Odcinek 14- hit czy kit?
1) Rozumiem, że Emily mogła odziedziczyć jakąś chorobę umysłową po matce- wariatce, ale
czemu, w takim razie, nie pozwoli się kontrolować 24/h? To mnie dziwi...
2) Wątek z Niko/Aidenem- to, że Emily pozwoliła jej odejść jest dla mnie mocno dziwne. Tak,
wiem, ż Aiden prosił ją, aby jej nie zabijała, ale przecież Niko wie na tyle duzo, aby im zaszkodzić.
3) 1sza żona Conrada- ona jest niby matką Jacka? Proooszę... To chyba najgłupszy wątek tego
odcinka.
Krótka ocena z mojej strony: ten odcinek był mega dziwny i raczej mi sie nie podobał. Mniejmy
nadzieję, że następne będą lepsze.
Dajcie znać jak wam się podobał ten odcinek, chętnie poznam wasze zdanie :)
1, 3 - Zgadzam się - scenarzyści za bardzo kombinują i mieszają, aż do przesady -
2 - no Emily jak do tej pory nikogo nie zabiła, nawet mordercę swojego ojca oszczędziła, więc to, ze puściła Niko trzyma się kupy - natomiast jakoś trudno mi uwierzyć, że to Emily zwycięża w walce z Niko, gdzie obie trenowały pod okiem jednego nauczyciela, (prawdopodobnie są na podobnym poziomie walki) przy czym Emily jest jeszcze osłabiona po operacji - ma niezagojone rany na brzuchu - no i nie ma broni, a pokonuje Niko gołymi rękami