Felieton

Artykuł: Diablo Cody i jej "Zabójcze ciało"

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Artyku%C5%82%3A+Diablo+Cody+i+jej+%22Zab%C3%B3jcze+cia%C5%82o%22-55627
Można się spierać co do skali jej talentu, ale jedno jest pewne: sygnatura Diablo Cody sprzedaje film. Kiepskie wyniki finansowe "Zabójczego ciała" są wyjątkiem potwierdzającym regułę – mimo wabika w postaci Megan Fox i zazwyczaj opłacalnego mariażu horroru z komedią, o utworze pisze się najczęściej w kategoriach porażki bądź sukcesu jego scenarzystki. FILMOWE BLOGI DIABLO CODY Dwa lata temu ta zadziorna dziewczyna z Chicago rozbiła bank. Choć jej konkurentami w oscarowej rywalizacji o najlepszy scenariusz oryginalny byli m.in. Tony Gilroy, hollywoodzki fachowiec, który przywrócił światu Jasona Bourne'a, oraz Nancy Oliver, jedna z architektek sukcesu "Sześciu stóp pod ziemią", to właśnie Cody odebrała rycerza Akademii z rąk Harrisona Forda. Po trwającym dwa lata okresie ochronnym, który zaowocował świetnym serialem "United States of Tara", oczekiwania wobec wytatuowanej ex-striptizerki wzrosły. Reklamowane urodą Megan Fox, "Zabójcze ciało" okazało się dla scenarzystki lodowatym prysznicem – nakręcony za 16 milionów dolarów film w Stanach ledwie się zwrócił, ponadto zebrał przeciętne recenzje. Dziś kobieta stoi przed najtrudniejszym wyzwaniem w dotychczasowej karierze: spłacić kredyt zaufania zaciągnięty za "Juno". Who's that girl? Oczywiście, autorka ma swojego asa w rękawie. W razie gdyby egzorcyzmy dokonywane na amerykańskiej klasie średniej zawiodły, może sięgnąć do własnej biografii. Nie odkryje tam tematów na epicką fabułę, ale zapewne osiodłałaby kolejnego "czarnego konia" na oscarową noc. Seks, pieniądze, sława – dokładnie w tej kolejności w życiu Diablo pojawiały się niezbędne składniki hollywoodzkiego hitu (brakuje tylko przemocy, tą jednak nie zawsze da się wpisać w ramy opowieści o spełnionym amerykańskim śnie). Cody (właściwie Brook Busey-Hunt) pobierała nauki w szkole katolickiej, studiowała medioznawstwo, potem rozpoczęła karierę literacką. Publicystką i pisarką była przeciętną, sprawdziła się za to w roli bloggerki. Kobiety wszystkich stanów i zawodów płonęły z niecierpliwości, by przeczytać jej najnowsze wpisy. Było tak zarówno w przypadku publikacji "Red Secretary", opisującej trudy pracy w branży reklamowej, jak i późniejszych blogów "Darling Girl" (opisującego małżeństwo z muzykiem Johnem Huntem) oraz "Pussy Ranch", w którym odkrywała tajniki pracy erotycznej tancerki. Złożony z materiałów zamieszczonych w tym ostatnim zbiór "Candy Girl: Year in the Life of Unlikely Stripper", zwrócił uwagę Davida Lettermana, a wiadomo, że z jego gustownego fotela niedaleko do Fabryki Snów. Feminizm intuicyjny Po ogromnym, tak artystycznym, jak i komercyjnym sukcesie "Juno" (zainwestowane 6 milionów dolarów zwróciło się w kwocie 240 milionów), do Cody przylgnęła łatka feministki. Pomijając tytułową bohaterkę, charakteryzującą się w wieku nastoletnim wszechwiedzą z zakresu amerykańskiej kultury, wystarczyło spojrzeć na postaci męskie: czterdziestoletnie dziecko, żyjące mrzonkami o rockandrollowym splendorze oraz pierdołowatego atletę, z którego zdaniem mało kto się liczy. Sama Cody nie wzbrania się przed nazywaniem jej feministką, lecz jest to raczej feminizm "intuicyjny" (zwany czasami niesłusznie pop-feminizmem), przefiltrowany przez wrażliwość medioznawczą, a nie kulturoznawczą. Cody umieszcza w tekście pewne pojęcia, przejęte przez feministki ( np. kategorię "abiektu" wg. Kristevej w "Zabójczym ciele"), ale kluczowe jest dla niej ubranie owych pojęć w atrakcyjną formę. Innymi słowy, potrafi "sprzedać" swoje teksty producentom i szerokiej publiczności bez łopatologicznego wykładania feministycznych tez. Jej scenariopisarski debiut sprawia wrażenie prowadzonego na gorąco pamiętnika, w którym szesnastoletnia Juno McGuff bazgrze to, co jej ślina na język przyniesie – od refleksji na temat niechcianej ciąży, po rankingi ulubionych utworów Patti Smith i horrorów Dario Argento. Istotne miesza się z błahym, wzniosłe z przyziemnym – widz ma czas, żeby poukładać sobie te klocki samodzielnie i dokopać się do głębszych pokładów emocji, targających bohaterką. Formuła bloga, którą Cody zaadaptowała na potrzeby scenariusza "Juno", zasadza się na paradoksie – zorganizowanym chaosie. Ta struktura opowiadania sprawdza się jeszcze lepiej we współprodukowanym przez Spielberga serialu "United States of Tara". Tytułową bohaterkę (świetna Toni Collette) poznajemy, gdy przed domową kamerą rozprawia o metodach