Szczególnie dało się to zauważyć w 1x21 odcinku. O co chodzi ???
ooo, Ashley też nie wiem, po co jest w tym serialu. ale chyba właśnie się przyda - jak mówi szarit, obejrzyj i będziesz wiedzieć ;)
w ogóle od początku wiedziałam, że coś nie tak z nią jest :/ wydawałoby się, że naprawdę się przyjaźni z Emily, ale jak widać........
Takie osoby jak Ashley są po to by zagęszczać atmosferę niby nic nie znaczą ale zawsze mogą napsuć krwi.. i na tym właśnie polega urok tych postaci..Dodają po prostu smaczku...jakby w serialach czy filmach miały by grać osoby tylko te znaczące dla fabuły to byłby teatr klasyczny a nie telewizyjny serial...
Nasza Ahley tak w ogóle to prywatnie jest też blogerką modową -> http://ashley-ringmybell.blogspot.com/ :)
Ja akurat Ashley lubię, miesza w serialu, dodaje pikanterii, zachęca do oglądania dalszych losów bohaterów. Irytuje mnie jedynie jej akcent, ale z kolei jej uroda i stylizacje pozwalają o tym zapomnieć i skupić się głównie na obrazie, a nie jej głosie
Nie zauważyłam, żeby się pokłóciły. :) Po prostu nie są psiapsiółkami, jak to się w 1 odcinku wydawało. Emily od początku ją wykorzystała, by zbliżyć się do Graysonów i tyle. Natomiast Ashley obchodzi tylko własny interes. Gdyby w jakiś sposób mogła więcej ugrać przy Emily, to byłaby jej sojuszniczką. A tak na skłóceniu Daniela z nią może tylko skorzystać.