To co się wydarzyło podczas 12 odcinków można by było skrócić do 4-5 epizodów. Fajny klimat, dobra gra aktorów -Buscemi, Pitt - ale nic poza tym.
Widać nie czujesz klimatu tamtych czasów, nie zwracasz uwagę na scenariusz i grę aktorską. Serial jest wyśmienity. Oprócz gangsterskiej fabuły można dowiedzieć się kilka ciekawych historycznych faktów.
Ja też nie czuję klimatu czasów. Scenariusz jest nudny i przewidywalny (zwłaszcza, że bazuje na niektórych prawdziwych postaciach) a faktów historycznych nie szukam w serialach fabularnych. Sorry, dotrwam pewnie do 4-5 odcinka, ale nie liczę na wciągnięcie się głębiej. Nuuuda, póki co.
Wciągnął mnie maksymalnie. Dbałość o szczegóły, klimat, dokladność jak w starym radzieckim kinie. Nie, żebym tęskniła za zalewem radzieckich produkcji, bo to przerabiałam w swoim życiu, ale filmów z klimatem jest tak mało, filmów szanujących widza też - że po prostu oglądam z przyjemnością. Ale rozumiem, że można mieć inne zadanie.
o to ich nie czytaj. Jezu...
Męczysz każdy temat przy "Zakazanym imperium".
Serial mnie w ogóle nie wciągnął i to wszystko. Tak jak napisał autor tematu "Fajny klimat, dobra gra aktorów -Buscemi, Pitt - ale nic poza tym.". Postaci nie polubiłem, a serial przedstawia jedynie obraz 'jak to kiedyś było w Ameryce', soundtrack też mnie nie powalił - najczęściej go w ogóle nie ma. Innymi sowy brak mi czegokolwiek co skłoniłoby mnie na marnowanie czasu przy właśnie tym serialu, a nie innym.
Też nie polubiłem postaci. Ani jednej. Nawet agent van Alden, który się zapowiadał na niezłego kozaka który w imię słusznej sprawy weźmie za mordy tą całą alkoholową szajkę, okazał się być popaprańcem jakich mało. Główny bohater... No ciężko do takiej szui odczuwać sympatię No dobrze, skłamałem. Jedna postać wzbudzała moją sympatię- Richard Harrow. I to wszystko.
Ale nie przeszkodziło mi to w łyknięciu całego sezonu w szybkim tempie i rozczarowaniu się na wieść, że póki co nie ma więcej. Jak dla mnie (tak, "czującego" klimat czasów) serial był naprawdę dobry i przyciągnął mnie przed monitor na długi czas, co jest zasługą gdy serial ma tak negatywnych bohaterów. Obok scen typowo gangsterskich mamy ukazane brudy ówczesnej polityki, a wokół tego... Toczy się życie, i właśnie dzięki tym scenom obyczajowym mamy szansę dokładnie to odczuć. Nie odnosi się błędnego wrażenia, jakby brudne interesy i knucie były jedynym zajęciem bohaterów serialu.
Mam jednak swoje "ale". Trochę odrzucające było nagromadzenie scen erotycznych. Chwilami były naprawdę na siłę i niepotrzebnie wciśnięte, jak (dość realistyczna niestety) scena seksu van Aldena z pewną osobą, której imienia może nie wspomnę by zbytnio nie spoilerować. Scena nie wnosząca praktycznie nic, a potrwała przynajmniej z półtorej minuty... pytanie - Po co?
Agent Alden to najciekawsza postać w tym dość nudnym i przewidywalnym serialu. To w ogóle debeściak 4 - ever w kategorii "dzielny agent amerykańskich służb federalnych" spośród wszelkich amerykańskich produkcji, które wdziałem. Głównie dla niego jeszcze to oglądam, bo reszta postaci jest płaska i nieciekawa. Może jeszcze ciekawy jest Richard Harrow, niestety postać epizodyczna. I na pewno nie powiedziałbym, żeby budził moją sympatię ;)
Cienka trochę prowokacja. Ja na ten przykład też jestem fanem pewnych produkcji anime (czyli jak raczyłeś określić 'Chińskich bajek' xD) a czekam z niecierpliwością na drugi sezon Boardwalk Empire.
To mógł być naprawdę fajny serial gangsterski, a powstała nudna historyjka o niczym. Najśmieszniejszy jest fakt że Buscemi który wyglądem przypomina żabę, rozkochuje w sobie te kobiety bynajmniej nie przy pomocy pieniędzy, nie pasuje do roli gangstera gdzie przeważnie wyłupia oczy i robi kwaśną minę.
