Przywiązałem się do Gustawa, który ,,szybko" zostaje usunięty z scenariusza. Zastępuje go Verso, który... - jest jaki jest...
I zostają z Versem laski, które... no powiem tak. Jakby od początku nie było Gustava to w inny sposób bym podchodził do historii. Próbował bym się przywiązać do rudej i Lune itd., ale ja nie czuje niczego do tych postaci, są taki se (dla mnie). Wolałbym tą opowieść z Gustavem.
Zastanawiam się jak to jest z tym Gustavem? O co mi chodzi? Bo Verso jako brat miał być w druzynie jako męska postać, ale ze względu na scenariusz nie mogl być w 1 akcie i dla tego wymyślono Gustava?
Dość już z tym Gustavem - to w końcu mała część gry.
Chce powiedziec że jestem oczarowany muzyką i scenariuszem i dialogi są dobrze napisane. Walka turowa jest bardzo dobrze zrobiona, choć czasem jej dla mnie za dużo.
Ale nie mogę strawić postaci tak zwanych Gestrali i tym podobnych jak Esquie. Dla mnie zbyt infantylne.
Do tego nie doceniam otoczeń. Są dla mnie zbyt przesadzone. Nie odnajduje się w tym.