PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=695571}
8,3 11 tys. ocen
8,3 10 1 10551
The Walking Dead: Season Two
powrót do forum gry The Walking Dead: Season Two

Zastanawia mnie jedno, a mianowicie: skoro możliwych było parę zakończeń, to jak rozpocznie się
sezon 3, skoro każdy gracz będzie miał inną historię? Niektórzy pójdą z Kenny'm, niektórzy z Jane, a
jeszcze inni zostaną sami z dzieckiem. No bo, z doświadczenia wiemy, że osoba przez nas
uratowana ginie w następnym epizodzie, o ile jeszcze nie w tym samym. Z tego wynika, że zarówno
Jane jak i Kenny powinni zginąć w sezonie 3, bo innego wyjścia z sytuacji nie widzę. Przecież nie
zrobią różnych historii w zależności od decyzji gracza.

A jak wy to widzicie?

AlexaM

Jane nie była złą postacią. Podobnie jak Kenny, straciła w życiu kogoś kogo bardzo kochała (siostre dla jasności) i chciała to zastąpić Clem która notabene bardzo ją przypominała. Żeby ją "zdobyć" musiała pozbyć się przeszkody którą był Kenny i to był jej plan. Niestety jej pomysł do mądrych nie należał, bo pozostawiła AJ w niezbezpiecznym miejscu na pewną śmierć i tylko to że AJ zapłakał sprawiło, że Clem zwróciła na to uwagę ratując mu życie. Jane miała możliwość przerwać tą walke, tak jak powiedział Kenny - wystarczyło, że powiedziałaby że dziecko żyje. Kenny po prostu wpadł w obłęd. Każdy mężczyzna który wejdzie w związek ze swoją partnerką marzy o dziecku, w szczególności o synie. Kenny chciał, żeby jego syn wyrósł na porządnego mężyczyzne, ale z Duckiem stało się inaczej, zmarł zbyt wcześnie. Sam Kenny nie mówił o nim w superlatywach, mówił że Duck był nadpobudliwym dzieckiem, który ciągle wydzierał się i biegał w kółko na farmie. W AJ znalazł następce i chciał żeby był przeciwieństwem Duck, kimś takim jak on sam, ale gdy dowiedział się o tym, że nie żyje po prostu wybuchnął i szczerze mu sie nie dziwie.

Nie mam zamiaru bronić Kennego, nie był moją ulubioną postacią, ale uśmiercić go nie jest najlepszą decyzją. Stracił wszystko co kochał a mimo to brnął dalej. Myśle, że pojawienie się Clem mocno go umocniło. Uświadomił sobie, że jednak żyją jeszcze na świecie osoby któych kocha, lubi, albo szanuje, gdyby nie ona pewnie by się poddał. Warto zauważyć że gdy w Sezonie 1 odłączył się od Lee pomogła mu Sarita, tutaj pomogła mu Clem.

ocenił(a) grę na 8
miciok94

Ja się nie „oburzam”, po prostu zaskakują mnie Twoje konkluzje, które momentami przypominają mi to, co niegdyś czytałem na pewnym forum zaprzyjaźnionym z Radiem Maryja, którego użytkownicy wykazywali się podobną, nazwijmy to, fantazją interpretacyjną (np. dowodzili, że Polsat jest diabelską stacją, bo nazwa „Polsat” to połączenie słów „Polska” i „Szatan”).

Nie wiem skąd wniosek, że „No going back” sugeruje, iż powrót to zły pomysł. Dla mnie ten tytuł ma metaforyczny charakter i nawiązuje do ostatecznych decyzji, jakie zmuszona była podjąć główna bohaterka – decyzji, których nie da się cofnąć. Pierwotnie epizod miał się nazywać „It’s better to be asleep”, co również trudno byłoby odczytać jako sugestię, że najlepszą opcją jest pójście w kimę.

„Myśle ze zakończenie z Jane jest najgorsze z możliwych - to do czego wszyscy dążyli, do spokoju, który można było znaleźć na północy, zniszczyła jakaś psychiczna, niezrównoważona kobieta.”

Chyba graliśmy w inne gry. Na północy można było znaleźć spokój, owszem, niestety jedynie pośmiertny – jak już wykończyły Cię chłód i brak żywności. Natomiast w Wellington i tak nie było miejsca, więc z punktu widzenia grupy wędrówka w tym kierunku okazała się złą decyzją. Zresztą wszyscy poza Kennym czuli, że wizja Wellington jako krainy mlekiem i miodem płynącej, która przyjmie ich z otwartymi ramionami jest zbyt piękna, żeby była prawdziwa.

Jane zniszczyła spokój? Znów, chyba graliśmy w inne gry. Spokój co rusz niszczył Kenny swoimi napadami furii i agresji, podczas gdy reszta ekipy próbowała go uspokoić i przemówić mu do rozumu. Natomiast Jane była najbardziej wycofaną postacią, której wcale nie paliło się do przejmowania inicjatywy i wtykania kija w mrowisko. Wręcz przeciwnie, to Jane jako pierwsza poprosiła Clem, żeby spróbowała dotrzeć do Kenny’ego i go uspokoić.

