Prawie się odbiłem od tej gry. Męcząca jest na pewno. Po pierwsze walki wcale nie są turowe a pseudoturowe. Dodatek uników i kontr plus skoki i elementy gdy trzeba wciskać w odpowiednim momencie spacje. Miało być pewnie bardziej dynamicznie, ale ta mieszanka tur z akcją strasznie na początku może odpychać do tego z jakichś powodów nie zawsze działa tzn wciskasz Q a postać stoi i nie robi uniku.
To co dobre to klimat i muzyka. Postacie też są do polubienia i chce się ich poznać bliżej. Próbowałem unikać walk jak to tylko możliwe, ale niestety w ten sposób później się nie da nic zrobić bez rozwoju postaci więc zacząłem ekspedycję od początku oczywiście tryb fabuła bo w innym przypadku to gra dla masochistów tych samych od Elden Ringa i innych soulsów.
Zwiedzanie świata i obszarów bez jakichkolwiek wskaźników, minimapy czy mapy w ogóle też jest męczące ale po prostu nabijamy sztucznie licznik godzin w grze biegając kilka razy w puste korytarze i te same miejsca.
A spojler to cały akt pierwszy rozwijam postać tylko po to by zginęła to był moment gdzie albo usuwasz grę albo zaczynasz od nowa olewając tą postać bo szkoda itemków na trupa.
Czytając takie wypowiedzi mam wrażenie, że społeczeństwo coraz bardziej cofa się w rozwoju. Jak można zabłądzić na korytarzowej mapie... a kwestie poziomu trudności pominę, bo mi ręce opadają.
Nie do końca rozumiem zarzut odnośnie "szkoda itemków" na postać - bo przecież wszystko, co zebrałeś Gustavem przenosi się na Verso, który korzysta notabene z tych samych oręży i z automatu ma pikto które przydzieliłeś dla Gustava - gra w żaden sposób nie odbiera Ci tego. Śmierć Gustava to zabieg stricte fabularny, nie mający dużego przełożenia na twoje osiągnięcia w trakcie rozgrywki. Więc w czym zasadniczo problem?