Widać, że gimbaza nie zrozumiała BioShocka, a wielu ludzi ta gra ominęła. Jak dla mnie najlepsza gra jaka kiedykolwiek powstała obok serii ME
No niby tak ;) Ale z drugiej strony jest to autentycznie jedna z gier legendarnych. Gości w każdym rankingu, a na dodatek nawet trailer zyskał miano "Best Game Trailer of All Time" (źródło: http://www.gametrailers.com/videos/ordtv7/top-100-trailers-of-all-time-trailer-- 1).
Jest to naprawdę bardzo dobra produkcja, gry takie jak Batman Arkham Asylum czerpią z niektórych rozwiązań od BioShocka (strzępy informacji z których układamy historię). Jest to niezwykle dojrzała produkcja, która pod płaszczem FPS'a jest dziełem artystycznym zadającym bardzo poważne pytania.
Oczywiście, jest to moje zdanie i nie wszystkim może ono pasować, ale trzeba przyznać, że coś w tej grze jest, ponieważ ma oddaną rzeszę fanów i historię, która zapiera dech w piersiach. To jest jeden z tych tytułów, w który warto zagrać dla historii, a nie dla rozrywki (której też dostaniemy w nadmiarze ;)).
Za grę wziąłem się baaaardzo późno gdyż dopiero teraz, czyli jakieś 5 lat później od premiery. Mówiąc szczerze moja zwłoka wynikała z tego, iż nie przepadam za tym gatunkiem, aczkolwiek Bioshock jest wyjątkiem. Jedna, jedyna gra spod znaku RPG i FPP, która wciągnęła mnie bez reszty lecz nie znaczy to, że jest idealna w każdym calu. Pewne minusy udało mi się znaleźć. Niemniej jednak zacznę od pozytywów:
-Fabuła to dla mnie czysty majstersztyk. Głowna oś gry czyli Ryan, Fontaine oraz nasz protagonista ich realcje prowadzona jest lekko, sprawnie, subtelnie przy czym nie zwalnia nawet na minutę. Nawet udało im się zachować suspens w tym tytule o na pozór prostej budowie. Strzałem w dziesiątkę było zbieranie nagrań audio, które odsłaniały nam krok po kroku coraz to bardziej mroczniejsze wydarzenia z kart Rature. Do tej pory w głowie mam jedno z nagrań w którym kobieta z rozżaleniem i dramatem wspomina swoją córkę.
-Rewelacyjnie podkładane wokale pod bohaterów. Niby nie mamy fizycznego kontaktu z bohaterami pobocznymi, jednakże zagrania głosowy są tak perfekcyjne, że gracz ma wrażenie jakby cały czas ktoś koło nas był. Już nie chcę wspominać o tym, że wielokrotnie budowało to niezłą atmosferę
-Pomysł z plazmidami czysta rewelacja. Tak urozmaicało to grę, że aż głowa mała.
-Umieszczenie akcji w czasach II wojny światowej jest również zagrywką na medal. Te stylizacje architektoniczne, ta stara muzyka... No dosłownie cud, miód i orzeszki
-Chwile uwagi muszę poświęcić nad grafiką. Postawienie na ciemne odcienie, ponurość, uczucie wszechobecnej wilgoci oraz klaustrofobii wyszło grze na ogromny plus. Jest to chyba największa zaleta tytułu. Rapture kupiło mnie bez reszty
-Tatuśkowie i siostrzyczki. Tak genialnego ale zarazem chorego pomysłu nie widziałem. Z jednej strony mamy zachwyt gdyż gracz ma przed sobą dość ciężki orzech do zgryzienia w postaci kilku bossów na raz w jednym poziomie co dostarcza nie lada rozrywki, ale z drugiej strony jak sobie pomyślimy jaki cel mają ci bossowie dla ogólnej fabuły to czasami aż się "żyć" odechciewało :D Niemniej jednak ich obecność niesamowicie potęgowała klimat
To jest tak ogólnie, gdyż nie chcę zagłębiać się w strukturę gry po pięciu latach od jej premiery. Teraz czas na kilka minusów. O ile gra w ogólnym rozrachunku jest ciekawa i wciągająca to pewne etapy przyprawiały mnie o sporą dozę irytacji. Otwarcie gry było fenomenalne. Pięknie zaprojektowane hole, uczucie zaszczucia, upadku, klaustrofobii, ale co z tego skoro już w następnym levelu ta atmosfera znika? Liczyłem na poruszanie się po upadłych obiektach Rapture, ale tych bardziej reprezentacyjnych jak to miało miejsce w drugiej odsłonie gry. Pech chciał, że większość z nich to surowość form. Najgorszym poziomem był chyba Hefajstos. Męczyłem się z nim niemiłosiernie. Mówiąc szczerze, to na całą grę można wymienić raptem trzy wciągające levele. Pierwszym jest sam początek, czyli Neptun ale o tym już mówiłem. Poszukiwania doktora w jego "chorym szpitaliku" było genialne. Drugim levelem jest Fort Frolic, a trzecim bodajże Olimp. Świetnie zaprojektowane, świetnie rozmieszczone, genialna atmosfera. Reszta może być aczkolwiek bez zachwytów. Kolejna sprawa to siadający klimat. O ile początek powala, i mieliśmy tam zadatki na rasowy survival z elementem horroru tak później już lekka bida z nędzą. Na całą długość gry można wymienić jedynie kilka momentów w których człowiek dostawa palpitacji serca, a jak dla mnie to za mało. Liczyłem na coś innego, zważywszy na fakt, że fabuła jak i umiejscowienie gry dawało spore pole do popisu. Musze się jeszcze przyczepić do fizyki wody. No dobra, mamy poprzebijane szyby, woda się leje, ale gdzie uczucie zalewania pomieszczeń? Strasznie to raziło. Tyle jeżeli chodzi o moje "widzimisie" :D
Mam jeszcze taką jedną uwagę, aczkolwiek to jest moja własna preferencją i w żadnym wypadku nie umniejsza ona całemu tytułowi. Uważam, że FPS znacznie ograniczył możliwości rozwoju tejże gry w dalszych etapach. Ja rozumiem, że ta funkcja sprawia iż gracze są tak jakby bardziej zaangażowani w historię, a same potyczki robią większe wrażenie, jednakże sprawiło to iż twórcy nie wykorzystali potencjału jaki leżał w Rapture. Gdybyśmy mogli sterować bohaterem z perspektywy trzeciej osoby, wprowadzono by jakieś elementy zręcznościowe itd gra byłaby wręcz idealna. Twórcy mogliby zastosować o wiele większy świat, a nawet otwarty by się kłaniał. Wizja dowolnej eksploracji jest nader kusząca. Do tego kwestia lepszej fizyki wody czyli stopniowe zalewanie pewnych obszarów miasta itd. Aczkolwiek to tylko moje małe sugestie, z którymi nikt nie musi się zgadzać.
