Gra jest doskonała. Połączenie FPS z elementami RPG dało niesamowity efekt, który trudno
mi będzie zapomnieć. Możliwości grania jest bardzo dużo - od dostosowywania amunicji do
danej broni, przez modyfikacje DNA, aż po plazmidy, które są esencją BioShocka.
SPOILER
Niestety, jestem baaaardzo zawiedziony zakończeniem gry. Przez calutką grę ratowałem
siostrzyczki, niestety na początku zabiłem dwie, jedną z ciekawości, a drugą przez przypadek
(zły przycisk), mimo to dostałem piekielnie złe zakończenie... I tu zdecydowany minus dla
twórców BS, gdyż mimo że uratowałem około 20 siostrzyczek, to ten głupi błąd na początku gry
zrujnował wszystko, co wcześniej robiłem...
Najbardziej przeceniona gra w historii. Takie rewelacyjne recenzje, oceny 9/10 albo 10/10, wkońcu załątwiłem sobie tę grę i po 5 godzinach mam jej serdecznie dość - jest po prostu głupia, świat mało przekonujący i wiarygodny, niemy główny bohater, nudne powtarzalne etapy, kilku (dosłownie!) przeciwników, idiotyczny styl grafiki (wszystko jak z plastiku, cukierkowe postacie) połącznie IC z OOC (kupuję jakiś plazmid czy coś i reklama tego plazmidu mi tłumaczy jak mam tego używać LOL). Można w internecie znaleść jak się poszuka pomiędzy tonami tych przereklamowanych zachwytów prawdziwe nie bojące się krytyki zdanie na temat tego "arcydzieła" - So I built myself a new gaming PC for Christmas and decided to pick-up Bioshock for the PC. I mean, if you go by the reviews out there, BIoshock is supposed to be some kind of "masterpiece", a gaming "revolution". Too bad the sad truth is that Bioshock is a typical linear FPS that's fun for about 3 hours. Bioshock is one of the most repetitve games I have ever played...seriously, Doom 1 has more variety than Bioshock (with respect to enemys and level construction). How the hell did this piece of garbage score almost unanimous 9.0s across the board? To my fellow PS3 owners, I wouldn't be too concerned about Bishock's Box / PC exclusivity, becuase you're not missing anything special.
Maybe I just don't get it...but what is sooooo special about Bioshock?
Jeśli już chodzi o podobne strzelanki to DooM 3 był po stokroć lepszy i chętnie do niego wracam. Co do Bioshocka - po 5 godzinach gry chyba go skasuję, nic innego nie pozostaje.
Zamiast tak narzekać na nierealność sytuacji i styl w jakim została stworzona, mógłbyś wgłębić się bardziej w historię samego miejsca i ludzi z nim związanych. Niestety, widać, że skoro odinstalowałeś ją po paru godzinach widać, że raczej niespecjalnie poświęcałeś czas badaniu Rapture tylko gnałeś przed siebie naciskając lewy przycisk myszki. Niemy główny bohater? Proszę cię. Tym samym skreślasz również choćby wspaniałą sagę Half-Life? Tam, jak i w Doomie, świat również jest mało wiarygodny, przecież kto to widział jakieś hordy kosmitów albo