Osoba niezrównoważona psychicznie nie panuje nad swoim zachowaniem i nie w pełni zdaje sobie z niego sprawę. Do tej definicji nikomu nie jest tak blisko, jak właśnie Kenny’emu, który przecież SAM PRZYZNAŁ, że nie może już sobie ufać. Żadne z zachowań Jane nie wskazywało, aby była niezrównoważona.

Nigdzie nie było powiedziane, że Jane zamierzała się na stałe osiedlić w Howe’s. Chciała tam wrócić ze względu na pozostawione przez ludzi Carvera zapasy i wyższą temperaturę. Wniosek, że automatycznie musi to oznaczać przejęcie pałeczki tego ostatniego jest zwyczajnie głupi. Dopiero kiedy pojawia się rodzinka zostaje dana opcja, aby spróbować coś tam rozkręcić – ale przecież można odesłać ich z kwitkiem (co też uczyniłem).

Necroscope

"Ja się nie „oburzam”, po prostu zaskakują mnie Twoje konkluzje, które momentami przypominają mi to, co niegdyś czytałem na pewnym forum zaprzyjaźnionym z Radiem Maryja, którego użytkownicy wykazywali się podobną, nazwijmy to, fantazją interpretacyjną (np. dowodzili, że Polsat jest diabelską stacją, bo nazwa „Polsat” to połączenie słów „Polska” i „Szatan”)."

WUT? Taką opinie podzielają dziesiątki osób na forum Telltale, więc nie jestem jedyny :P

"Nie wiem skąd wniosek, że „No going back” sugeruje, iż powrót to zły pomysł. "

Daltego napisałem, że wiem że można to inaczej zinterpetować. Po prostu to była moja pierwsza myśl po przeczytaniu tego tytułu zaraz po zakończeniu gry.

"Chyba graliśmy w inne gry."
Zapewniam Cię że w te samą. Powiedz mi to co mieli zrobić? Zatrzymać się w jednym miejscu próbując się osiedlić? To jest apokalipsa, survival, skończy żywność i trzeba brnąć dalej, dlatego "północ" wydawała się najlepszym rozwiązaniem. Mogli przeczekać zime, ale wtedy umarliby mimo wszystko z głodu. Mogli wrócić skąd przyszli, ale skąd mieli pewność że znajdą żywność przemieszczając się tą samą drogą który przyszli? Tez podobnie jak ty nie wierzyłem w Wellingtion i w to że panuje tam taki dobrobyt - doszły do mnie takie myśli, że to może być coś w stylu tego co było w filmie w ostatnim sezonie ktory wyszedl (szczegółów nie zdradzam). Wolałem jednak zaryzykować z nadzieją że znajde coś lepszego, niż błąkać się po świecie z upadającą grupą.

"Jane zniszczyła spokój? Znów, chyba graliśmy w inne gry. Spokój co rusz niszczył Kenny swoimi napadami furii i agresji, podczas gdy reszta ekipy próbowała go uspokoić i przemówić mu do rozumu."

Też mnie wkurzało zachowanie Kennego. Czasami było one do wytłumaczenia czasami nie. Odnośnie Jane, nie zgadzam się. Odlączyła się od grupy w 4 epizodzie, tłumacząc się tym, że grupa się rozpada, czyli w skrócie zdradziła nas. Fajnie że wrocila i zabiła rosjanina pomagając grupie, ale to nie usprawiedliwia ją od tego co wczesniej zrobiła więc do świetch ona nie należy. Kłótnia z Kennym w samochodzie pokazała graczom jaka naprawdę jest Jane - to bezuczuciową, samolubna kobieta, która szuka swojego miejsca i kogoś kto pomoże jej w zastąpieniu jej siostry. Wypominanie o śmierci rodziny, o śmierci Sarity i wmawianie mu że to wszystko jest wina? Gdyby była możliwość to walnąłbym ją przez monitor żeby się uspokoiła - po co pogarszać sytuacje jeszcze w tak chory sposób, zamiast łagodnie postarać się przemówić mu do rozskądku. Lee jakoś potrafi i zawsze intelientnie podchodziłł do rozmów, był dobrym mówcą, Jane najwidoczniej nie.

"Żadne z zachowań Jane nie wskazywało, aby była niezrównoważona."

Kłótnia w samochodzie do której nie musiało dojść, ucieczka przed zagrożeniem i myślenie tylko o swoim tyłku. Trudno tak naprawdę było się spodziewać co Jane może w danej chwili zrobić, trudno było jej zaufać i to potwierdza praktycznie każdy z grupy.

ocenił(a) grę na 8
miciok94

Forum TT pełne jest trolli i idiotów, a przy tym niektórym użytkownikom fikcja miesza się z rzeczywistością (np. ja się dowiedziałem, że będę tatą-psychopatą, bo wkurza mnie AJ i najchętniej bym się go pozbył ;p). Pamiętam jak przed premierą Ep3 snuto niestworzone interpretacje na podstawie ekranów tytułowych i muzyki (lol), jak to Clem będzie traciła rozum i człowieczeństwo pod koniec gry. Innymi słowy: nie traktowałbym treści zamieszczanych na tym forum zbyt poważnie.

