Moim zdaniem scenarzyści powinni jak najszybciej uśmiercić obie postacie, widać bowiem, że kompletnie nie mają pomysłu jak dalej poprowadzić ich wątki, a podczas scen z nimi wieje nudą. Natomiast postać Al Capone'a wymaga zdecydowanie więcej czasu i pomysłów, Stephen Graham to aktor genialny.
Zgadzam się, po finale drugiego sezonu obie te postaci straciły zupełnie sens. Richarda jeszcze dało by się uratować wplątując w jakąś ciekawą intrygę, gdzie musiałby zrobić porządek. Dla matki Jamesa nie ma ratunku, niech się zaćpa będzie spokój. Nawet Margaret tak nie przeszkadza.
Na szczęście dla wszystkich rola Margaret została maksymalnie ograniczona. W mojej opinii jedna z najbardziej irytujących postaci serialowych, porównywalna ze Skyler White z BB. ;)
Nie ma porównania. Skyler White denerwować może i denerwowała, ale jest to tylko i wyłącznie zasługa kapitalnej Anny Gunn, natomiast Margaret - tutaj wszystko jest nie tak, łącznie z irytującą Kelly MacDonald. Przynajmniej ja tak to widzę.
Popieram. Po zakończeniu wątku Jimmiego jedyną racją bytu dla dalszej obecności tej dwójki w serialu byłaby chęć zemsty na Nuckym. Harrow jeszcze z racji swych umiejętności uszedłby jako zabójca na usługach któregoś z mafiosów, ale nic takiego nie nastąpiło. O Gillian szkoda mówić, bo to już kompletny dramat. Nie muszą ich koniecznie uśmiercać, ale powinni czym prędzej zakończyć męczarnie widzów i zamknąć te wątki.
Capone akurat dostał całkiem sporo czasu w tym sezonie i pewnie podobnie będzie w następnym, ale scenarzyści powinni podgonić akcję o kilka lat do śmierci Rothsteina, konferencji w Atlantic City i wyeksponować bardziej Luciano i Lansky'ego.
A. Rothstein zginął w 1928, a obecnie w serialu mamy rok 1924, więc może to potrwać jeszcze sezon czy dwa, bo wątpię, żeby nagle ucięli wszystkie wątki i przeskoczyli z akcją o 4 lata.
A co do uśmiercenia - zawsze będzie to ciekawsze zakończenie wątku, niż np. wyjazd w nieznane, czy po prostu nagłe zaprzestanie ukazywania danej postaci w serialu. George Martin nie miał problemu z tego typu kwestiami. ;)
Dlaczego nie mogliby przeskoczyć z akcją o parę lat naprzód? Ja widzę to tak: sam Nucky nie pociągnie całego serialu przez jeszcze 2 czy 3 sezony, a za mało jest wyrazistych postaci drugoplanowych, wokół których można zbudować ciekawe poboczne wątki. W tym sezonie mamy właściwie tylko Chalky'ego i Capone. Dlatego większe wyeksponowanie A.R., Lansky'ego i Luciano wydaje mi się logicznym posunięciem. Tym bardziej, że widać, że twórcom najlepiej wychodzi sięganie po autentyczne wydarzenia i bohaterów. I wolałbym, żeby od razu przeskoczyli do wydarzeń z przełomu lat 20. i 30. niż ciągnęli to w obecnej formule z wymyślaniem wątków żeby zapchać jeszcze sezon lub dwa nim dojdzie do konkretów. Przydałoby się rozkręcić trochę akcję.
Też uważam, że przesunięcie akcji o kilka lat do przodu było by dobrym pomysłem, zamiast zmieniać serial w "telenowele" przejść do istotnych elementów świata przestępczego czasów prohibicji.
uważam podobnie, wątki z A.R., Lanskim i Luciano powinny być bardziej rozbudowane
przecież teraz A.R jest w wirze hazardu a prawie nic o tym nie ma ;/
problemem w tym serialu jest to że scenarzyści boją się uśmiercać postacie. nie mówię tutaj o historycznych ale tych stricte fikcyjnych. Gillian mogliby spokojnie odstrzelić, harrowa w końcu ożenić i zapomnieć i skupić się na konkretnych osobach np. Lansky Luciano Rothstein Capone Thompson(y). inaczej nie wróżę temu serialowi więcej niż 2 sezony więcej.
Boją się uśmiercać postacie? No nie powiedziałbym, bohaterowie co prawda nie giną tu masowo, ale stopniowo co jakiś czas (np. Eddie, Owen, Jimmy). I bardzo dobrze, że tak jest, bo taki George Martin trochę się przejechał na tych masowych zgonach bohaterów. Zgadzam się jednak z tym, że Harrow (lub chociaż Gillian) powinien iść do odstrzału.
ja tam właśnie lubię jak padają ludzie nawet Ci najważniejsi. Jimmy zginął i jego śmierć była istnym ciosem dla widzów dla mnie też, ale decyzję o jego zabiciu zrozumiałem i zaakceptowałem. Ale końcówka tego sezonu jednak będzie obfitowała w ciała :)
Rzeczywiście się boją (Eddie).
Problemem jest niezrozumienie przez niektórych tutaj koncepcji twórców, którzy robią serial nie tylko kryminalny, ale też przede wszystkim obyczajowy. Zabicie Gillian było by najprostsze i typowe dla produkcji filmowych. Tutaj pokazali jak się wpływowa kiedyś kobita stoczyła, ale poznała jakiegoś rozwodnika i może jeszcze namiesza, jak dzięki niemu uwolni się od ćpania. To postać tragiczna, zmuszona do prostytucji jako dziecko, urodziła syna jako mocno nieletnia nastolatka, nauczona do zarabiania ciałem do maleńkości. Ale wy byście chcieli odstrzelić wszystkich, poza tymi co strzelają i leją się po mordach i poza kobitkami, które pokazują fajne cycki.
Sory, ale oglądanie po raz pierdziesiąty Gillian, która przez 2 sezony nie ma właściwie żadnego wpływu na fabułę zaczyna robić się po prostu nudne. Ja wiem, to nie jest np. Spartacus gdzie fabuła opiera się głównie na laniu po mordach, ale bez jaj. O ile twórcy nie planują rozwinąć wątku mamuśki, to powinni z nią skończyć albo chociaż ograniczyć jej czas występów. A postacią naprawdę tragiczną był Jimmy, a Gillian obecnie to takie, za przeproszeniem, pierdo-lamento. Póki co to wygląda tak jakby twórcy zupełnie nie wiedzieli co zrobić z tą postacią, bo do końca sezonu 4 odcinki, a przez całą serię jej wątek właściwie stoi w miejscu.
Umiejscowienie w serialu w tym konkretnym okresie oraz ukazanie tych konkretnych postaci powinno wręcz zmuszać twórców do absolutnego minimalizowania wątków obyczajowych i dążenie do jak najszerszego przedstawienia wątków gangsterskich.