Reasumując Bioshock jest grą jedną z lepszych, jak nie najlepszych. Z czystym sumieniem wystawiam 9. Gdyby nie pewne niedociągnięcia, byłaby pełna 10.
Jedna mała uwaga: gra jest osadzona w 1959 roku, a nie w czasach II wojny ;)
Co do zalewających pomieszczeń - bardzo dobry pomysł, aczkolwiek nawet teraz byłby problem z wykonaniem, a co już mówić o 2007 roku. Widok z 3 osoby... czy chodziło Ci o rzut izometryczny/3 osoba ala Dragon Age czy raczej GoW? Osobiście nie jestem za tym rozwiązaniem, ponieważ trochę "zabija" ono wczuwanie się w postać i na dodatek nie zwracamy często uwagi na wystrój pomieszczeń, co jest jednym z clue w BS (art deco!). FPP w tej grze bardzo mi przypadł do gustu, ponieważ dzięki temu o wiele szybciej zacierała się granica między światem realnym a grą. Ale to oczywiście moje zdanie, ponieważ na FPSach wyrosłem (a Ty napisałeś, że nie za bardzo lubisz taki gatunek :) )
Polecam BioShock'a 2 - fabularnie jest słabszy, ale jak to mówią "Rapture zawsze będzie Rapture" ;) Na dodatek gramy tatuśkiem serii Alfa, więc na brak rozrywki nie będzie można narzekać ;)
No chodziło mi o klimaty zbliżone do II wojny światowej. Wiesz nie zagłębiałem się w aż takie szczegóły. Możliwe, że data gdzieś tam padła ale ją przeoczyłem :D Niemniej jednak rzuciła mi się w oczy II wojna.
Czy ja wiem, czy byłby problem z zalewającymi pomieszczeniami? Jest jeden tytuł w którym fizyka wody została wykonana wręcz perfekcyjnie i robiła dość spore wrażenie. Chodzi mi o tytuł "Hydrofobia". Sama gra nie powala, ale ten aspekty wyszedł im rewelacyjnie. Gdyby tak zaimplementować to w Bioshock to byłoby istne cudo :D Ale też należy zwrócić uwagę, że tytuł ten pochodzi z 2011 roku, więc i sama technologia poszła do przodu. Szkoda, że kolejna odsłona nie będzie miała miejsca w Rapture. Z takim pomysłem tytuł ponownie zawojowałby rynek. Mówiąc szczerze, to jestem dość sceptycznie nastawiony do Columbii.
Co do trzeciej osoby, to właśnie o coś takiego mi chodziło. W moim przypadku jest właśnie na odwrót kiedy widzę bohatera w całości jestem w stanie lepiej się z nim zżyć, utożsamić z jego emocjami, problemami itd. No mówiąc prościej, nie czuję obojętności, choć i tak Bioshock wywołało u mnie dość sporą dozę emocji.
Czy nie zwracamy uwagi na wystrój? No to już jest kwestia prywatna. Ja osobiście dużą wagę przywiązuję do wystrojów pomieszczeń w których przyszło mi grać, nie ważne w jakiej kategorii plasuje się gra. Już nie raz się przekonałem, że pewna doza monumentalizmu, nutka dekoracyjności czy przepychu może zdziałać cuda, nawet jeżeli mamy do czynienia z grafiką klatkową z 1997r :D
Bioshock 2 też już mam za sobą. Naprawdę udana kontynuacja, aczkolwiek brakowało jej tego czegoś. Niemniej jednak gra nadrobiła projektami poziomów, które moim zdaniem powalały. Najbardziej przypadł mi do gustu park Dionizosa :) Aczkolwiek to już kwestia własnego gustu.
:)
Zgadzam się, że Columbia nie jest aż tak pociągająca jak Rapture, ale po zobaczeniu 15 minutowego gameplayu sądzę, że nie pożałuję zakupu ( http://www.youtube.com/watch?v=kEBwKO4RFOU ). 5:02 Revenge of Jedi bezcenne :D (Była to oryginalna nazwa Powrotu Jedi, ale Lucas stwierdził, że natura Jedi nie jest mściwa. Cóż, w BioShocku najwidoczniej będzie :) ). Co ciekawe nie jest to pierwsze tego typu działanie ( http://www.youtube.com/watch?v=EiCd_F5Vcx0 ) - zwróć uwagę jakie książki trzyma Elizabeth i jaką chce zdzielić głównego bohatera :)
Każdy może mieć swoje zdanie, ale nie wyzywaj od gimbusów ludzi, którym gra nie podeszła, bo sam się do takiego sprowadzasz, szczególnie mówiąc o ME jako najlepszej serii gier (które sam zresztą cenię, możesz zobaczyć jak je oceniam)
Oprócz intra, które swego czasu powalało, nic mnie w tej grze nie zachwyciło. Być może dlatego tak bardzo czekam na trójkę, która zapowiada się bosko. Ten cały klimat Rapture trzeba lubić, mnie on wyjątkowo nie podszedł, spodziewałem się czegoś na miarę System Shock 2, oczekiwałem podobnego klimatu i dawki strachu, tymczasem dostałem lokacje pełne wesołych kolorów i latających wokoło pajacowatych splicerów drących mordy bez ładu i składu, to miało wytwarzać klimat "spadkobiercy SS 2"? Litości...
Jeszcze ci cali Big Daddies, z zapowiedzi spodziewałem się naprawdę potężnych, złych przeciwników, których zapamięta się na długie lata, którzy wwiercą się w podświadomość niczym Piramidogłowy z SH2 czy Shodan (z System Shock a jakże, w końcu Bioshock to "duchowy następca"), a czym się okazali? Robociki na parę sekund walki więcej niż z przeciętnym napotkanym przeciwnikiem.
Zachwyt nad tą przyzwoitą grą jest jak dla mnie wręcz chory.
Na całe szczęście trójka opuszcza ten wasz legendarny i najlepiej zaprojektowany w dziejach gier komputerowych podwody świat i w końcu powstaje gra, której naprawdę nie mogę się doczekać.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. BioShock to nie jest gra w której chodzi o to, żeby przejść z puktu A do B jak w CoD lub BF. Jak po prostu grasz, żeby eliminować przeciwników i odhaczać kolejne cele misji, to rzeczywiście BioShock nie wyrabia w porównaniu z większością "szczelanek", które tylko do strzelania zostały stworzone (choć nie jest to zła strzelanka).