W tym albo innym temacie pisałem, że pomysł szukania Wellington był dobry jak każdy inny. Nie zmienia to jednak faktu, że ostatecznie okazał się chybiony, bo zimno bardziej dało się we znaki ludziom niż zombie, a społeczność w Wellington była przeludniona i miała problemy z zapasami. Dlatego nawet gdyby nikt z ekipy nie zginął, to i tak musieliby podreptać z powrotem albo udać się w innym kierunku. Tak więc nie gadaj, że na północy można było odnaleźć jakich mityczny spokój.

Przesadzasz z tą „zdradą”. Jane nigdy nie deklarowała chęci dołączenia do grupy – chciała się jedynie wydostać z Howe’s i pójść w swoją stronę. Została, a później wróciła wyłącznie ze względu na Clem, której tyłek ratowała w sumie 3 razy (jak to na samolubną i myślącą wyłącznie o własnych czterech literach osobę przystało). W samochodzie tak Jane, jak i Kenny’emu puściły nerwy i zaczęli sobie po prostu wrzucać, ale to Kenny posunął się do próby morderstwa, chociaż Jane próbowała się wycofać i schowała nóż. Stąd odpowiedz sobie sam, kto był niezrównoważony i nad sobą nie panował.

No i od kiedy to Kenny jest taki lojalny i godny zaufania? W mojej grze zostawił przygniecionego drzwiami Lee na pastwę zombiaków – tylko dlatego, że się z nim nie zgadzał. Zresztą przykładów „fajności” Kenny’ego jest więcej, w obu sezonach.

ocenił(a) grę na 9
Necroscope

Dokładnie. Kenny jest "fajny" dla tych, którzy zawsze trzymają jego stronę. Ja tego nie robiłem i byłem wściekły na tego hipokrytę.

A mimo, że forum Telltale jest pełne dziwactw, jest tam też sporo fajnych ludzi i często tam bywam, także żeby podzielić się teoriami. Szkoda, że będziemy czekać co najmniej rok na ciąg dalszy :q

miciok94

,,Też mnie wkurzało zachowanie Kennego. Czasami było one do wytłumaczenia czasami nie. Odnośnie Jane, nie ZGADZAM SIĘ. Odlączyła się od grupy w 4 epizodzie, tłumacząc się tym, że grupa się rozpada, czyli w skrócie zdradziła nas. Fajnie że wrocila i zabiła rosjanina pomagając grupie, ale to nie usprawiedliwia ją od tego co wczesniej zrobiła więc do świetch ona nie należy. Kłótnia z Kennym w samochodzie pokazała graczom jaka naprawdę jest Jane - to bezuczuciową, samolubna kobieta, która szuka swojego miejsca i kogoś kto pomoże jej w zastąpieniu jej siostry''

DOKŁADNIE DOKŁADNIE DOKŁADNIE. Jakby była taka możliwość, to od razu wypier*****abym ją z samochodu. Niech sobie idzie gdzie chce, jak jest taka samowystarczalna.Dołącza do grupy, mąci w niej pieprząc w kółko tylko ,,I've seen it before'', potem ucieka. Przyznam się, że grałam 2 razy, żeby zobaczyć jak się zakończy sezon gdy zabiję Kenny'ego. Powiem wam, że z radością nacisnęłam odpowiedz w kierunku Jane ,,You're fuc*ing crazy''. Z szyderczym uśmiechem na twarzy słuchałam jak żałośnie mnie prosi, żebym została, bo sobie beze mnie nie poradzi :)

Necroscope

,,Chyba graliśmy w inne gry. Na północy można było znaleźć spokój, owszem, niestety jedynie pośmiertny – jak już wykończyły Cię chłód i brak żywności. Natomiast w Wellington i tak nie było miejsca, więc z punktu widzenia grupy wędrówka w tym kierunku okazała się złą decyzją. Zresztą wszyscy poza Kennym czuli, że wizja Wellington jako krainy mlekiem i miodem płynącej, która przyjmie ich z otwartymi ramionami jest zbyt piękna, żeby była prawdziwa.''

Dlaczego zaraz w inne gry? Koleś ma inne zdanie od ciebie, nie musisz go na siłę przekonywać do swoich racji.