demonów. Bioshock wprowadził małą rewolucję poprzez właśnie groteskowe podejście do tematu, co nie wszystkim przypadnie do gustu. Tak zakręconej i narkotycznej gry nie widziałem od wielu lat, a i chętnie do niej wrócę. Co do reklam plazmidów - naprawdę trzeba być coś nie teges, żeby po prostu nie przyjąć w prosty sposób ówczesnego stylu bycia. Pooglądaj sobie stare, amerykańskie reklamy. Moim zdaniem to genialnie oddaje czas, w jakim dzieje się akcja, podobnie jak w Falloucie. Poza tym czego jeszcze się tu można spodziewać - otwartego świata? Narzekania na liniowość można tutaj odesłać w kwitkiem. To klaustrofobiczne miejsce, w połowie zrujnowane i zalane przez wodę. Jak na FPSa i tak ma dość rozbudowane lokacje, są też dość różnorodne - amfiteatry, ogrody botaniczne, kuźnie wykorzystujące energię cieplną podziemnych wulkanów. Co prawda, nie każdy przetrawi klimat związany z ciemnością panującą pod wodą, przez co można odnieść mylne wrażenie, że etapy są monotonne. To mi przypomina pewien bzdurny argument dotyczący Assassin's Creed III, któremu niektórzy zarzucali, że nie ma w nim wielu wysokich lokacji i akrobacji z nimi związanych. Na potrzeby graczy zespół tworzący grę miałby fikcyjnie przedstawić ówczesną Amrykę? Nie. Umieścili w niej budynki niewysokie, które w miarę oddały tamtejszy rozwój cywilizacyjny. W Bioshocku również widać różne wpływy futuryzmu i panujących w tych czasach marzeń architektonicznych. Co tu dużo mówić. Żałuj. Może kiedyś wrócisz do tytułu i ukończysz go a dopiero potem ocenisz. Polecam też Infinite. Chociaż najlepiej grać w sagę od początku. Pozdrawiam.
nie jestem przeciętnym graczem który naparza do przodu, próbowałem pokochać Bioshocka, zwiedzałem, słuchałem dzienników, próbowałem się wczuć ale po prostu nie odczuwałem satysfakcji z grania. Miasto pod wodą, które jest zdegenerowane i mordercze na każdym kroku - fajny pomysł tylko dla mnie powinien być podany bardziej mrocznie, bardziej poważnie, mniej cukierkowo . Może kiedyś powrócę ale wątpie. Pierwszy raz mi się zdarzyło, że gra która zdobywa świetne noty w ogóle mi się nie spodobała. Cóż czasem się zdarza się, jedni nienawidzą Gothica 2 ale znakomita większość uważa go za grę genialną. Tu więcej gadałem na ten temat : http://www.filmweb.pl/videogame/BioShock-2007-608595/discussion/BioShock+rz%C4%8 5dzi!!!,2153647
Pozdro
Mógłbym cię zmieszać z błotem, bo mnie się akurat Bioshock podobał (choć nie tak, bym padał na kolana), ale sobie przypomniałem, że również byłem w podobnej sytuacji do ciebie - Mass Effecta 2 uważam za jedną z najbardziej przereklamowanych gier, a ludzie niemal klękają w zachwycie. Taki los :).
Ja jestem wielkim fanem trylogii Mass Effect, wspaniała historia, barwne postacie, oryginalne uniwersum ale zgadzam się. Dla mnie dwójka jest absolutnie najgorsza z całej trylogii.