W tej grze, jak i w każdej produkcji Irrationala FABUŁA, którą de facto sklejasz samodzielnie ze strzępów informacji, dzienników i wizji JEST głównym czynnikiem, który przemawia o legendzie tej produkcji. Przeczesywanie lokacji, znajdywanie dzienników, śledzenie historii dawno już zmarłych bohaterów...Na przykład Diane McClintock, która jest kochanką Ryana, później zaczyna przeciwko niemu walczyć ramię w ramię z Atlasem w jego rewolcie, by na końcu stać się zakrwawionymi zwłokami obok dziennika Fontaine'a... Na dodatek Diane można nazwać archetypem statystycznego mieszkańca Rapture w czasie jego upadku. To klasyfikuje BioShocka jako grę wielką. A opisałem tylko jedną i kilkunastu historii, w których niemniej ciekawą jest historia głównego bohatera, jego matki... Niesamowicie ciekawym jest również to, że ci "pajacowaci splicerzy" również mają swoją historię, która jest tragiczna, a "robociki na parę sekund walki" to symbole upadku człowieka...
BioShock to doznanie estetyczne, jego nie można porównać do CoD'a tak jak "Mistrza i Małgorzatę" nie porównasz do "Igrzysk Śmierci". To samo co napisałeś o BioShocku, można podpiąć zresztą po wspomnianego "Mistrza i Małgorzatę" - czy jest to ciężka i nudna lektura? Tak, jeśli czytasz ją jak teraźniejszy fastfood dla idiotów, nie jeśli wczytujesz się w to co autor wpisał między wiersze.
Tak jak można się dziwić, dlaczego "Mistrz..." jest uważany za jedną z najlepszych lektur kiedykolwiek napisanych przez człowieka, tak i można zadawać pytanie co takiego widzą ludzie w BioShocku, że ma fanatycznych fanów (o, to o mnie ;)) i jest najlepiej ocenianym shooterem.
Krótko mówiąc pomyliłeś produkcje, ponieważ wnioskując z twojego wywodu jasno stwierdzam, że szukałeś w BioShocku strzelanki i rozrywki i nie dostałeś tego w odpowiednich ilościach. Bardzo możliwe, że nawet nie wiesz dlaczego splicerzy noszą te krykaturalne maski...
BioShock ma klimat tak gęsty, że można go nożem ciąć, wiele lokacji jest oszałamiających (niepokojąca atmosfera sektora Medycznego i fenomenalny Fort Frolic), a historia, która jest opowiadana jest po prostu doskonała (ten zwrot akcji...). ALE! To właśnie te małe detale, jak odnajdywane ciała w chłodniach ludzi, którzy zostali rozstrzelani, ale jeden zdołał przed śmiercią napisać, że czynu tego dokonał Fontaine, tworzą legendę, ale one same się nie zdradzają! To Ty sam musisz odkryć je, ułożyć z nich historię, wyciągnąć wnioski. BioShock to nie gra, która poda Ci wszystko na złotej tacy.
BioShock to produkcja, w której ważniejsza od celu jest sama podróż. Jak poczytasz głębiej w necie, to trafisz na ciekawe wywody, że to nawet jest bardziej podróż w głąb samego gracza, a nie bohatera, który jest przez niego prowadzony...
Teraz rozumiesz, dlaczego ta "przyzwoita gra" jest tak chorobliwie kochana przez niektórych?
Tylko, że wszystko to co opisałeś znajdowało się już w pierwszym Unrealu. Nie mówiąc już właśnie o System Shock 2. I bardzo się mylisz, strzelanki i rozrywki dostałem tam więcej niż w niejednym shooterze. W innej kwestii nie spełniła gra moich oczekiwań. Ale mniejsza z tym, bo to wszystko subiektywne spostrzeżenia. Po prostu mówienie o Bioshocku jako najlepszej grze na świecie bez chociaż wspomnienia Unreala, SS 2, Deus Ex czy pierwszego Half-Life'a jest wręcz niesmaczne... I to przy ograniczeniu się tylko do shooterów. A co jak weźmiemy pod uwagę inne gatunki? Planescape: Torment wsród crpg? Silent Hill wśród survival horrorów? Najdłuższa Podróż wśród przygodówek? I to wszystko w kwestii fabuły NIE PODANEJ na tacy.
ŻADNA produkcja nie oddziałała na mnie tak jak BioShock. O ile SS2 był świetny, Unreal niekiepski, SH2 straszny, a Planescape mocny, to żadna produkcja nie ukłuła mnie tak głęboko jak BioShock. Jest ogromna ilość produkcji wybitnych, ale znakomita większość z nich opowiada historię i koniec. Natomiast to właśnie BioShock zmusił mnie do refleksji i to całkiem głębokich. Na dodatek dokonał tego jako FPS, co już samo w sobie jest wyczynem. Taki Half-Life to liga niżej, jeśli chodzi o sferę sacrum ;)
Zgadzam się z tobą, że jest mnóstwo świetnych gier, ale ja lubię myśleć o sobie jak o koneserze gier komputerowych (możliwe, że się mylę) i przechodzę wszystkie produkcje, które wybijają się pod różnymi względami. Nie uznaję podziału na gatunki i dlatego gram tak samo namiętnie w przygodówki jak i shootery. I to właśnie BioShock, w którym przeczesałem każdą lokację wzdłuż i wszerz, a jednocześnie doskonale się bawiłem przy dopracowanych elementach sprawił, że ma w moim sercu specjalne miejsce ;)
No właśnie ja też gram po coś więcej niż dla czystej rozrywki, grę oceniam czy jest wybitna właśnie po tym, czy po jej odinstalowaniu (bądź nie) wciąż o niej myślę, czy to przed zaśnięciem czy budząc się kolejnego dnia. Pograć to sobie mogę w tetrisa na komórce. Tylko, że po grze w Bioshocku nie miałem totalnie ochoty na jakiekolwiek rozmyślania. Żadna poboczna historia w tej grze mnie nie poruszyła, a fabuła nie zapewniła na pewno lepszych zwrotów akcji niż choćby FEAR. O właśnie kolejny tytuł, czy w jakimkolwiek elemencie fabuła i opowieść o Almie jest mniej dramatyczna, zaskakująca i dająca do myślenia niż Rapture City z Fontainem na czele? Jak dla mnie nie.
Tak czy siak, mam nadzieję, że Bioshock: Infinite pogodzi wszystkich ;)
gry to rozrywka, zrozumienie bioshocka gwarantuje objawienie w postaci - ta gra to chaos i natłok losowych elementów, które do siebie nie pasują. Cała złożoność, którą posiadał system shock 1,2 zniknęła/wyparowała. Gra jest uproszczona na maxa dla pokolenia no właśnie wspomnianej w temacie gimbazy. Jako znawca gier gram w nie od przeszło 20 lat widziałem lepsze gry niż cały ten bioshock, który dla mnie jest tylko zlepkiem losowych pomysłów celem reklamowania/użycia możliwości ówczesnego silnika graficznego, który oferował więcej niż pozostałe w tamtym czasie...a całe uaproszczenie rozgrywki i złagodzenie klimatu i wprowadzenie masy elementów rodem z bajek świadczą o tym do jakiej grupy wiekowej skierowana jest ta gra...jako stary wyjadacz potrafię po raz nty przechodzić system shocka 1,2 ale zabierając się za ten kicz i uproszczoną do bólu rozgrywkę utwierdzam się w przekonaniu, że gry zeszły na psy, a ten temat jest tylko tego dowodem
Co do reklamowania silnika akurat racji nie masz "znawco". Bioshock wyszedł w czasach gdzie gry spokojnie hasały na silniku unreala 3, a twór 2k śmigał na dalej na 2...
Główną wadą tutaj jest rozgrywka i porównaniu do takiego system shocka 2 to parę kroków wstecz.
szczeniaku ? Ja gram w gry od początku lat 90 kiedy twój stary chodził do przedszkola, a ty byłeś plemnikiem - widziałem cały rozwój tego rodzaju rozgrywki od początku c-64, atari....przede wszystkim dobrze znam pierwowzory, które biją to gówienko dla dzieci wielokrotnie. Ta gra ma masę wad.
Schemat, randomowość stworzonego świata (brak poczucia, że wszystkie pomysły pasują do siebie - są totalnie radnomowe i wyrwane z kontekstu), brak rozwoju fabuły i wreszcie 90% czasu gry robisz to samo - mordujesz przypadkowych ludzi - całość to monotonia i powtarzalny schemat.
Radzę grać w System Shocka 1,2 to potem może będzie sens pyskować w ramach obrony tego gniota...ale już na początku lat 90 powstała gra, która jest kilkakrotnie lepsza od tego nudzącego bzdeta skierowanego z pg do dzieci kilkuletnich (m.innymi pomysł na małe dziewczynki i tatusiów w stroju płetwonurków) to mruganie do dzieci w wieku kilku lat.
Hakowanie za pomocą zmiany rurek z wodą (lol), ludzie biegający w opętańczym szale w maskach krzyczący głupoty, maszyny, które w nieskończoność cię respawnują lol - dlaczego nie respawnują pozostałych martwych ludzi przecież i tak nie jest do nich nic wymagane tak jak w system shocku, aby działały. To nie ma żadnego sensu. Poziom złożoności tej gry uproszczony 10krotnie względem System Shock, które powstało mniej więcej w tych latach kiedy nintendo wypuściło super mario na snesa haha. Poziom trudności - na easy i na normal ma się wrażenie grania w grę dla casuali - żadne wyzwanie i spokojnie na nich mogą grać dzieci 10 letnie. Dopiero na hard gra ma jakiś poziom trudności ? No itd. Można wymieniać w nieskończoność.Wielki Wad-Fest, ale najgorsze i niewybaczalne jeśli idzie o Bioshock to nużenie w trakcie rozgrywki. Co krok atakują cię zastępy ludzi w maskach, co krok i na tym polega rozgrywka. Dość. Nigdy to coś nie wróci już raczej na mój dysk. Jeśli ktoś daje temu czemuś 10/10 i podobnie wysokie noty - w dopie było gowno widział - system shocki 1,2 to są gry, a nie to nużące gowienko dla dzieci.
Twój stary?
W buszu się wychowałeś głupiutki przygłupie?
Skoro ty grałeś w gry jak mój ojciec chodził do przedszkola to musisz mieć jakieś huh... 70 lat?
Nie wypisuj głupot dzieciaku , bo dobrze wiem , że masz max 16 lat i po zagraniu w SS wpoiłeś sobie do pustej mózgownicy , że jesteś jakimś wielkim „gejmerem”.
Też gram w gry od początku lat 90 i przebijałem się przez całą masę konsol i produkcji.
O ile wtedy grałem dla przyjemności to teraz zwracam szczególną uwagę na masę szczegółów których wcześniej po prostu nie widziałem a Bioshock ma wszystkie z nich.
1. Postaci/fabuła
Już warstwa psychologiczna postaci kładzie na łopatki wszystkie inne gry jakie dotąd wyszły.
I tak mamy m.in:
- szanowanego w całym Rapture chirurga plastycznego - dziś maniaka który pod wpływem ADAMA postradał wszystkie zmysły i który przez swoje obłąkanie celowo zaczął okaleczać swoich pacjentów tworząc w ten sposób nowy synonim "piękna".
- kompozytora , rzeźbiarza , wielkiego artystę - teraz maniaka obojętnego na śmierć , w swoich osądach kierującego się emocjami , który przez "sztukę" rozumie gipsowanie ludzi w różnych dziwacznych pozach na wzór starożytnych posągów czy też fotografie nieboszczyków dołączone do jego "arcydzieła".
- na koniec zostawiłem moim zdaniem najlepszego antagonistę w historii gier komputerowych - Andrew Ryana i jego przemianę z geniusza w dyktatora ( bodaj jedną z najlepszych w historii gier )
Ten magnat finansowy miał jeden cel zbudować miasto bez bogów , bez królów i... bez pasożytów.
Miało to być miasto idealne , samowystarczalna metropolia zbudowana głęboko na dnie Oceanu Północnoatlantyckiego.
Zbudowanie miasta na dnie oceanu miało charakter prozaiczny – odgrodzenie się od świata zewnętrznego który był wg. Ryana siedliskiem zła i zacofania.
I tak narodził się pomysł zbudowania Rapture – miasta idealnego , miasta gdzie artysta nie musi się bać cenzora , gdzie naukowca nie krepuje moralność a jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia – czyli raj dla artystów , naukowców i ludzi którym nie udało się życie w świecie zewnętrznym.
Oczywiście nie wszystko poszło tak jak zaplanował Ryan.
Na arenę wkracza nowy gracz – Frank Fontaine.
Z pozoru prosty przemytnik który przy pomocy sprytu i zaufanych ludzi już wkrótce zostaje przywódcą opozycji w walce o hegemonie w Rapture.