,,Jane zniszczyła spokój? Znów, chyba graliśmy w inne gry. Spokój co rusz niszczył Kenny swoimi napadami furii i agresji, podczas gdy reszta ekipy próbowała go uspokoić i przemówić mu do rozumu.''
To przypomnij sobie lepiej kto zaczął całą tą kłótnie pod koniec 5 epizodu. Przypomnij sobie co mówiła Jane w samochodzie. To ona zaczęła atakować Kenny'ego, obwiniać go o śmierć Sarity (co było po prostu tak niedorzeczne) i w ogóle wspominać o jego rodzinie, tylko po to, żeby sprowokować awanturę. Więc tak, podzielam zdanie Miciok94, że zarówno Kenny jak i Jane byli niezrównoważeni psychicznie (tylko każdy na swój sposób).

ocenił(a) grę na 8
AlexaM

Nie atakowałem jego zdania, tylko wskazywałem na elementarne fakty, bo bzdurą totalną jest, że Jane zaprzepaściła dążenia do spokoju, „który można było znaleźć na północy”. Na północy nie było żadnego spokoju, to raz, a dwa, akcja Kenny vs Jane rozegrała się już PO rozpadzie grupy.

Śmieszą mnie te walenia przez monitor, wyp. z samochodu i szydercze uśmiechy ;). Nie lubicie tej postaci, rozumiem, serio, niemniej mówienie jaka to Jane była zła przy jednoczesnym malowaniu Kenny’ego na ojca narodu jest obłudą.

Kłótnia w samochodzie. Ludzie w złości różne rzeczy mówią, których potem żałują (co jeszcze nie znaczy, że są niezrównoważeni). Rzecz w tym, że nie każdy potem próbuje kogoś zabić. ;)

W jaki sposób Jane „mąciła” w grupie? Manipulowała, kogoś przeciwko sobie obróciła, hmm? Chyba wręcz odwrotnie, tj. dopóki grupa jeszcze istniała.

Necroscope

,,Nie atakowałem jego zdania, tylko wskazywałem na elementarne fakty.''
Yhym, tak jak ,,elementarnym faktem'' jest dla ciebie to, że każdy powinien wiedzieć, żeby się położyć na lodzie. Serio? Uważam, że połowa graczy tego nie wiedziała, a wręcz śmiem twierdzić, że więcej niż połowa.

,,Śmieszą mnie te walenia przez monitor, wyp. z samochodu i szydercze uśmiechy ;).''
To zabawne, zważywszy na to jak często wspominasz jakim dziecko jest ciężarem, jak bardzo cie denerwuje i jak chętnie byś się go pozbył.

,,. Nie lubicie tej postaci, rozumiem, serio, niemniej mówienie jaka to Jane była zła przy jednoczesnym malowaniu Kenny’ego na ojca narodu jest obłudą.''
Nikt nie maluje Kenny'ego na ojca narodu, nie wiem też czy czytałeś dokładnie moje posty podczas naszej wymiany zdań, nie wiem w którym temacie. Pisałam tam, że dobrze wiem jaki był Kenny, że był zagrożeniem i wcale nie ukrywałam jego wad. Tak więc nie wiem po co wypaliłeś z tym ojcem narodu.. Po drugie to działa w obie strony. Skoro nie lubisz Kenny'ego, no to też rozumiem, ale nie maluj Jane na nie wiadomo jaką wybawicielkę, matkę Teresę i bohaterkę.

,,Kłótnia w samochodzie. Ludzie w złości różne rzeczy mówią,''
Znowu zabawne. Mówisz tak, ponieważ to Jane w ,,złości'' powiedziała parę słów za dużo. Gdyby to Kenny zaczął tą awanturę, to wtedy już by było ,,Kenny to tykająca bomba'' , ,,Kenny to kretyn, która się z nikim nie liczy'' itp. No, ale dla Jane zawsze znajdziesz wytłumaczenie.

Nie obwiniaj ludzi, że za wszelką cenę bronią swoich bohaterów, skoro ty robisz to samo.

ocenił(a) grę na 8
AlexaM

To, że większość ludzi zdaje sobie sprawę, iż po lodzie bezpieczniej jest się czołgać niż chodzić jest moją opinią, której nie jestem w stanie wesprzeć żadnymi badaniami, statystykami, kwitem ze sklepu etc. Natomiast w przypadku „spokojnej północy” każdy może sobie odpalić grę i sprawdzić, jest to fakt doświadczalny empirycznie.

Jak często wspominałem, że dziecko było dla mnie ciężarem? Bodaj raz napisałem, że nie chciało mi się nim zajmować i wolałbym, żeby wyciągnęło racice. Nie przypominam jednak sobie, abym zużył na tę myśl wiele przymiotników i zwrotów powszechnie uważanych za obraźliwe, np. „wy****ł bym tego wstrętnego bachora w kosmos z twarzą zastygłą w szyderczym uśmiechu”. ;)

Co Kenny’ego, odnosiłem się do postów kolegi wyżej, który brodacza w czapce ewidentnie wybiela.

Samochód. Skąd wiesz, co bym zrobił? Nie patrzę na Kenny’ego w kontekście jednej czy dwóch sytuacji, tylko całokształtu jego twórczości, której początek sięga pierwszego sezonu. Nie strzeliłbym przecież do niego, bo sprowokował kłótnie w samochodzie (gdyby).