Zabawne, a ja właśnie uważam, że to dwójka miała najlepszy klimat. Bycie renegatem, zbieranie załogi, ostatnia misja. Chociaż nawalanki były lepsze w trójce i to o wiele, niesmak pozostał po pierwotnym zakończeniu. Jedynka natomiast jest zbyt toporna w obsłudze, no i te loadingi + pojazd... Tak czy siak dwójka, wg mnie, miała absolutnie najlepszą załogę oraz nadal pobrzmiewało złowrogie, misterne zagrożenie, które w ostatniej części odsłoniło swoje karty, co zabiło nieco tajemniczość. Widzicie, panowie, co człowiek to inne zdanie :)
Tak to już jest,:) różne gusta ale to , że dwójka jest słabsza od reszty nawet zauważyli inni :
http://gry.wp.pl/galeria/10-najbardziej-przereklamowanych-gier,180172/17.html
Oczywiście że 2 ME jest najgorszy. Pierwszy ME miał świetny klimat kosmosu i osamotnienia w arcy ważnej misji, gdzie każdy woli się wypiąć tyłkiem niż nam pomagać. Polityczne przekomarzanki, zasłanianie się głupimi argumentami przez władze, by tylko nie wysłać nam wsparcia, świetna ekipa z ciekawymi charakterami i eksploracja. 3jka miała trochę z Call of Duty wiele efektownych scen ale znów, ciekawe planety, polityka Cytadeli vs planet macierzystych różnych gatunków, wielu starych znajomych i arcy ważna misja. ZAŚ dwójka to taki bękart... nieudany eksperyment który powiódł się dopiero w trójce. Mimo świetnego Startu dalej ani światy ciekawe, ani nowa drużyna, mamy jakiegoś MENTORA, który mówi nam co mamy robić a sam z dupą siedzi i wku^&* niemiłosiernie, te robale (wypadła mi z głowy nazwa gatunku) są tak bezsensownymi wrogami, że nie wiem czy się śmiać, czy od tylu lat nadal płakać a zakończenie haha tak przewidywalne (chociaż efektowne wizualnie i z możliwością różnych finiszy) to moim zdaniem najsłabsze. Czuje się po zakończeniu, jak by nasza misja nie miała sensu, bo i tak prawdziwy wróg nadciąga a my go nawet nie opóźniliśmy, tak jak to było w pierwszej części.
Dwójka faktycznie ma wątłą historię, wplecioną do gry jakby "na siłę", byle by była. Serce tej gry to rozwinięcie skrzydeł uniwersum ME, niepogrążonego w wojnie czy wielkim konflikcie. Poznanie jego historii.
Jedynka wprowadziła gracza w uniwersum, dwójka pozwoliła się w nim totalnie zanurzyć, trójka je zakończyła. Tak ja to widzę.
Próbowałem podobnie jak ty. Przede wszystkim w tej grze cała lokalizacja nie przekonuje.
Po drugie rozgrywka nawet na hardzie jest zbyt jak dla mnie łatwa i za bardzo zręcznościowa.
Gra nie jest rozbudowana jak system shock 2, a miała być jego następcą - jest wręcz okrojoną kopią SS2.
Fabuła tu nie ma znaczenia, bo rozgrywka to tępa ubijanka wrogów i bieganie do automatów sklepowych.
Nawet doom2 wydaje mi się 10x grywalniejszy od tego bio syfu , a brutal doom to już arcydzieło i klasa sama w sobie, które niszczy większość nowych fpsów.
Brutal Doom to jest to, czekam teraz na wersje v20 do tego sciagne sobie jakąs zaczepistą paczkę map i zacznie się rzeź:)
Niby dlaczego fabuła fabuła nie ma znaczenia?
Jaki wpływ (w tym wypadku) na fabułę ma rozgrywka?
Powiedz mi, jaki obecny FPS nie jest "tępą ubijanką wrogów " (nie licząc eksperymentów pokroju Superhot).
Przykładowo takie to the Moon zbiera bardzo dobre noty pomimo tego, że nawet jak na tak prosty schemat gry gameplay jest wyjątkowo ubogi.
Nie ma znaczenia, bo tę grę prowadzi jeden schemat rozgrywki który jest jedynie okraszany innym wyglądem lokacji. Tu nie musisz znać fabuły aktualnej aby prowadzić grę do przodu.
Tak jest w większości gier (np. Half-life, Warcraft, Mafia, Metro: Last Light...), gdzie wciąż jest jeden schemat rozgrywki, a znajomość fabuły nie jest wymagana do ukończenia gry.
To jest jedna z cech gier komputerowych, prawie każdą grę (wyłączając RPG-i) można przejść pomijając przerywniki i dialogi, które nie są potrzebne. W bioshocku zagadnienia fabularne są opowiadane w nieco inny sposób, samo otoczenie też po części opowiada swoją historię. Ciekawym posunięciem było też rozrzucenie wielu nagrań zawierających przemyślenia różnych postaci, przez co możemy poznawać historię z kilku perspektyw.
Historia nie jest zbyt nachalna i fabułę dokładniej poznawać będą tylko te osoby, którym na tym zależy.
Pisaliście w temacie jakim to fabularnym arcydziełem grania jest Bioshock, a jest to głupia tępa nawalanka, w której fabuła nie ma znaczenia dla rozgrywki. Bzdura , że w większości gier nie znasz fabuły i lecisz do przodu. W FPS tak zwykle jest i tym jest właśnie Bio przeciętnym fpsem nastawionym na wizualny design lokacji okrojonym system shockiem 2 do casuala. Gry fabularne to przygodówki w nich przeważnie musisz znać fabułę, aby ruszyć dalej podobnie jest z grami jrpg.
Chodzi tu też nie tyle o samą fabułę, ale także o sposób opowiadania, dzięki czemu ciekawy gracz sam jest nagradzany kolejnymi okruchami historii. A ten którego fabuła nie obchodzi nie jest zarzucany informacjami.
Co do tego, czy był przeciętnym FPS-em to mogę polemizować (byłby przeciętną strzelanką, gdyby nie ciekawy system plazmidów, który tworzył dość fajne kombinacje z bronią).
Podtrzymuję moje zdanie, że większość gier nie potrzebuje znajomości fabuły do ich przejścia, wszelkiej maści RPG-i, przygodówki i powieści wizualne stanowią jedynie część gier.
Żeby to sprawdzić możesz sobie na przykład sprawdzić na filmwebie premiery ostatnich miesięcy. Np. w maju ukazało się 5 takich gier.
Bioshock nie jest grą fabularną.
Wszystko co jest w bioshock to zdziecinniałe i okrojone elementy z system shocka 2, który pod względem całości rozgniata bioshocka na miazgę. SS2 nie jest grą scasualizowaną dla mas. SS2 ma co opowiadać i robi to lepiej i tam znajomość logów ma znaczenie
Tutaj też znajomość dzienników ma znaczenie, lecz jedynie dla fabuły.
To, że nie jest grą fabularną oznacza, że historia nie ma znaczenia. Taka Mafia 2 to odpowiednik 'Ojca Chrzestnego' , fabuła jest tu bezsprzecznie za jej zaletę, pomimo tego, że bezpośrednio też nie wpływa na rozgrywkę.
W jaki sposób objawia ci się ta casualizacja?
PS. Nie musisz już któryś raz pisać, że Bioshock to okrojony SS 2. Za pierwszym razem przyjąłem twój argument.
Tylko że fabuła BioShocka to dno. Większość dzienników pod koniec przewijałem bo w kółko bredzili to samo jak to tam jest źle bla bla bla... Starałem się zaciekawić tym światem ALE zanudził mnie na śmierć... gdyby gameplay był chociaż dobry ale nie, dokładnie tak jak Fabuła, gameplay zanudza po paru godz. Na silę ukończyłem, mając nadzieje na coś WOW pod koniec, ale tylko śmiechłem (przewidywalne zakończenie nawet gdy pomija się większość audiologów) i odinstalowałem. No właśnie przedstawienie fabuły to słuchanie audiologów.... serio to już nawet nie chciało się postaci ustawiać, żeby było z kim rozmawiać -,-'' Bodajże 3 postacie spotkamy i tylko jedną twarzą w twarz (nie przez szybę jak resztę) i oczywiście od razu po monologu umieją ;p. Szkoda strzępić ryja na ten badziew ;p
Generalnie gra jest taką sobie strzelanką - bez odpowiedniego balansu:
1. ilość broni i plazmidów za duża, w dodatku różne rodzaje nabojów i zbyt szybcy przeciwnicy powodują ogólnie chaos i u mnie szukanie po omacku odpowiedniej broni, z części broni się w ogóle nie korzysta (ja na przykład nie używałem w ogóle kuszy), owo planowanie i umieszczanie pułapek też jest możliwe raczej rzadko, bo nie ma na to czasu, w związku z czym dużej części plazmidów też się nie używa (u mnie głównie na zmianę prąd i ogień, takie np. zamrażanie kompletnie bez sensu) - ani z tego nie wyszła skradanka ani radosny shooter typu Wolfenstein: TNO, gdzie ma się kilka podstawowych broni i po prostu ładuje do przeciwników aż miło :). Z grania "stealth" nie ma takiej satysfakcji jak z prucia frontalnego, zupełnie inaczej niż np. w takim Wolfensteinie czy np. 007: Bloodstone.
2. Big Daddys zdecydowanie za trudni jak dla mnie - oczywiście da się ich zmęczyć korzystając z Vita Chamber, ale chyba nie o to chodziło
3. Finalna walka za to bardzo łatwa - w sumie nie mam nic przeciwko, lubię jak ten ostateczny boss jest słabiutki, jak np. w Manhunt, bo jest to złamanie kanonów, gdzie na końcu musi być w ogóle najgorzej, ale wydało mi się to dziwne.
4. Notoryczny brak amunicji i brak walki na dystans - co chyba miało wymuszać granie również plazmidami, ale byłoby miło, gdyby ten wybór został pozostawiony graczowi. 3 pozostałe w magazynku karabinu maszynowego naboje? Śmiech. Dodatkowo, z większej odległości ciężko kogokolwiek ustrzelić - więc siłą rzeczy trzeba iść na zwarcie, nie ma chowania się i strzelania zza przeszkód - mamy więc znalezienie splicera (i tutaj ukłony dla ich genialnych odgłosów - to zostało wymyślone genialnie, przy karcie zgodnej z EAX można nawet w stereo dość łatwo ich zlokalizować) i szybki podbieg, seria z karabinu albo strzelba i ukatrupiony, a jeśli jest bieda z amunicją to rażenie prądem i łup kluczem. Ewentualnie ogień i unikanie pocisków. Trochę to nudne.
Właśnie o to chodziło, żeby dać bohaterowi nieśmiertelność w VITA wtedy gra nie będzie żadnym wyzwaniem - wystarczy będzie dobiegać do BD nawet 100 razy raz uderzając bronią ręczną po jeden raz i tak go pokona nawet ślepy i bez rąk. Co to za gra, w której jesteś na god mode praktycznie ?
Ta gra nie ma balansu i rozwoju umiejetności przez co wepchano wszystko do jednego wora, z którego się wyciąga randomowo skille, ale zwykle ani ich wybór ani działanie nie jest związane logicznie z grą, ale jedynie z efekciarstwem na ekranie.
Bronie palne działają jak prysznic strzelają jak kilka kropel wody na krótki zasięg ataku.
Dokładnie. Ja również nie korzystam z połowy skillsów, zwłaszcza dotyczących używania maszyn. Na ekranie dzieje się dużo, a przeciwnicy są zbyt szybcy, aby móc cokolwiek kombinować. Tym bardziej, nie ma sensu bawić się w wieżyczki czy boty z ochrony, bo to jednostrzałowe kupy złomu. Traktuję możliwości prowadzenia walki jako ciekawostki, jednak z nich nie korzystam
Ja sam w 2009 roku przeszedłem grę i dałem jej 6/10. Dzisiaj właśnie ukończyłem ją po raz 2, lecz tym razem dałem jej 8/10.
Niby nic w teorii się nie zmieniło, lecz widocznie moje podejście do niej musiało być inne, bardziej wczuwałem się w historię i klimat, słuchając dzienników, starałem się żadnego narożnika poziomów nie ominąć i wytłuc całe tałatajstwo, zanim pójdę dalej.
Jedyne do czego mogę się wciąż przyczepić, to do faktu, że za każdym razem, jak ratujemy/zabijamy siostrzyczki jest ta sama animacja. bo oglądać to samo kilkadziesiąt razy, to jest nużące. Bardziej nawet, aniżeli ciągłe respawny postaci :)
A finalny boss? Hmm, nie wiem za którym razem w 2009 mi się udało, teraz jednak już za 3. To powiedziałbym łatwizna. Nie to co pierwsze walki z tatuśkami, gdy byłem słaby i nie miałem sprzętu...
Bzdura. Najlepszy fps z elementami rpg to egzekwo deus ex i system shock 2. Jak można w ogóle zachwalać tego crapa jakim jest bioshock. To jest wypłukane z całej złożoności wymienionych gier. Nudne to i pozbawione rozbudowanej rozgrywki. To idiotyczny fps i do tego łatwy z automatami sklepowymi i postaciami paroletnich dziewczynek. Czy wy tak serio ?
W Deusa zagram, pewnie mi się spodoba, jeszcze nie grałem a co do Bioshocka to zgadzam się z tobą i nie rozumiem zachwytów nad tą grą..
http://pl.wikipedia.org/wiki/Subiektywizm
Polecam dla debili, którzy nie rozumieją, że każdy ma swoje zdanie i NIC nie jest przecenione tylko dlatego, że jeden debil(TY) uważa inaczej....
Właśnie "każdy ma swoje zdanie" a ty mnie za nie nazywasz debilem. Sam jesteś kretynem który chyba nie ma swojego zdania tylko zdanie ogółu. Na ocenę może wpływać np świetny marketing czy dobrze zrobiona kompania reklamowa albo ocena innych ("ktoś ocenił coś na 9/10? kurde ja też") i już ocena przestaje być obiektywna. np Skazani na Shawshank są na pierwszym miejscu na filmwebie. Czyli patrząc na twój tok rozumowania to najlepszy film w historii kina? hahahahah .
dobra paszoł won, z innymi tu pisałem jakoś bez kłótni i obelg a ty je zacząłeś. Już widać że mam do czynienia z kolejnym pryszczatym nerdem bez social life'u.
nie ma sensu się zniżać do twojego poziomu bo twój poziom kultury i w ogóle całego twojego jestestwa jest tragiczny. A Bioshock to głupkowata gra i tyle. Dobranoc.
Lepiej nie tracić czasu na leszczyki pokroju Rockmana czy Movie_Crash_Mana. Każdy tutaj zamiata nimi podłogę a i tak cały czas wracają po repetę z garścią pełną mądrych myśli typu "niemy bohater".
Już miałeś wątpliwą przyjemność scierania się tym drugim typem i skończyło się na wyzwiskach z jego strony spowodowanych totalnym brakiem jakichkolwiek argumentów.
No niestety Rockman to nieogar - zgodzę się, że nie jest tak dobra jak się ją ocenia ale jest wybitna w paru aspektach.
nieogar ? przeciez jest ogarniety. degrezet wyzywa innych od debili i dodaje ze kazdy ma swoje zdanie o grze. pokazuje w ten sposob ze jest prymitywnym chamem ktory nie umie potwierdzic tego o czym napisał. a gra to dno. a popierajac tego idiote dolaczasz do jego poziomu.
Z powyższego dialogu wynika, że to właśnie rockman jest na wyższym poziomie, ponieważ potrafi zachować się kulturalnie pomimo niesprowokowanych wyzwisk ze strony DeGreZet-a.
Ta gra nie jest doskonała. Jest nudna jak flaki z olejem. Bzdura. Najlepszy fps z elementami rpg to egzekwo deus ex i system shock 2. Jak można w ogóle zachwalać tego crapa jakim jest bioshock. To jest wypłukane z całej złożoności wymienionych gier. Nudne to i pozbawione rozbudowanej rozgrywki. To idiotyczny fps i do tego łatwy z automatami sklepowymi i postaciami paroletnich dziewczynek. Czy wy tak serio ?
muszę się zgodzić ,fanom apokalips i zombi like klimatów na pewno sie moze podobać ja jej nawet nie skończyłem ,zupełnie nie mój klimat.