Po przypadkowym odkryciu ślimaków morskich ( w tym i Adama ) Fontaine pragnie wzbogacić się jeszcze bardziej niż dotychczas , w tym celu zakłada firmę - Fontaine Futuristics by przy pomocy naukowców rozpocząć badania nad ewentualnymi możliwościami i właściwościami ślimaków morskich a także nad pozyskiwaniem i wykorzystaniem go w innych celach niż stricte finansowe ( plazmidy , toniki ).
Ryan początkowo patrzący z dumom na osiągnięcia Fontaine , wkrótce dowiaduję się o siatce przemytniczej Fontaine i podburzaniu ludzi przeciwko niemu i nakazuję zlikwidować przemytniczą szajkę Fontaine a jego samego zlikwidować.
I tak Frank Fontaine rzekomo ginie w strzelaninie a Ryan zachęcony dodatkowymi możliwościami przejmuje Fontaine Futuristics , zmieniając tylko nazwę ( Ryan Industries ) i usuwając tym samym ostatnią rzecz z jaką był kojarzony Frank Fontaine.
Tym samym Ryan staję się dyktatorem i przejmuję po Fontainie pałeczkę.
Po pokonaniu konkurencji od tego czasu trzyma całe Rapture za jaja , wprowadzając rządy silnej ręki i totalitaryzm – na porządku dziennym są tajemnicze zniknięcia , dziwne zgony , manipulacja i kontrola ludzi i źródeł informacji a także wszechobecna propaganda ukazująca Ryana jako bohatera , wyzwoliciela ludu i geniusza.
Każdy kto się nie podporządkuje zostaje natychmiast usunięty z życia publicznego i uciszony.
Nowy wizerunek Rapture kłóci się z tym co Ryan chciał osiągnąć i zbudować i przemiana bohatera i miasta przywodzi na myśl szeroko idącą antyutopię.
W tej historii świetnie zawarto tragizm jednostki i ambiwalencję jej czynów i pokazano jak zrobić FPS ze świetną fabułą i przemyślanymi , dobrze kontrastującymi rozwiązaniami.
To tylko mały fragment fabuły przed wkroczeniem na arenę gracza z tego też powodu , że nie chciałem spolerować.
W następnym poście odniosę się do twoich „wad” i „erystyki” na poziomie jaskiniowca a także opiszę otaczający świat , rozgrywkę i ciekawe rozwiązania zawarte w Bioshocku a także odniosę to do tego co zdążyłem zauważyć z SS i wszystko to czego tu nie opisałem , gdyż nie starczyło mi miejsca.
Opisałem to wszystko dla tego , gdyż wydaje mi się , że jesteś zbyt ułomny by pojąć najłatwiejszą rzecz a także by oddać ogrom przedstawionego świata i by uzmysłowić twojemu małego móżdżkowi , że to nie jest zwykła strzelanina z głupimi rozwiązaniami a jedna z najlepszych gier w dziejach a spłycanie jej tekstami typu „ludzie biegający w opętańczym szale w maskach krzyczący głupoty” świadczy o tym , że mam do czynienia z jakimś niedorozwiniętym pawianem który najwidoczniej nie dostał banana.
Ps. To , że jesteś jednym wielkim zerem i żałosnym hejterem jest aż nadto widoczne.
Oceniłeś Bioshocka na 3 , jednocześnie dając 6 Alien Shooterowi czyli jednej wielkiej bezmózgiej jatce , bez grama fabuły i sensu.
Kto wie może takie gry są dla ciebie bardziej odpowiednie?
I nie mów mi tutaj , że masz jakiś monopol na wiedzę o grach komputerowych bo jak widzę ocenę 4 dla Thiefa i 3 dla Payne , to mam wrażenie , że rozmawiam z jakimś gimbusem z mózgiem wielkości nerkowca.
Większość dzieci jara się bioshockiem.
Max Payne to bezmózga rzeźnia, która udaje, że jest czymś więcej z wstawionymi scenkami, które w ogóle nie mają wpływu na rozgrywkę.
Thief 3 to pusta gra zręcznościowa.
Alien shooter nie udaje, że jest czymś więcej niż bezmózgą rzeźnią, a taki max payne udaje.
Mój typ gier to przygodówki i horrory, ale nie mam zamiaru pisać z takim ograniczonym agresywnym typem twojego pokroju który nie dostrzega podstawowych wad gier.
Większość dzieci?
Ty jakoś się nie jarasz , więc coś tu nie pasuje.
Max Payne ( plusy ):
- upowszechnił Bullet-time
- posiada niepowtarzalny klimat dodatkowo budowany przez świetnie kontrastujące barwy czarno-szare
- budowanie narracji za pomocą komiksowych wstawek
- realistyczne "odloty" głównego bohatera
- świetna fizyka dopracowana w najmniejszych szczegółach
- genialna praca kamery
- ciekawe postacie poboczne
- dobra praca cieni
"Thief 3 to pusta gra zręcznościowa."
Pogadamy o tym jak już się nauczysz rozróżniać podstawowe gatunki gier komputerowych
"Alien shooter nie udaje, że jest czymś więcej niż bezmózgą rzeźnią, a taki max payne udaje."
Ty też udajesz wybitnego "gajmera" a tak naprawdę jesteś zakompleksionym dzieckiem który po zagraniu w kilka gier chce udawać wielkiego krytyka , dlatego otrzymujesz ode mnie 3/10.
A Max Payne - jw.
Idź się poskarż mamusi albo ( jeszcze lepiej ) pani , że nie dobry chłopczyk cię wyzywa i obraża.
Jakie to wzruszające , doprawdy aż wstyd nie uronić jednej łzy nad taką jawną niesprawiedliwością.
I wg ciebie to ja nie dostrzegam wad gry?
Pieprzysz takimi ogólnikami , że aż strach , spłycasz gry do swojego niskiego poziomu , nie potrafisz zauważyć ŻADNEGO plusa , widzisz tylko czarne i białe.
Aż mi się przypomniało jak napisałeś , że większość czasu w Bioshocku zabijasz "ludzi" , a co takiego robisz w SS jak nie to samo?
Jeszcze chrzanisz o jakiś maszynach które się respawnują , szkoda , że nie potrafisz dostrzec , że to samo masz w SS z tym , że w przypadku "ludzi".
Tak na koniec - dla mnie jesteś debilem niczym innym.
Bo ile ja rozumiem , że gry ocenia się jako samodzielne produkcje a nie w oparciu o inne części czy ZUPEŁNIE inne gry , to ty nadal masz z tym problem i widać , że jeszcze nie dorosłeś do grania i oceniania.
Dodatkowo masz tak żałosny gust , że szkoda gadać: Just Cause 8 - ( lol ) , Shadowground 6 - ( jedna z najgorszych gier w jakie grałem ) , Bioshock - 3 , Thief - 4 , Max Payne - 3 , Splinter Cell - 2.