Tak, dla MOJEJ Jane zawsze znajdę wytłumaczenie. ;)

Necroscope

,,Nie przypominam jednak sobie, abym zużył na tę myśl wiele przymiotników i zwrotów powszechnie uważanych za obraźliwe, np. „wy****ł bym tego wstrętnego bachora w kosmos z twarzą zastygłą w szyderczym uśmiechu”. ;)''
Hahah, dobra już nie doskwieraj mi z tym :D Emocje poniosły :P

,,Samochód. Skąd wiesz, co bym zrobił?''
Wiem, że na pewno zbeształbyś Kenny'ego na wszystkie sposoby. ,,Ludzie w złości różne rzeczy mówią'' - gdyby to on zaczął awanturę na pewno byś tego tak nie wytłumaczył.. Jednak zrobiła to Jane, a ty ewidentnie znajdujesz na to wyjaśnienie :P

A tak btw. to założyłam ten temat w celu dyskusji na temat sezonu 3, a nasza dyskusja zamienia się powoli w temat pt. który bohater jest bardziej niezrównoważony :P Także proponuje zawieszenie broni :D

ocenił(a) grę na 8
AlexaM

Cóż jakby nie było to w pewnym sensie przez Kennego rozpadła się grupa wszyscy zaczęli w nim widzieć Carvera i nie dziwie się dlaczego uciekli,
niemniej nie usprawiedliwia to tego, że wzięli wszystkie zapasy jednak gdyby zostawili im połowę do teraz bym nie chował urazy.

Jak dla mnie Kenny nigdy się nie liczył ze zdaniem innym nawet z główną bohaterką wystarczyła sytuacja z krótkofalówką kiedy Mike
chciał ją dostarczyć Lukowi to Kenny od razu, że musi to zrobić Clementine podając jak dla mnie bezsensowne argumenty i wtedy
zgodziłem się Mikem to i tak musiał to dać jej.

Dla mnie powrót do obozu Carvera był bardziej sensowny dlatego, że była tam formuła dla dziecka i moim zdaniem w świecie zombie
jest niewiele noworodków więc istniało spore podobieństwo iż tam zostanie bo wątpię by ktoś to musiał brać.

I wydaję mi się, że Jane nie widziała w Clementine swojej siostry bo przecież jej siostra się poddała, a Clementine chciała żyć
więc to trochę błędne porównanie jak dla mnie.

Yalen

,,Jak dla mnie Kenny nigdy się nie liczył ze zdaniem innym nawet z główną bohaterką wystarczyła sytuacja z krótkofalówką kiedy Mike
chciał ją dostarczyć Lukowi to Kenny od razu, że musi to zrobić Clementine podając jak dla mnie bezsensowne argumenty i wtedy
zgodziłem się Mikem to i tak musiał to dać jej. ''
Zauważ, że to była typowa zagrywka twórców, tylko po to, żebyś ty mógł zanieść tą krótkofalówkę jako Clem (bohater grywalny). Poza tym nie wiem czy argumenty Kenny'ego były takie bezsensowne jak mówisz - powiedział, że jest drobna, szybka, potrafi się chować i dobrze zna Luke'a. Nie dziwie się, że Kenny nie chciał dać Mike'owi krótkofalówki, bo jak mówił, sam go prawnie nie zna.
Po drugie jak już się czepiasz takich rzeczy, to czemu nie masz pretensji do całej grupy jak wysłali Clem po tą krótkofalówkę? Przecież to też było niebezpieczne. A cała grupa się na to zgodziła, prócz Luke'a.

,,Dla mnie powrót do obozu Carvera był bardziej sensowny dlatego, że była tam formuła dla dziecka i moim zdaniem w świecie zombie
jest niewiele noworodków więc istniało spore podobieństwo iż tam zostanie bo wątpię by ktoś to musiał brać. ''
Dlaczego z góry zakładasz, że w Wellington by tej formuły nie było? Nawet jak Clem i Kenny z małym podeszli pod bramy Wellington to chcieli przyjąć dzieciaki i się nimi zaopiekować, więc musieli dysponować jakimiś zapasami dla noworodka skoro zgodzili się go przyjąć.

Możesz mi przypomnieć kiedy napisałam, że Jane widziała swoją siostrę w Clementine?

ocenił(a) grę na 8
AlexaM

Tu chodzi o to, że Wellington nie było pewne, to było błądzenie po omacku, a obóz był miejscem, które istniało.

Jedyna różnica między Mikem, a Clementine jest taka, że Mike jest wysoki i nie znał Luka, ale to nie musiało przesądzać o wyborze. Cóż z tego co pamiętam
musieli wysłać Clementine bo mówili, że ta drabina nie uniesie większego ciężaru, a z tamtej grupy nikt nie był zbliżony do wagi Clem poza
Sarą, ale chyba nie trzeba wyjaśniać dlaczego jej nie wysłali xD

Yalen

,,z tamtej grupy nikt nie był zbliżony do wagi Clem poza Sarą, ale chyba nie trzeba wyjaśniać dlaczego jej nie wysłali xD''
Nie, myślę, że nie ma takiej potrzeby :D

Nie ma się co ścigać, bo ostatecznie i tak nikt jej nie wręczył Luke'owi :P

ocenił(a) grę na 9
Yalen

Naprawdę staram się nie czepiać, ale nazywanie mleka dla niemowląt "formułą" to jakieś tragiczne nieporozumienie.
Spolszczajmy z głową! :-)

ocenił(a) grę na 8
jsx

Wybacz, ale jakoś utkwiła mi ta nazwa w głowie ;D

Necroscope

"To, że większość ludzi zdaje sobie sprawę, iż po lodzie bezpieczniej jest się czołgać niż chodzić jest moją opinią, której nie jestem w stanie wesprzeć żadnymi badaniami, statystykami, kwitem ze sklepu etc. Natomiast w przypadku „spokojnej północy” każdy może sobie odpalić grę i sprawdzić, jest to fakt doświadczalny empirycznie."

Odnośnie północy, nikt z was nie zauważył jak umarlaki zachowują się przy niskiej temperaturze? Stoją w bezruchu i żeby zwrócić na siebie uwagę trzeba do nich podejść na metr. Widać to bardzo jasno pod koniec Ep5 kiedy Clem odłączyła się od Jane. Można więc stwierdzić wprost, że północ jako tako jest "spokojnym" miejscem, ale trudnym do przetrwana z powodu warunków pogodowych jakie tam panują.

"Jak często wspominałem, że dziecko było dla mnie ciężarem? Bodaj raz napisałem, że nie chciało mi się nim zajmować i wolałbym, żeby wyciągnęło racice. Nie przypominam jednak sobie, abym zużył na tę myśl wiele przymiotników i zwrotów powszechnie uważanych za obraźliwe, np. „wy****ł bym tego wstrętnego bachora w kosmos z twarzą zastygłą w szyderczym uśmiechu”. ;)"

Bo jest w tym troche racji. Dziecko w takim świecie i w dodatku w takim wieku może okazać się ogromnym problemem (płacz dziecka może zdradzać ich pozycje, trudno będzie w ciszy przed umarłakami przedostać się w jakieś konkretne miejsce). Nie doceniamy jednak faktu jaki pożytek może przynieść takie dziecko w takim otoczeniu. Wystarczy spojrzeć na początki Clem - mała, bezbronna dziewczynka, która mało jeszcze wiedziała o świecie, po naukach i wskazówkach swoich przyjaciół przemienia się w naprawdę dominującą i odważną postać która potrafi poradzić sobie praktycznie w każdej sytuacji ratując często swoich przyjaciół. Sporo można Clem zawdzięczyć, wiele razy uratowała życie Lee (w szopie, w bójce z Nieznajomym i wiele więcej) ale rowniez wielu innym miała odwagę pomóć.

"Co Kenny’ego, odnosiłem się do postów kolegi wyżej, który brodacza w czapce ewidentnie wybiela."

Oj tam od razu wybielam. Mi również przeszkadzało zachowanie Kennego i to było do przewidzenia że kiedyś wkońcu upadnie. Gdy bił Arvo jakoś mi go żal nie było, ale z reguły starałem się uspokoić Kennego bo grupie mogłoby się to nie spodobać. Tutaj powinien pojawić się Lee, który wydaje się być jedyną osobą (pomijając Clem) do której Kenny faktycznie czuł respekt, szanując i traktując go jak przyjaciela. Niestety każdy wie co się z nim stało.

"Samochód. Skąd wiesz, co bym zrobił? Nie patrzę na Kenny’ego w kontekście jednej czy dwóch sytuacji, tylko całokształtu jego twórczości, której początek sięga pierwszego sezonu. Nie strzeliłbym przecież do niego, bo sprowokował kłótnie w samochodzie (gdyby)."

Każdy przeciez wie kto zawinił w samochodzie i raczej nie potrzeba tutaj innych argumentów. Powtarzam się po raz kolejny, lubiłem Jane, była jedną z moich ulubionych postaci w TWD2 ale niestety w samochodzie troche przegieła. Serio, nie musiała tak na niego najeżdżać i wypominać mu o wszystkim tym co stracił, już wiele przecierpiał.

"Tak, dla MOJEJ Jane zawsze znajdę wytłumaczenie. ;)"

:<

Necroscope

"Śmieszą mnie te walenia przez monitor, wyp. z samochodu i szydercze uśmiechy ;). Nie lubicie tej postaci, rozumiem, serio, niemniej mówienie jaka to Jane była zła przy jednoczesnym malowaniu Kenny’ego na ojca narodu jest obłudą."

Gdy pojawiła się w TWD po raz pierwszy, wydawała się bardzo ciekawą, tajemniczą postacią i od razu ją polubiłem. Niestety z czasem zaczynała mi przeszkadać.

Gdy grupą włada więcej niż 1 osoba, to zawsze może narodzić się niepotrzebny konflik. Taka grupa powinna wskazać "palcem" kto ma być liderem grupy i za nim podążać. Jeśli komuś nie pasuje może odejść.

"W jaki sposób Jane „mąciła” w grupie? Manipulowała, kogoś przeciwko sobie obróciła, hmm? Chyba wręcz odwrotnie, tj. dopóki grupa jeszcze istniała.

Zawsze gdy Clem była z nią na osobności, to Jane ciągle wmawiała Clem, że Kenny traci zmysły i stacza się (co w pewnym stopniu jest prawdą) i że trudno jest mu zaufać. Kenny zawsze miał coś takiego w sobie i nawet Lee nie potrafił sobie z tym poradzić a mimo wszystko szanował go. Jeśli człowiek dąży do jakiegoś celu - w tym przypadku celem jest Wellingtion - to czasami trudno pogodzić się z inną decyzją, by rzucić wszystko i wrócić skąd się przyszło. Jaki sens w takim razie miały śmierć przyjaciół którzy podążali tą samą drogą? Równie dobrze mogli zostać w jednym miejscu z nadzieją, że gdzieś w poblizu wybudują Biedronke. W takim świecie trzeba być ciągle w ruchu. Rownie dobrze mogli iść na południe, ale coś co zostało już postanowione trudno jest zmienić - Kenny wolał wybrać północ, a o ile mnie pamięć nie myli, grupa co do tego nie miała nic przeciwko.

miciok94

,,Zawsze gdy Clem była z nią na osobności, to Jane ciągle wmawiała Clem, że Kenny traci zmysły i stacza się (co w pewnym stopniu jest prawdą) i że trudno jest mu zaufać. Kenny zawsze miał coś takiego w sobie i nawet Lee nie potrafił sobie z tym poradzić a mimo wszystko szanował go. Jeśli człowiek dąży do jakiegoś celu - w tym przypadku celem jest Wellingtion - to czasami trudno pogodzić się z inną decyzją, by rzucić wszystko i wrócić skąd się przyszło. Jaki sens w takim razie miały śmierć przyjaciół którzy podążali tą samą drogą? Równie dobrze mogli zostać w jednym miejscu z nadzieją, że gdzieś w poblizu wybudują Biedronke. W takim świecie trzeba być ciągle w ruchu. Rownie dobrze mogli iść na południe, ale coś co zostało już postanowione trudno jest zmienić - Kenny wolał WYBRAĆ północ, a o ile mnie pamięć nie myli, grupa co do tego nie miała nic przeciwko.''

Dokładnie. Jaki byłby sens w tym, żeby się zawrócić i zrezygnować z Wellington, skoro już tyle przeszli i po drodze stracili przyjaciół.
Od siebie dodam jeszcze, że jak Jane była na osobności z Clem to wiele razy wspominała ,,pamiętaj nie jesteś im nic winna'' , ,,samemu można poradzić sobie lepiej'' więc ewidentnie obracała ją przeciwko grupy i non stop naciskała, żeby ich zostawiła.

ocenił(a) grę na 8
AlexaM

"pamiętaj nie jesteś im nic winna'' - Tutaj bardziej chodziło o to, że ludzie będą na niej wywierać poczucie winy
i żeby nie pozwoliła im na to, co jak dla mnie było bardzo mądrą radą, bo np. jak nie pomogliśmy ratować
Luka, Bonnie ewidentnie chciała wzbudzić w Clem poczucie winy.

,,samemu można poradzić sobie lepiej'' - Akurat w tym jest ziarenko prawdy, ale nie oznaczało to, że ją
od razu podburzała. Ja nawet w pewnym momencie zapytałem Jane o to czy mogę odejść.

Yalen

Ty to tak odbierasz, ja to odbieram inaczej. Moim zdaniem ewidentnie chciała odejść od grupy, a słowa ,,poradzisz sobie bez nich'' tylko potwierdzają to, że Jane ją do tego namawiała. Poza tym mówiła jej to na osobności, bo wiedziała, że grupie nie spodoba się to co mówi.

,,Akurat w tym jest ziarenko prawdy''
Uważasz, że 11latka lepiej poradziłaby sobie sama? aha, spoko.

ocenił(a) grę na 8
AlexaM

Cóż w jednym z zakończeniu Clementine odchodzi sama w dodatku z dzieckiem i potrafiła zapewnić sobie jedzenie i dziecku.

Yalen

Wiem, jest to dla mnie zupełnie nierealne. Może i potrafiła zapewnić jedzenie sobie i dziecku, ale pytanie jak długo?

ocenił(a) grę na 8
miciok94

"Odnośnie północy, nikt z was nie zauważył jak umarlaki zachowują się przy niskiej temperaturze? Stoją w bezruchu i żeby zwrócić na siebie uwagę trzeba do nich podejść na metr."

