I to w komediowej oprawie z elementami rougelike? Dziwny okaz. I to nawet niegłupi. Gdybym miał kurnik, nie omieszkałbym takiego wyhodować (zwłaszcza gdyby znosił jaja), ale kurnika żadnego nie ma, jest za to ciekawe doświadczenie z gameplayu.
Gra rozpoczyna się na Kosmicznej Arce, której ładunkiem są tytułowi więźniowie, Bękarty z Próżni. Sztuczna inteligencja pokładowa w obliczu pewnych komplikacji nakazuje im poszukiwać materiałów w przestrzeni kosmicznej, które miałyby pozwolić statku matce dolecieć do swego miejsca przeznaczenia. Na mapie świata znajdziemy różne typy statków i miejsc, które będziemy mogli splądrować a potem wykorzystać znalezione w nich fanty by wzmocnić nasz ekwipunek (uzbrojenie, pancerz, elementy hackujące). Każdy osadzony partycypujący w tym zadaniu ma różne atrybuty o innym działaniu, pozytywnym lub negatywnym: jeden może być bardzo niski, drugi nie powoduje hałasu w trakcie biegu, trzeci nazywa wszystkich po nazwisku, czwarty ma kaszel bo jest nałogowym palaczem, piąty widzi ukryte scieżki na minimapie, szósty widzi na czarno-biało. Możemy sterować tylko jednym na raz, a po jego śmierci - co zdarza się bardzo często - wcielamy się w rolę następnego. Wtedy, choć nasza przygoda zaczyna się w punkcie wyjścia - Gwiezdnej Arki - to zachowujemy wszelkie materiały już zdobyte i dostarczone na pokład STEV'a (małego statku służącego naszemu bohaterowi za transport), więc i tak jesteśmy skuteczniejsi i bogatsi o pewne usprawnienia w ekwipunku.
W jednej z recenzji w internecie spotkałem się z opinią, że Void Bastards czerpie inspirację z System Shocków i Bioshocków. Nie mogę się z tym zgodzić. Obie te gry reprezentują gatunek immersive-sim, do którego należą również Deus Ex, Thief, Dishonored, Kroniki Riddicka i Ucieczka z Butcher Bay czy nowy Prey. Stylistycznie również nie ma tutaj podobieństwa, nie dostrzega się elementów horroru, fabuła jest ograniczona jedynie do zdobycia potrzebnych Arce materiałów, a gameplay zbyt uproszczony by móc stać w tej samej linii. Oczywiście, mamy przestrzeń, sztuczną inteligencję i wrażenie bycia obserwowanym, ale Void Bastards jest oryginałem, niczego nie kopiuje i nie próbuje kopiować. Od początku do końca mamy do czynienia z komediową narracją - zarówno ze strony pokładowego SI jak i napotykanych przez nas przeciwników. Dialogów nie ma zbyt wiele, ale uśmiechniemy się parę razy.
Najpoważniejszą wadą tej gry jest jej repetywność. Po pewnym czasie zaczynamy nie tylko dostrzegać, że znamy już mniej więcej układy wszystkich statków - i samo to w sobie nie jest jeszcze wadą - ale problem zaczyna się, gdy umieramy kolejny raz z rzędu i znowu musimy wracać w miejsce oddalone o prawie dziesięć tur by szukać wymaganego przez SI elementu. Z tego względu, wszystkim graczom o słabej cierpliwości bądź małej ilości czasu zalecam normalny poziom trudności. Pozwoli to wam zrozumieć szybciej mechanikę gry i nie zniechęcić was do niej.