I weź mi smarkaczu nie mów , że się znasz na grach bo aż mi się na śmiech zanosi.
Podoba mi się to twoje kserowanie fragmentów recenzji tej gry pisanych przez ludzi, którzy w dopie byli i gowno widzieli i twój brak umiejetnosci doboru słów. XD
Warstwa psychologiczna na poziomie - coś takiego istnieje w przede wszystkim SANITARIUM (i wielu innych dobrych przygodówkach), które pod tym względem niszczy wszystkie gry mimo, że gra ma kilkanaście lat... - a nie jakiś bezmózgi fps, który mydli oczy grafiką. Parę bossów, którzy są psychicznie skrzywieni i ich opis to nie jest warstwa psychologiczna na poziomie. Jeśli dorośniesz zagraj w Sanitarium czy inne ambitne przygodówki, w których nie spędzasz 99% czasu na mordowaniu szalonych ludzi kluczem francuskim i pukawkami - bo takie coś jest skierowane do agresywnych gimbusów, którzy mają problemy ze rozładowaniem emocji xd
Wróć do gimnazjum, albo raczej popytaj taty w co grał i niech ci opowie. Może grał w Santarium, ale takiego poziomu bym się genetycznie nie spodziewał po tobie xdd
Co najlepsze większość takich fanatyków bioshocka DOKŁADA do niego jakieś teorie o jego wielkości fabularnej na tle innych gier. Każdy najgłupszy nawet człowiek dostrzeże, że w bioshocku fabuła nie ma żadnego znaczenia wystarczy chodzić od punktu do punktu na mapie, aby realizować minizadania. Tylko grafomańskie dzieci neo zapatrzone na rzeźnię - dopisują do bioshocka niestworzone wartości fabularne. przeszedłeś takie gry jak final fantasy 6,7 , chrono trigger, deja vu ? Ty masz pojęcie o grach fabularnych ? Wątpię. nie pograsz w nie bo za mało zabijania i mordowania i trzeba skupiać się na fabule, by akcja szła do przodu.
Wartość fabularna gry kryje się we wpływie fabuły na rozgrywkę, a tutaj nie ma to praktycznie żadnego znaczenia. W tle postaci mogły by rozmawiać nawet o sadzeniu kwiatków i ich podlewaniu nie zmieniło by to tej bezmózgiej jatki towarzyszącej całościi zabijania setek ludzi kluczem francuskim i arsenałem broni.. System Shock 1,2 jest lepszy bo trzyma się określonej konwencji, a bioshock to taki system shock w wersii dla dzieciaków - tu są nawet małe dziewczynki i bajkowe postaci ich ochroniarzy zwanych tatusiami...no proszę zmiłuj i nie wmawiaj, że ta bajka dla dzieci ma wartość fabularną.
"Podoba mi się to twoje kserowanie fragmentów recenzji tej gry pisanych przez ludzi, którzy w dopie byli i gowno widzieli i twój brak umiejetnosci doboru słów. XD"
Zapomniałem , że przecież ty masz monopol na wiedzę i każdy kto myśli inaczej jest dzieciakiem i się nie zna.
Poza tym , jakiś dowód?
Internetu używałem tylko w celu ustalenia chronologii , więc...
I znowu widzę mamy problemy z czytaniem.
Ale nie martw się ja też przechodziłem przez podstawówkę ( z tym , że ja przeszedłem ).
Napiszę dużymi literami - WARSTWA PSYCHOLOGICZNA POSTACI.
A Sanitarium to tylko gra psychologiczna , nadążasz?
"Każdy najgłupszy nawet człowiek dostrzeże, że w bioshocku fabuła nie ma żadnego znaczenia wystarczy chodzić od punktu do punktu na mapie, aby realizować minizadania."
Bioshock mój ułomny przyjacielu ma zamknięty świat.
Więc czego ty oczekujesz , misji pobocznych?
Wszystkie FPSy z zamkniętym światem takie są.
Może jakby Bioshock wyszedł w latach 90 to kto wie , może doczekałby się otwartego świata i możliwości swobodnej eksploracji Rapture?
"Tylko grafomańskie dzieci neo zapatrzone na rzeźnię - dopisują do bioshocka niestworzone wartości fabularne. przeszedłeś takie gry jak final fantasy 6,7 , chrono trigger, deja vu ?"
Nie gram w jRPG.
I takie gry są właśnie dla dzieci a nie Bioshock - małe postacie , śpiewające ptaszki , niegroźne stworki , żywe kolory ( Zelda , Chrono np. )
Tak czy tak w RPG niekwestionowanym królem jest PT i tak mam pojęcie o grach fabularnych ( w przeciwieństwie do co poniektórych ).
Ps. Pisz w jednym komentarzu jeśliś łaskaw.
Wiele przygodówek ma zamknięty świat, a gry nie prowadzi mapa i wskaźnik chodzenia z punktu a do b, ale treść - to gracz skupiając się na fabule musi domyślać się co robić i dokąd iść.
Sanitarium to przygodówka, która ma warstwę psychologiczną postaci najwyższego szczebla - nie czynią tego choroby psychiczne bossów - to płytkie.
JRPG NIE SĄ dla dzieci to są gry które są skupione na fabule/treści/postaciach w przeciwieństwie co crpg, które są skupione w okół statów i mają płytką warstwę fabularną ukierunkowana gracza w wieku od lat 5ciu by zrozumiał treść i jak najbardziej się to sprzedało, ukierunkowane na tony randomowych questów - jrpg są skierowane do ludzi w różnym wieku zależnie od tytułu - dla ludzi, dla których liczy się fabuła i postaci, a nie nawalenie w enter z dialogiem raz na godzinę. dziękuje skończyłem.
Przecież my rozmawiamy o FPS , right?
Więc przestań mi pisać o tych przygodówkach.
Nie ma mapy i wskaźników , żeby było trudniej i żeby można było ruszyć głową.
Było nie było przygodówki to w większości gry logiczne a Bioshock to FPS z pomniejszymi elementami RPG i survival horroru.
"Sanitarium to przygodówka, która ma warstwę psychologiczną postaci najwyższego szczebla - nie czynią tego choroby psychiczne bossów - to płytkie."
Nie chce mi się tłumaczyć tego samego dwa razy.
Jeśli będziesz się lepiej czuł , to sobie tak wmawiaj mi nic do tego.
jRPG to gry dla dzieci z przesłodzoną oprawą graficzną przeznaczoną dla najmłodszych odbiorców.