To nie efekt niskiej temperatury, tylko zamieci śnieżnej. Chłód miał, w teorii, spowolnić umarlaki, ale jak zostało expressis verbis w grze powiedziane (i zademonstrowane), tak się nie stało. Poza tym gra traktuje komiks jako kanon, a w komiksie są dwa rodzaje zombie: agresywne, atakujące każdego, kto wejdzie im w pole widzenia (roamers) oraz nieagresywne, atakujące dopiero, kiedy się do nich podejdzie (lurkers).

"Nie doceniamy jednak faktu jaki pożytek może przynieść takie dziecko w takim otoczeniu."

Pożytek z dziecka będzie żaden, dopóki nie osiągnie przynajmniej siódmego/ósmego roku życia – do tego czasu w niczym nie będzie w stanie pomóc. Niemowlak potrzebuje specjalnego jedzenia, pieluch i leków, bez których może go zabić byle przeziębienie (zwłaszcza że bez mleka matki nie wykształci mu się prawidłowo układ immunologiczny).

"Tutaj powinien pojawić się Lee, który wydaje się być jedyną osobą (pomijając Clem) do której Kenny faktycznie czuł respekt, szanując i traktując go jak przyjaciela."

Traktował Lee jak przyjaciela, o ile ten się z nim zgadzał. W przeciwnym wypadku (o ile nie wsparłeś go po akcji z ojcem Lilly) był gotów go zostawić, kiedy Lee przyszpiliły zombiaki podczas rajdu po zapasy.

"Każdy przeciez wie kto zawinił w samochodzie i raczej nie potrzeba tutaj innych argumentów."

Nie dyskutowałem przecież o tym, kto zawinił. Zresztą jest to dla mnie bez znaczenia, podobnie jak to, kto zaczął i kto komu bardziej pojechał, bo kłótni w samochodzie nie traktuje jak jakiegoś przełomowego momentu, który zaważył na mojej opinii o którejś z postaci.

":<"

Ale wiesz, że to była ironia?

"Gdy grupą włada więcej niż 1 osoba, to zawsze może narodzić się niepotrzebny konflikt. Taka grupa powinna wskazać "palcem" kto ma być liderem grupy i za nim podążać. Jeśli komuś nie pasuje może odejść."

Jane nie próbowała władać grupą, to raz, a dwa, nikt nie powołał Kenny’ego do roli lidera. De facto nikomu nie podobały się jego pomysły.

"Zawsze gdy Clem była z nią na osobności, to Jane ciągle wmawiała Clem, że Kenny traci zmysły i stacza się (co w pewnym stopniu jest prawdą) i że trudno jest mu zaufać."

Nie musiała jej nic wmawiać, takie były fakty.

"Jaki sens w takim razie miały śmierć przyjaciół którzy podążali tą samą drogą? Równie dobrze mogli zostać w jednym miejscu z nadzieją, że gdzieś w poblizu wybudują Biedronke."

A kto powiedział, że śmierć musi mieć sens? Jednym z powodów wędrówki na północ było założenie, że będzie tam bezpieczniej, co okazało się guzik prawdą. Ponadto na północy było zimno i znacznie trudniej o zapasy. Tak więc pytanie, czy szukać Wellington dalej było co najmniej zasadne i zamiast się wściekać i drzeć lapę, warto było sprawę na spokojnie przedyskutować.

camakal

No Telltale chciało się ich pozbyć i mogli to zrobić bez 5 zakończeń, więc nie wiem co zakończenia mają do tego, Uśmierciliby ich tak czy siak.

ocenił(a) grę na 7
AlexaM

Jestem świeżo przejściu obu sezonów i mam w głowie pustkę, jestem rozbity...
Mam jednak przed oczami wizję pewnego momentu 1 epizodu 3 sezonu - niezależnie co się będzie dziać dochodzimy do dnia pierwszych urodzin (faktycznych albo symbolicznych) Alvina Jr. (i będziemy płakać wspominając zeszłe wydarzenia :<), czuję to w kościach...

użytkownik usunięty
amnezjusz

To dziwnie. Kiedyś na wikipedii napisali, że Lee będzie protagonistą sezonu 3, później Clem lub Kenny a teraz nie wiadomo. Przecież Lee nie żyje [ chyba, że zrobią spin-off lub reboot].

ocenił(a) grę na 7

Obawiam się, że dni Kennego jak i Jane są policzone (jak również i Bonnie) - przeznaczenie chyba zawsze dopadało postacie, które 'mogły' wcześniej zginąć... Sam 3 sezon to wciąż tajemnica, ale wierzę że TTG będzie kontynuować historię Clem, choć niekoniecznie jako postaci grywalnej (ale for god sake nie mogą jej porzucić - to jedna z najmocniej zapadających w pamięci postaci ever made a jej historia jeszcze się nie skończyła! Ba wiele wątków postaci z Clem powiązanych czeka na 'zamknięcie/rozwiązanie' i z chęcią przekonałbym się jak twórcy sobie z tym poradzą)...

użytkownik usunięty
amnezjusz

Ja też. Najlepsze jest to, że Lee jednak się pojawił.