"Soldier Of Fortune: Payback"
Trzecia część gry czekała na mnie sporo lat, bowiem wyszła w 2007 roku, a zagrałem w nią pod koniec 2013. Jednak zwykle siedzę w starych tytułach i wszystko co nieco nowsze robi na mnie ogromne wrażenie.
"Soldier Of Fortune: Payback" oberwała od recenzentów po równo i to na całym świecie. Niezupełnie to rozumiem, bo nie widzę różnicy pomiędzy tą i poprzednimi częściami. Jedynie grafika i bohater się zmienili. Jest jeszcze jedna zmiana, ale na lepsze. Przed misjami możemy dobierać sobie całkiem pokaźny arsenał broni i w zależności od potrzeb zmieniać jego konfigurację. Niestety, aby się cieszyć dobrze wybraną bronią, trzeba grę już nieco znać, inaczej gramy nieco na ślepo.
Pierwszym, co rzuca się w oczy to grafika. Naprawdę świetna i to docenili także recenzenci. Cała fabuła jest kiczowata, co jest charakterystyczne nie tylko dla tej gry. Bohatera gry zastąpił nowy. Zniknęli też znani aktorzy podkładający głos. Wszystko to nie ma znaczenia. Poza rozgrywką nic się nie liczy, a ta jest całkiem efektowna.
Grzechem głównym większości nowych gier jest ich efekciarstwo nie idące w parze z tzw. "miodnością". NIe twierdzę, że trzecia część trylogii jest słabą grą, przecież bawiłem się przy niej przednio. Po prostu już od pierwszej misji widać, że zamiast mieć wpływ na akcję, rozegrać ją po swojemu (w końcu możemy przed misją wybrać swój arsenał), gramy z perspektywy widza w kinie. Niby biegamy i strzelamy, ale jesteśmy dosłownie pionkiem w grze. Każdy nasz ruch jest z góry zaplanowany, a to nie daje nam wiele pola do manewru. Przeciwnicy pojawiają się niczym w grze "Serious Sam", czyli jeśli dojdziemy do danego punktu, wyskakują znikąd, choć moglibyśmy przysiąc, że wcześniej nie istnieli (nawet schowani). Tyle, że w "Serious Sam" wrogowie nie wybiegali w nieskończoność, a tu to ma czasami miejsce. W obu grach znikają ciała i nie możemy tej opcji wyłączyć. Żeby chociaż dało się zostawić ślady krwi... Ma to mnie prawo irytować. Jedna z wymienionych gier powinna być pod tym względem poważniejsza. Tradycyjna dla tej serii brutalność, tak wielbiona przez fanów i nawet recenzentów jest poważna? Nie. jest czasami wręcz głupia i irytująca, jak i poprzednio.
Co mnie zainteresowało to fakt braku typowego paska z energią. Giniemy tylko przy okazji ciągłego obrywania albo poteżnego ciosiu, odłamka granatu albo oberwania z większego kalibru. Nawet mi się ten pomysł spodobał, z tym że końcowe misje to niemal obrywanie bez końca.
Podbał mi się pomysł wyboru broni, możliwości przejęcia broni po wrogach (i to całkiem sporego arsenału), grafika, muzyka, szybka akcja, proste menu, fizyka, rozmaite lokacje z dobrym tłem.
Nie podoba mi się potrzeba celowania prawym przyciskiem myszy, co zrobiło się dosyć powszechne w grach, ale cóż poradzić...
Gry nie da się zapisać, zapisuje się automatycznie. Nie jest to złe, save'y są częste, energia się odnawia, więc raczej nie utkwimy w niechcianym punkcie, jednak jest jedna wada. Kiedy niechcący po przegranej klikniemy na "Restart" zamiast na "Continue", zapis gry diabli wzięli.
Błędy graficzne, kuriozalne wpadki zdarzają się w każdej grze, tak więc nie będę o tym pisał.
Nie wiem, czy Activision zdecyduje się kontynuować serię, jednak nieco współczuję im negatywnego odbior u gry przez środowisko graczy i recenzentów. Mimo, że śmieszy mnie szał związany z brutalnością serii "Soldier Of Fortune", żadna z tych gier nie zasłużyła na mniej niż 7/10.
Cześć. w swojej wypowiedzi zapomniałeś o jednej rzeczy, poprzednie części Solider of Fortune to przede wszystkim (oprócz fajnej fabuły) MULTIPLAYER, o którym tu nie wspomniałeś ani słowem. W payback w zasadzie nie istnieje. Wiem że moja wypowiedź jest już nie na czasie i ogólnie seria SoF nie jest już tak popularna wśród graczy ale jak to czytam t nie mogę uwierzyć że ktoś wypisuje takie dyrdymały. Ja nadal gram w drugą część. Seria SoF w multi to masa map, modów, soundmodów, meczy klanów, dedykowane serwery itp. Co do zaoferowania miał payback? NIC!
Nie gram w multiplayer. Grałem przez chwilę w pierwszą część, ale nie lubię tego typu rozgrywek. Bawiłem się przez jakiś czas w "Unreal Tournament", to było nawet wciągające, ale po jakimś czasie jest nudne. Nie ma w tym celu, to się nigdy nie kończy. Jeśli multiplayer to tylko co-operative, a to się rzadko zdarza, a kiedyś to już niemal wcale. Nawet, jeśli jest gdzieś tryb kooperacji, zazwyczaj nie da się grać w niego tak, jak w grę dla jednej osoby, tylko można wczytywać pojedyncze mapy w dowolnej kolejności - nie ma trybu fabuły.
Może i pisałem dyrdymały, nie pamiętam, jednak poświęciłeś swój czas, żeby je przeczytać. Dla mnie te gry w trybie single player są takie same - ani lepsze, ani gorsze.
Po prostu zmroziła mnie Twoja ocena (8!) oraz wypowiedź:
" bo nie widzę różnicy pomiędzy tą i poprzednimi częściami. Jedynie grafika i bohater się zmienili."
W zasadzie nie ma różnicy miedzy kalkulatorem a komputerem poza większym ekranem i obudową... Multiplayer to drugie życie gry, właśnie dlatego że się nie kończy. Single przechodzimy 1 - 2 dni, multi żyje latami. Zależy jak się traktuje rozgrywki online - dla jednego nudne dla wielu nie. Pozdrawiam.
No właśnie, stąd oceny są indywidualne. Skądś jednak wynikają różnice ocen. Jedynki nie dałbym takiej grze. Jedynkę dałbym grze nieukończonej, niedopracowanej i to mocno. Trzeba by porównać ocenę 8 z oceną 1 i sprawdzić, która bliżej ocen portali o grach. Wtedy zobaczysz, kto jest mniej racjonalny.
PS
Cieszę się, że ludzie w tym ty, grają online. Dzięki temu takie wspaniały gry jak uwielbiana przeze mnie seria "Delta Force" żyją swoim życiem, jednak multiplayera zazwyczaj nawet nie włączam i więc i nie oceniam oraz nie komentuję.
Ja bym jeszcze dodał o wiele gorszy niż w poprzedniej części system gore, z którego seria słynie. Ekspert w tej dziedzinie, youtuber Random Madness od Gore Reviews, dał tej grze 40/100 (za najważniejszy element jakim jest system obrażeń 10/30) podczas gdy SoF 2 ocenił na 62/100 (24/30 za body damage). Głównym minusem jest to, że za łatwo odstrzelić głowę czy kończynę (kilka strzałów z pistoletu i z przeciwnika zostaje sam korpus).
Ja tak jak kolega nie lubię trybów multi, We wszystko grywam tylko w singlu, ale ta gra nawet w singlu jest mocno sknocona. Ilość bugów, glitchy, jest niesamowita. Gra ma problem z naliczaniem obrażeń, rag doll tu nie istnieje. Ta gra moim zdaniem nie zasługuje na większą ocenę niż 5/10 i to mocno naciągane np. z sympatii do studia, serii itp.