Niestety 130ileś tam milionów dolarów poszło w błoto. Serial nudny jak flaki z olejem. Klimat był, jednak głównie tworzony przez efekty komputerowe, kreacje kostiumowców oraz bardzo wolną akcję. Gra aktorska średnia, jeżeli chodzi o takie gangsterskie klimaty to 1000 razy bardziej wolę oglądać Rodzinę Soprano. Zawiodłem się na Zakazanym Imperium, a mógł być bardzo dobry realistyczny serial o prohibicji.
Nie ulega wątpliwości, że jest serialem o czasach prohibicji :)
Być może jest również realistyczny - co do tego trudno mi się wypowiedzieć.
Czy bardzo dobry - to już kwestia bardzo dyskusyjna.
Nie zgadzam się. Moim zdaniem, Buscemi grający postać Nucky'ego spisał się REWELACYJNIE. Do tej pory był królem drugiego planu, ale w 'Zakazanym Imperium' świetnie sobie poradził w roli pierwszoplanowej. Do tego Pitt w roli Darmody'ego to również był dobry pomysł. Aktorzy pierwszoplanowi wg mnie dobrani perfekcyjnie. Jednym z minusów jest dla mnie nierozwinięcie kilku wątków. Między innymi Ala Capone. Liczyłem, że odegra on dużą rolę, a był on tylko wciśnięty na parę odcinków gdy Jimmy był u Torrio. Później niestety zniknął. Do tego również liczyłem na rozwinięcie wątku Rothsteina. Mam wrażenie, że wątek wojny między Nucky'm a Rothsteinem został zakończony na siłę. Można było poczekać z tym do drugiego sezonu, a nie w ten sposób kończyć go w pierwszym tylko dlatego, że to już ostatni odcinek. A, no i mam zastrzeżenia jeszcze do tego, że twórcy mogli pokazać większą część Atlantic City, bo przez cały serial widzimy tylko promenadę, a przecież można było pokazać trochę więcej. Ogólnie to dużo wątków pozostało niewyjaśnionych (nie będę pisał jakich, żeby nie zaspoilerować) ale mam nadzieję, że zostaną one dokończone w drugim sezonie.
Ogólnie to na plus jest moim zdaniem maksymalne odwzorowanie szczegółów tamtej epoki, gra aktorska, porywający scenariusz i ciekawe postacie (szczególną sympatią obdarzyłem Richarda Harrowa, polubiłem tą postać). Na minus jest moim zdaniem to, że dużo wątków zostało do tego serialu wrzuconych, ale nie rozwiniętych należycie. No i to, że niewiele pokazane jest Atlantic City. Ale ogólnie serial oceniam na 8/10, bo wciągnął mnie maksymalnie i z niecierpliwością czekam na drugi sezon.
Ten serial nie jest nudny, tylko dokladny. Jest dla ludzi ktorzy doceniaja kazdy dobrze napisany dialog oraz swietnie odwzorowana rzeczywistosc. + dla niekumatych, ten serial nie mowi tylko o gangterce, ale rowniez o sytuacji, podzialach, rasizmie i innych zjawiskach spolecznych z tamtych lat. Skoro Was takie rzeczy nie interesuja, to nie polecam rowniez Rodziny Soprano czy MadMen, mozecie sobie natomiast wpisac w wyszukiwarce Steven Seagal i jechac po kolei.
Ależ Twój świat jest prosty, zazdroszczę. Albo lubisz 'Zakazane imperium', czyli jesteś koneserem, doceniającym każdy niuans, albo jesteś niekumaty - skazany na Stevena Seagala, bez prawa łaski. Tymczasem świat jest bardziej skomplikowany, uwierz. Można lubić The Sopranos i znudzić się Boardwalk Empire. Naprawdę. Można lubić filmy Stevena Seagala z lat 80-90 i mieć w całkowitej pogardzie gnioty, które zrobił później. Kwestia gustu, oczekiwań, zainteresowań i nastroju. Boardwalk Empire mnie znudziło - niezależnie od tego jak dokładnie odwzorowuje rzeczywistość, robi to w mało wciągający sposób.
Moj post byl odpowiedzia na zarzut, jakoby cala tresc pierwszego sezonu mozna bylo zmiescic w 4-5 odcinkach. Otoz, nie, nie moza by bylo bo cala otoczka wokol gangsterskiego polswiatka w tym serialu to nie mierna proba zapelnienia czasu antenowego, a celowe dzialanie.
Obejrzałem pierwszy odcinek - lecz niestety muszę przyznać, że niezbyt mnie zaciekawił, dlatego nie oglądałem dalszych części. Jeśli chodzi o robieniu seriali opartych na gangsterce twórcy powinni wzorować się na takich producjach jak choćby "Prawo Bronxu" albo na grze "Mafia". Czemu takie coś jeszcze nie powstało, to byłby hit!