Cała gra ma typowy dla Sokala charakter zagadek i mimo, że jest trochę krótka, to nawet nieźle się bawiłam. Ale do rzeczy: zastanawia mnie jeden fakt, dlaczego wszyscy ot tak sobie umierają? Najpierw sam Aleksander, potem Mackowski i na końcu Alvarez. W dodatku każdy z nich wygłasza jeszcze przejmujący monolog, który trwa chwilę, a potem się po prostu, ot tak, przekręca. Dla mnie to było komiczne i niedorzeczne zarazem. No cóż, dobrze, że Sokal lepiej już sobie radzi z rozwijaniem postaci.