PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=734}

Łowca androidów

Blade Runner
1982
7,7 217 tys. ocen
7,7 10 1 216907
8,5 99 krytyków
Łowca androidów
powrót do forum filmu Łowca androidów

Ujął mnie ten moment, ze świetną grą Rudgera H. Moim zdaniem scena ta stanowi podsumowanie całej problematyki filmu i kwestii uczuciowości androidów. Oglądałem film bardzo dawno, gdy byłem jeszcze na etapie fascynowania się 'dziełami' w stylu "Rambo", ale ten właśnie moment poruszył mnie głęboko i nawet po latach nieraz przypomina mi się, zmuszając do refleksji. Moim zdaniem film jest lepszy niż książka. W każdym razie inny;] A wspomniana scena na trwałe już chyba wryła mi się w pamięć, każąc nieraz na poważnie zastanowić się nad powszechnym obecnie lękiem i uprzedzeniem do wszelkiej odmienności, do tego, czego dobrze nie znamy. Android w filmie Ridleya Scotta ścigał policjanta, który zabił jego ukochaną. To już świadczy o wysokiej uczuciowości tych istot - zdolność do odczuwania miłości i żal, wściekłość po stracie tej drugiej połówki. Android wpadł w prawdziwy szał i glina nie miał z nim żadnych szans, gdy został już przez niego schwytany. A mimo to w ostatniej chwili zostało mu darowane życie. Android zamyślił się głęboko nad pięknem wszystkiego tego, co dane mu było w życiu oglądać. Cuda zjawisk występujących w kosmosie, niedostępnych dla zwykłego człowieka... I zrezygnował z zabicia swego pośredniego stwórcy i jakby nie było, prześladowcy. Piękno i wielkość tego gestu poruszyły mnie. Nie wiem, może mam jakieś schizy;]
Podsumowując: kawałek porządnego, filozoficznego - ze szczyptą fajerwerków - kina. I nazwiązując do tytułu książki - tak, myślę że androidy mogłyby śnić o elektrycznych owcach:-)

ocenił(a) film na 10
Lucash_2

"...wszystko to przepadnie jak lzu w deszczu" . cala scena ma niesamowita sile oddzialywania na odbiorce . android sciga swojego antagoniste przez cala noc i gdy nagle zaczyna switac decyduje sie darowac zycie pomimo iz sam nigdy tak naprawde nie mógl poczuc sie zywy.rezyser ostro pogral w tej scenie obrazem dzwiekiem i slowem a gdy zauwazylem wzlatujacego w powietrze golebie az mi ciarki przeszly. jedna z najbardziej wymownych scen w historii kina

ocenił(a) film na 7
Lucash_2

Bo ROY jest Chrystusem. Maszyn. Poświęca się na rzecz następnych robotów/replikantów/androidów.
Zresztą zależy od wersji.
W wersji producenckiej - replikant dowodzi tym samym swego... człowieczeństwa
W wersji reżyserskiej - nie.
I to jest ogromna strata dla filmu.
Niestety w wyniku, perfidnej dodajmy sugestii Ridleya, że Deckard nie jest człowiekiem, lecz androidem, a właściwie replikantem (za pomocą snu o jednorożcu i przyniesionego mu do domu origami o kształcie jednorożca sugerującego, że sen został mu wdrukowany) film traci swoje... człowieczeństwo.
Bo czyż nie tego dowodzi robot Roy Batty ratując w finale od śmierci... człowieka, który mu zagraża?
Swojego człowieczeństwa.
Dopóki Deckard jest człowiekiem to scena wielka, pełna humanizmu.
W momencie gdy Deckard okazuje się androidem scena traci jakiekolwiek znaczenie. No, bo co może oznaczać, czego dowodzić, że jeden replikant ratuje drugiego?
Niczego.
Pozostaje pustka.

ocenił(a) film na 10
AutorAutor

Zagmatwałeś sprawę. Zabagniłeś i utopiłeś w odmętach mętnej wody Poprzednicy mieli rację i co ważne , była podana bardziej czysto i przejrzysto.

ocenił(a) film na 7
OmniModo

Nakłaniam do ponownej lektury.