Mówisz , że Bioshock to gra dla dzieci TYLKO dlatego , że są Little Sisters i Big Daddies a jRPG to niby gry dla dorosłych , serio?:
http://gamingbolt.com/wp-content/uploads/2011/04/zelda-ocarina-of-time-21.jpg
Tak , faktycznie gry tj. PT ,BG , ID , Fallout to gry skupione na statach bez warstwy fabularnej.
Szkoda gadać...
czytaj ze zrozumieniem + zdobądź jeszcze trochę wiedzy na temat gier. Totalne braki.
To samo i więcej mogę powiedzieć o tobie...
Na jakiej podstawie stwierdzasz , że nie umiem czytać ze zrozumieniem i nie posiadam wiedzy na temat gier , skoro większość rażących byków i przekłamań pada z twojej strony?
Nie możesz. Ja pracuję w branży gier i znam gry od podszewki.
Nie znasz podstaw gatunkowych gier. Nie wiesz nawet co to jest jrpg.
Podajesz jako przykład zeldę. Przecież ty nie masz pojęcia o jrpg.
Zelda to jest zręcznościówka z elementami rpg.
Ostatnie twoje zdanie w poprzednim. Zabawne. Przeczytaj jeszcze raz co napisałeś. - Dowód braku czytania ze zrozumieniem.
Odnośnie Sanitarium - nie chce ci się tego samego tłumaczyć 2 razy. Tu nie ma czego tłumaczyć. Dostałes przykład gry, której warstwa psychologiczna gniecie taką bezmózga fpsową rzeź jaką jest Bioshock i nie wiesz co napisać.
Jeszcze napisz kilka wyzwisk i skseruj fragment jakiejś recki. Jesteś stratą mojego cennego czasu.
Za przeproszeniem nie zawracaj mi d*y.
Od kiedy do pracy w branży komputerowej , przyjmują kogoś kto nie ma pojęcia o temacie?
Chyba , że to jakaś podrzędna firma masowo przyjmująca byle kogo.
jRPG drogi chłopcze to RPG wyprodukowane w JAPONII.
ZELDA JEST Z JAPONII.
ZELDA TO jRPG Z DOMIESZKĄ PRZYGODÓWKI I GRY LOGICZNEJ.
Nie widzę nic zabawnego w ostatnim napisanym przeze mnie zdaniu , ale o tym , że masz INNE poczucie humory świadczy 10 dla Napoleona Wybuchowca.
"nie chce ci się tego samego tłumaczyć 2 razy. Tu nie ma czego tłumaczyć."
O dziwo , pierwszy raz się zgadzam.
Dobra dość tego, znudziło mi się. Sory za powyższe, przeczytałem właśnie że pracujesz w branży, więc jestem w stanie zrozumieć, emocjonalne podejście i nieco agresywne wycieczki w strone fanów Bioshock.
Postanowiłem przemówić ludzkim głosem, bo właśnie po wielu latach zwlekań, zaangażowałem się w serie System Shock i nagle i zaczynam dostrzegać, że gra która zachwyciła mnie parę lat temu (mowa tu o Bioshocku) jest tylko ładnie opakowanym, przerobionym na komiksową nawalankę fps, konceptem na którym opierał sie jego poprzednik.
Jeśli ktoś z zagorzałych obrońców serii Bioshock, jeszcze nie dał szansy serii SS, to uważam, że może faktycznie brak mu zaplecza, aby gloryfikować Bioshock jako gre kultową i przełomową. Dla mnie pozostaje jedynie świetną grą, ale tylko w kontekście papki wśród której zabłysła. Można to było zrobić duuużo lepiej z warsztatem jakim dysponowała ekipa developerów -niestety hajs zabija kazdą forme sztuki. Pozdro dla obu stron bezsensownego konfliktu. Wracam na Von Braun.
Co jeszcze warto dopisać - pomimo, że alien shooter jest tak samo pusta gierką jak bioshock oferuje dużo bardziej dynamiczną akcję. Rozwalasz hordy wrogów jednak akcja jest dynamiczna - jest wiele rodzajów broni, ale i wrogowie atakują hordami nie ma czasu na nudę. Również jak w bioshocku raz na ruski rok szukasz jakiejś karty/przycisku, ale za to akcja - jest nieporównywalnie lepsza. Również jak w bioshocku fabuła nie ma żadnego znaczenia - bo prostu chodzisz od punktu do punktu. Tak alien shooter podoba mi się bardziej niż bioshock w kategorii bezmózgiej jatki.
W bioschocku fabuła nie ma znaczenia? W ogóle, w końcu antyutopijna historia, wypełniona po brzegi nawiązaniami do biblii, atlasu zbuntowanego Ayn Rand w ogóle nie jest oryginalna :|
W końcu dzisiaj co drugie studio robi gry tego rodzaju.... Gdyby twórcom chodziło tylko o siekaninę, to zrobili by po prostu gierkę w rodzaju quake'a.
Widzisz to co chcesz widzieć.
Zanim zaczniesz mnie obrażać i określisz mnie tak jak wyżej określiłeś ludzi, którym BioSchock się podobał
grafomańskimi dziećmi neo zapatrzonymi na rzeźnię, chcę podkreślić, że uwielbiam rozbudowane old- schoolowe rpgi takie jak Morrowind czy Fallout.
Lubie też co jakiś czas sięgnąć po RPGi znacznie mniejsze pod względem świata od wyżej wymienionych , ale również świetne np KOTOR czy Gothic.
Nie obce mi są również gry roguelike szczególnie Dwarf Fortress.
No popatrz cała twoją teza, że BioSchocka podziwiają tylko gimbusy, które grają w same casualowe gierki sie posypała.
Zresztą coś mi sugeruje, że piszę do gościa, który za słuszne gry uznaje tylko super hardcorowe tytuły, przy których trzeba 170 razy zginąć w trakcie 2 godzinnej rozgrywki.
Dlatego pewnie wszystkie tytuły, które wyżej wymieniłem to dla Ciebie g :( W końcu nie są wystarczająco hardcorowe.
Uwielbiam trudniejsze tytuły, ale ortodoksyjni fanatycy harcodowego old- schoolu to są zwyczajnie żenujące dinozaury, nie potrafiące wrzucić na luz i zrozumieć, że po pograniu w jakiś arcy-trudny tytuł fajnie jest odpocząć od tego typu gier i pograć w coś zwyczajnie lżejszego w kwestii rozgrywki.
Najbardziej żenująca postawa- traktowanie gier komp jak ortodoksyjną religie.
Poza tym jeśli uważasz, że JPRG w jakiś sposób w głębszy i lepszy sposób poruszają warstwę fabularną niż CRPGi to ręce opadają- czyżby kolejny fanatyk anime gloryfikujący wszystko co z Japonii?
Cudze chwalicie swojego nie znacie.... Nawet nie trzeba podawać za przykład dobrych gier z zachodu, taki Polski Wiedźmin to naprawdę świetny rpg bazujący do tego jeszcze na klasyce Polskiej literatury fantasycznej, ale to tez pewnie dla ciebie kiła....
A teraz obraz mnie, najlepiej jak potrafisz- na nic innego z Twojej strony się nie nastawiam, bo po człowieku, który obraża ludzi o innym guście od grafomańskich dzieci neo nie można się spodziewać niczego dobrego :)
Bioshock to System Shock w wersji dla dzieci uproszczone niemal do formy arcadowych shooterów.
Sprawdź moje oceny dla System Shock 1 i 2 (same dziesiątki - gry nieporównywalnie lepsze od Bioshock)
95% Bioshocka to durna rąbanka w korytarzach można dać do tego nawet tło fabularne rodem z Pana Tadeusza, Świata według kiepskich, ale rozgrywki to nie zmienia i nie ma nią wpływu - chodzisz zabijasz szukasz dróg dostępu dalej i od nowa to samo.
JRPG są skupione na fabule i postaciach przede wszystkim, które są rozpisane i z krwi i kości. W Crpg postaci to suche pionki do wykonywania zadań okraszone statami. W Jrpg występują scenki dialogowe związane z przeszłości postaci i ich powiązaniami. W CRPG "wykreowane" suche pionki okraszone wyobrem statów nie mają przeszłości - CZĘŚĆ fabularna/dialogowa jest nieporównywalnie płytsza.
Gothic to przygodówka z przewidywalną fabułą okraszona statami z rpg.
System Shock 1 i 2 to też CRPG jak bioshock tylko, że są od niego trylion razy lepsze daje im 10tki pamiętaj o tym, że Bioshock próbuje je kalkować, ale jest od nich 10x prostszy w budowie. To jak porównać ozbudowane gry strategiczne z Casualem dla 10 latków jakim jest bioshock.
Argument na temat prawdopodobieństwa tego, że mam nieprzyjemność z ortodoksem uznającym za dobre gry jedynie stare gierki z bardziej skomplikowaną i złożoną mechaniką oparłem na twojej gloryfikacji system schocka. Do tego jeszcze ten argument o rzekomej największej grupie docelowej bioschocka, którą są oczywiście gimbusy :|
Tak sobie tłumacz, że jak tobie nie podoba się jakaś gierka, to oczywiście g, które najbardziej trafia do dzieci.
Na to, że coś jest mocno nie tak z twoim tokiem rozumowania w kwestii gier najlepiej pokazuje porównywanie prostego alien shootera do Bioschocka, na korzyść tego pierwszego i pisanie coś o tym, że Bio nie ma fabuły :|
Ciekawe, że twojej uwagi równie co eksterminacja wrogów w B nie przyciągało znajdowanie archiwalnych nagrań dostępnych na terenie Rapture, które bardzo dużo mówią na temat samego miasta, idei która mu przyświecała, jego mieszkańców, genezy little sisters i big daddy's, a także o konflicie miedzy Ryanem a Fontaine'm.
Oj widzisz to co chcesz widzieć i stosujesz bardzo wybiórczą argumentację, która ma niby udowadniać, że masz rację.
Do tego jeszcze stosujesz erystykę i to w najgorszym wydaniu- stawianie ludzi, którym gra się podoba w bardzo pejoratywnym świetle, przedstawianie większości graczy którzy lubią BioShock jako legendarnych już w Polskiej sieci gimbusów.
Stosowanie swoistej kategoryzacji wobec ludzi o innym guście niż Ty, która przedstawia ich jako oczywiście tych, którzy są głupsi, nie znają klasyki gier - to już jest totalnie niemerytoryczny argument, bo jakby osoba, która np lubi Planescape Torment, nie mogła również lubieć BioShocka, wyobraź sobie, że to jest możliwe, jeśli rozumie się, że gry są po prostu różne i dobry zarówno może być straszliwie rozbudowany tytuł jak i taki, którego rozbudowaniem nie poraża- wolą bezmózgą sieczkę od fabularnie dobrych gier itd.
Gratuluje opanowania do mistrzostwa sztuki, którą stworzył Gorgiasz z Leontinoj- to nie jest komplement :)
Bioshock jest dziecinny. W tej grze nawet biegają małe dziewczynki z strażnikami, których nazywa się tatusiami. To oczywiste miganie do graczy w wieku szkoły podstawowej i gimbazy.
W System Shocku dostawałeś logi, aby rozwiązywać zagadki i przy okazji dowiadywałeś się co aktualnie w danym miejscu się wyprawia/wyprawiało. W Bioschock te logi to syf do tego zahaczający chwilami o pedalstwo totalne
Sama konstrukcja i rozbudowanie rozgrywki Biosschoków względem System Shocków to żenada. Jest na poziomie arcadowego shooter Alien Shooter.
Zamiast tłuc w Bioshocka wolę grać w Alien Shootera, bo to podobny poziom rozgrywki z tym, że Alien Shooter jest 10 x bardziej dynamiczny i wypełniony akcją i przeciwnikami.
Jak chcę fpsa na myślenie to odpalę sobie po raz kolejny System Shock 1,2 ewentualnie Deus Ex 1, a jak chcę pustą naparzankę z efektownymi broniami odpalę sobie jednego z kolekcji Shooterów 2-d lub jakiś inny tępy shooter nastawiony na demolkę, ale przynajmniej genialnie zrealizowaną np: Brutal Doom zamiast tego dziecinnego Bioshocowego cyrku z niedostateczną ilością akcji i casualową budową w porównaniu do pierwowzoru. Wychodzi z tego pseudo intelektualna hipsterska minirąbanka z pseudo zagadkami
P.S. Jak będę chciał sobie pograć w grę nastawioną na logi, które mają naprawdę znaczenie i jest z nowszych czasów to pogram w genialną PENUMBRĘ też z widokiem FPS, ale przygodówkę, w której faktycznie te logi mają znaczenie, bo bez nich nie da się ruszać gry do przodu. Bioshock zostawiam gimbazom. Jeśli dodasz do Alien Shootera logi, które i tak nie mają znaczenia otrzymasz Bioshocka w wersji hardcor...Logi są ale i tak nic nie dają i nie zmieniają.
Fakt, że Bioshock jest przereklamowany ( najbardziej przeceniana gra w jaką grałem z klimatem jak z bajki dla dzieci ). Z Infinite - trójką - jest już inaczej. W to warto już zagrać. Lepsze jest po prostu we wszystkim.