Właśnie zakończyłem oglądać ostatni odcinek 3 sezonu "Boardwalk Empire". Na wstępie
zaznaczę, iż moja wypowiedź nie jest kierowana do ludzi, którzy zastanawiają się czy obejrzeć
ten serial, nie chce tutaj nikogo przekonywać, żeby to zrobił, a piszę raczej do ludzi, którzy już go
oglądali, chciałbym wymienić z nimi swoje spostrzeżenia, porozmawiać o tym serialu.
Wiadomo, że rankingi nie grają jakiejś ważnej roli, ale prawda jest taka, że to jeden z tych
seriali, którym ciężko jest wzbić się w czołowe miejsca takich rankingów, publiczność jest tutaj
jednak ograniczona, przez tematykę oczywiście. To nie jest typ masowego serialu, masowego
nie w złym tego słowa znaczeniu, tylko po prostu, nie każdemu to się spodoba, akcja serialu
nie dzieję się w czasach współczesnych, tematyka, że tak pozwolę sobie to uprościć
GANGSTERSKA, odrzuca również część widzów, kobiety zwłaszcza i oczywiście są wyjątki,
podejrzewam jednak, że około 90%-95% oglądających to mężczyźni. W każdym bądź razie nie
jest to serial typu House'a czy Lost - bez obrazy dla tych seriali bo je też bardzo lubię.
Podsumowując miejsce w rankingu na tą chwilę bodajże 16 i tak jest bardzo dobre.
Mafia jest moim ulubionym tematem, Ameryka lata 20', 30', tamte klimaty, jeśli chodzi o
twórczość, mam tutaj na myśli filmy, seriale, gry, to trzeba przyznać, że nie ma tego za dużo,
jednak kilka rzeczy się znajdzie, tak jak właśnie powyższy serial. Także na pewno jeden punkcik
serial ma u mnie z czystego subiektywizmu.
Nie wiem czy podzielacie moje zdanie, ale oglądając ten serial mam wrażenie, że w tym
serialu nie ma ani jednej zbędnej sceny. Każda scena jest przemyślana, na najwyższym
poziomie, z dbałością o detale, dialogi mistrzowskie, postacie to istny cud świata, po prostu
kapitalna sprawa.
Co do 3 sezonu to jedyne czego mi brakowało to tak jak w jakimś temacie obok kolega
napisał:
-zaaresztowania Arnolda Rothsteina
-oraz sceny w której Masseria dostaję przesyłkę z ciałem Gypa, po tym jak Nucky powiedział
dla Tonino, żeby zabrał ciało do Messerii i przekazał mu wiadomość uznałem wręcz, że są nam
winni tą scenę, na początku myślałem, że może pojawi się ona w następnym sezonie, jednak
potem jak dowiedziałem się, że akcja ma być przesunięta o rok do przodu to raczej ta opcja nie
wchodzi w grę.
Rzadko zdarza się serial, który ma tyle do zaoferowania w sezonie następnym, jest mnóstwo
wątków, mnóstwo postaci, które mają swoje oczekiwania i plany. Opowieść, fabuła jest
spójna, wszystkie wątki są rozwiązywane, nic nie zostaje puszczone same sobie. Sezon 4
zapowiada się nad wyraz interesująco. Przeczytałem gdzieś, że sezon 3 nie cieszy się już taką
popularnością jak poprzednie sezony, nie rozumiem dlaczego, gdyż był kapitalny, jak cała
reszta, sezon 4 po prostu dla mnie, nie wiem jakiego słowa użyć, żeby wyrazić to jak bardzo na
niego czekam. Absolutnie nr 1 na liście oczekujących pozycji w roku 2013. Mam nadzieję, ze
twórcy tego serialu nie zakończą produkcji tego genialnego serialu, tylko dlatego, że nie cieszy
się taką widownią jak inne bardziej popularne seriale.
Chyba jedyny minus tego serialu jest taki, że praktycznie w każdej możliwej scenie, ktoś pije
Whisky albo ktoś ją komuś nalewa - oczywiście to tak pół żartem pół serio, ale naprawdę
sceny w pomieszczeniach, jakieś spotkania, rozmowy nawet kobiet są ze szklanką Whisky :)
Niewątpliwie na wielki, ale to wielki plus wpływa to, że cała opowieść oraz zdarzenia, które tam
występują, postacie, mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. To jest po prostu
genialne. Ta rzeczywistość wymieszana z fikcją - fantastyczne. Brawa dla Martina Socrsese,
Marka Wahlberga oraz Terenc'a Wintera. Podziękowania dla wszystkich, którzy pracują przy tym
serialu. Myślałem, że od czasu Rodziny Soprano już nigdy nie zobaczę nic tak świetnego i
chociaż zbliżonego do tego genialnego serialu, jednak nie dość, że ktoś zbliżył się do tego
poziomu, to jeszcze go przeskoczył.