antykoncepcji stosowanych przez jej nastoletnią córkę. Za chwilę kobieta zrzuca zgrzebne ciuszki, wskakuje w różowe stringi i wyciąga z szafy zakurzonego jointa. Przebojowa T. to tylko jedna z wielu osobowości bohaterki. Jest jeszcze Buck – żłopiący piwo weteran z Wietnamu w spranej flaneli oraz Alice – kura domowa w stylu bohaterek Douglasa Sirka, betonowa katoliczka i konserwatywna strażniczka domowego ogniska. Cierpiąca na rozszczepienie jaźni Tara za zgodą rodziny odstawiła leki, gdyż nie mogła dłużej podkopywać filarów swojej szczęśliwej egzystencji: pieprzenia, jedzenia i malowania. Kolejne wersje Tary to warianty cywilizacyjnie usankcjonowanych kobiecych ról. Pod wpływem silnych uczuć, kobieta przeistacza się w Dziwkę, Kucharkę, Kumpla, Artystkę. Teoretycznie odpowiedzialność zrzucona jest na barki całej kultury, bo przecież członkowie rodziny (nawet zawistna siostra) kochają Tarę i nauczyli się żyć z jej chorobą. Jednakże losy bohaterki poznajemy właśnie z perspektywy najbliższych (Tara po każdej przemianie ma dziury w pamięci, więc tylko oni mogą rejestrować wybryki alternatywnych osobowości). Stopniowo, Cody odkrywa przed nami, że stan bohaterki jest ceną za możliwość spełniania świadomych, bądź podświadomych potrzeb jej rodziny. Alter ego Tary poogląda z mężem pornosy, wypali z córką blanta, zajmie się siostrą po operacji biustu. W przyjętej przez Cody męskiej optyce, kobieta jest automatem do realizowania postawionych przed nią celów – bycia idealną matką, żoną i kochanką, dziwką w łóżku i damą w salonie. Niechęć do wyłamania się z grafiku lub brak świadomości jego istnienia, może wepchnąć biedaczkę w macki szaleństwa. Gra o dominację Wątek choroby psychicznej łączy Tarę z Anitą Lesnicki, bohaterką "Zabójczego ciała". Podczas realizacji tego obrazu, Cody weszła w komitywę z kobietami, które podobnie jak ona, mają coś w Hollywood do udowodnienia. Reżyserka Karyn Kusama spoczęła na laurach po debiutanckiej "Zbuntowanej". Megan Fox już tylko czubkiem głowy wystaje z masy kolorowych "kwiatków do kożucha" i jest coraz bliższa pogrzebania swoich szans na poważną aktorską karierę. Roger Ebert nazwał obraz Kusamy "Zmierzchem" dla chłopców, jednocześnie zaznaczając, że opowieść o cheerleaderce, mordującej kolegów ze szkolnej ławy, daje więcej, niż byśmy się spodziewali. Historię dziewczyny opętanej przez złe moce poznajemy z ust jej przyjaciółki, zamkniętej w szpitalu psychiatrycznym Anity. Już sam pseudonim uwięzionej bohaterki, Needy (ang. potrzebująca), mówi wiele. Akcja wędruje wstecz i widzimy zahukane dziewczę w kolosalnych "denkach", tańczące jak mu zagra wypacykowana królowa balu, tytułowa Jennifer. Wieloletnie status quo (dziewczyny przyjaźnią się od piaskownicy) stanie się dla zakompleksionej Needy kłopotem, gdy za sprawą ingerencji demonicznego zespołu rockowego (!) Jennifer zamieni się w piekielną bestię i opętana żądzą krwi zacznie podgryzać chłopców z lokalnego liceum. W najbardziej pomysłowej scenie, Jennifer wymiotuje na podłogę żyjącą czarną materią, składającą się z pulsujących "kolców". To aluzja do niskobudżetowego filmu grozy "Drzazgi", przy którym Cody była konsultantką (próżno jej jednak szukać na liście płac). Pochodzenie monstrum jest dla scenarzystki nieistotne, a senne miasteczko i panujące w nim reguły zostają tylko pobieżnie scharakteryzowane. Na etapie produkcji Cody musiała mieć też świadomość, że obsadzając Megan Fox w roli Jennifer, producenci strzelili sobie stylistycznego samobója. Okrwawiona i wykąpana w ścieku piękność wygląda, jakby urwała się z sesji fotograficznej Davida LaChapelle’a. Groza, zamiast narastać, ulatuje z każdą minutą, lecz to nie o strach w dziele Kusamy chodzi. Metaforyczny sens zostaje czytelnie wyłożony: dla modliszkowatej Jennifer pożeranie kolejnych mężczyzn jest sublimacją aktu seksualnego. Gra o dominację toczy się w łóżku, kobieta uległa jest skazana na porażkę. W montowanej równolegle erotycznej scenie, Needy przeżywa seksualną inicjację, zaś Jennifer pożera nabijanego ćwiekami emo-chłopca. Dla pierwszej z dziewcząt doświadczenie kończy się rozczarowaniem, dla drugiej – spełnieniem. * Czas pokaże, czy europejskie tournee "Zabójczego ciała" podreperuje nieco nadszarpniętą reputację Cody. Jej nazwisko wypłynęło ostatnio przy okazji planowanej biografii założyciela "Playboya" Hugh Hefnera. Nie wiadomo, czy producent Brian Grazer skorzysta z usług scenarzystki. Byłoby to wydarzenie bez precedensu. Wojna płci, jakiej jeszcze w kinie nie widzieliśmy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones