdziury scenariuszowe?
Kosztem ekranowego czasu cholernie ciekawszych postaci, z Lanskym, Capone, Luciano i Masserią na czele. Cóż, na plus to chyba można tylko dodać, że
dobrze, że ich od czasu do czasu pokazują, plus przemiana Van Aldena, śmierć jednego z Capone (szkoda go, ale impuls był ogólnie bardz dobry), no i postać
doktora, która utrzymała ten serial w jakiejś tam dynamice (chociaż i tak cały czas na niego patrząc ciągle się zastanawiam, skąd się ten czarnuch wziął...).
Chociaż teraz, pewnie jak każdy, z chęcią bym go zobaczył z dziurą między oczami leżącego obok z Chalkym (za długo się miga przed hadesem).
Ja się wstrzymam z obniżeniem oceny jeszcze. : 4 dni trzeba czekać na napisy do finałowych (które są zawsze najlepsze) odcinków. To pokazuje jak dużo serial stracił widzów i jak zainteresowanie nim spadło. Tak się dzieje kiedy zabija się najlepsze postacie a te wprowadzone do fabuły nawet w 1/8 im nie dorównują. Doktor ''Narcyz'' i stara dziwka Nuckiego to chyba najgorsze postacie w historii tego pięknego do pewnego momentu serialu.
Dobrze przynajmniej, że Van Alden sobie przypomniał kim jest i mam nadzieję, że jeszcze sporo namiesza.
Najbardziej w obecnym sezonie razi mnie bezmyślność bohaterów. Strzelaniny są ale na dobrą sprawę mogło by ich nie być, nic się w nich nie dzieje, nie ma tego co jest a przynajmniej było motorem napędów serialu - egzekucji. Szczególnie ze strony White'a który miota się jak dziecko, nie potrafi dobić swoich wrogów, tak samo jak jego wrogowie nie potrafią dobić jego. Jeszcze w 3 sezonie to było genialnie pokazane, najlepszym przykładem jest próba egzekucji Włocha w hotelu, mocna scena było tam pełno przypadku w sekwencji strzelaniny, a to ktoś się potknął o własne nogi dzięki czemu kula przeleciała mu nad głową a to ktoś zasłonił się ciałem dziwki ratując się przed strzałem. Brak jakiejkolwiek konsekwencji, a scenarzyści powoli odlatują, reżysersko tez o klasę niżej. Sezon to dla mnie 6.5/10 ale z doświadczenia wiem, że nie należy oceniać seriali zanim nie padnie ostatni klaps. A przed nami nami jeszcze 5 sezon. HBO chyba za bardzo uwierzyło w swoje umiejętności. Serial mógł się skończyć na 2 sezonie i byłby kultowy, wszystkie wątki zostały by zamknięte, zrobili 3 który do 6 odcinka był bardzo słaby, chwiejność emocjonalna Margaret nie jest zbyt interesująca, ale finał ''trójki'' był naprawdę genialny. Tutaj się to nie zapowiada bo w odcinku 4x11 powiało 24 godzinami, idea wprowadzenia tego detektywa jest komiczna akurat w tym serialu i w tamtych czasach. Mam nadzieję, że w 5 sezonie twórcy rzucą wszystko co mają, jeśli nie, będzie naprawdę słabo.