Nawiązując do tytułu mojego wpisu, nie można być w połowie gangsterem, jak i nie można być
w połowie arcydziełem. "Boardwalk Empire" to bez wątpienia Arcydzieło swojego gatunku.
Moim zdaniem postać Margaret jest tam jedną z lepiej napisanych, jednak bardzo powoli rozwija się jej historia. Zupełnie nie zdziwiłbym się, gdyby ostatecznie posłużyła do pokazania procesu emancypacji kobiet w USA. Przez pierwsze dwa sezony była praktycznie zupełnie zdominowana przez męskie postacie, w trzecim już można było co nieco zauważyć jeżeli chodzi o jej rozwój w tym kierunku - szkoła ciążowa, romans (!) no i ostatecznie rozstanie z Nuckym. Musimy pamiętać, że serial jest osadzony w latach dwudziestych, w których prawa kobiet były bardzo mocno ograniczone, a ich miejsce było w domu - przy dzieciach.
Pomysł ten podsunęła mi scena z początku 3 sezonu, kiedy Margaret dowiedziała się, że Amelia Earhart, o ile się nie mylę, jako pierwsza kobieta w historii podjęła się przebycia samolotem Atlantyku. Wyruszyła nawet na plażę, żeby odprowadzić ją wzrokiem. Wtedy wydawało mi się, że jest to właśnie ten impuls, który ostatecznie zainspiruje ją do odrzucenia swojej roli jako stereotypowej kobiety. Coś się zadziało, ale liczyłem na coś więcej. Poczekam co się wydarzy w 4 sezonie : )
bardzo ładnie napisane :) chociaż czasem słowo "serial" występuje zbyt gęsto :)
zgadzam się w 99%, ten serial ma swój klimat, kostiumy, gra aktorska, intrygi, dialogi - rewelka
mi w finałowym odcinku zabrakło jednej rzeczy- konfrontacji dwóch nieprzepadających za sobą postaci (wiecie o kogo chodzi)
Nie doczytałem, bo przez pierwsze 12 czy 16 zdań się się usprawiedliwiasz. Ludzie są głupsi i mądzejśi. Tak samo jak seriale.
o kurde, czytam dalej, i usprawiedliwiasz się nawet dalej w zdaniach od 18 do 29.
Jeśli nie masz nic ciekawego do powiedzenia to nie zaśmiecaj forum bo chyba nie o to tutaj chodzi. Żeby się usprawiedliwiać to trzeba mieć coś na sumieniu, a ja nie mam, po prostu zrobiłem krótki (dla Ciebie może za długi - masz prawo mieć swoje zdanie) wstęp, jednak mógłbyś dodać coś do dyskusji na tematy przeze mnie i innych poruszone, a nie tylko 3 zupełnie zbędne posty.
Jestem świeżo po weekendzie z trzecim sezonem i dotychczas ten serial miał u mnie notowania w skali od 1 do 10 na poziomie mocarnej 9. Brakowało tylko tego czegoś do 10, tego czegoś czego liczyłem że twórcy dostarczą mi w sezonie 3. Niestety zawiodłem się i choć z początku niezwykle ciekawy pod koniec zaczął mnie nurzyć i totalnie rozczarował. Wiele wątków ktore wprowadzono okazało się nie potrzebnymi i zbędnymi zapychaczami czasu, mam na mysli wątek tej aktorki która wyleciała w powietrze (jeśli ktoś powie że była potrzebna po to aby Nuky'emu przeszedł wstrząs mózgu to się tylko zaśmieję po cichu bo nie widzę żadnego innego wyjaśnienia, zero zemsty czy jakichkolwiek uczuć ze strony Enoca za nią a tak ją kochał...) czy chociażby historia starej Darmody... na cholerę wleką jej historie w tym wszystkim?
Na sam koniec zaś zabrakło tego jebnięcia, które posiadały oba poprzednie sezony, egzekucje na makaroniarzach wynajętych od Rotstina, czy egzekucja Jimmy'ego na cmentarzu... to tutaj dupy nie urywa, człowiek wie że Tonino zarąbie Gypa już w momencie w ktorym on zabija jego kuzyna na plaży, ogólnie postać Gypa była chyba tylko po to by pokazać pare brutalniejszych egzekucji nie wykorzystany potencjał postaci tyle powiem, rozmowa(?) Enoca z Margaret w hotelu... echhh....
...podsumowując miało być 10/10 niestety serial w mojej opini spadł dwa oczka w dół stąd wdnieje obecnie 7/10. A szkoda bo historia miała potencjał... jednak jak ktoś mądrze tutaj napisał ocenianie każdego sezonu z osobna nie ma większego sensu. Bo serial to całość, a sezony to nic innego jak rozdziały w książce, stąd przy ocenie pozostanie serduszko... bo wciąż czekam na kolejne epizody z Atlantic City.