Hauer gra tu jak śnięty. Totalny kicz, jedyna pozytywna czasem jego funkcja to usypianie. Trzymać się z dala od tej tandety!
Powiedziałbym coś dosadnego, ale szczerze mówiąc, ręce opadają.
Jak to rzekł Lem? "Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów".
Zgodze się. Tylko, że 1/10 to może zbyt radykalnie. Ale lizard się myli, bo film jest nędzny.
spier.... na forum piłkarskie, a nie dotyczące filmów. Tam sobie możesz
pisać takie chujostwa, jakich świat nie widział. Jeeeezuuu... że tacy
ludzie istnieją. Czasem targa mną żywe przerażenie. Nie rozumiem jak można
być tak tępym i jeszcze wykrzykiwać swoje tępoty na forum publicznym. Nic
tylko kijem bejsbolowym tłuc po łbach i patrzeć czy czaszka równo pęka i
czy mózg ulega doszczętnemu zniszczeniu (czytaj: w tym przypadku, znacznemu
poprawieniu). Po prostu... ręce opadają.
Dziwne by było gdyby ci się spodobał. Trzeba troszkę rozumu by go zrozumieć, to nie "step up". Natomiast anemiczne są twoje argumenty. Ja nie polecam czytania bzdur mendolinha.
Ktoś pisał w jednym z tematów, że film nie przetrwał próby czasu.
Wczoraj obejrzałem muszę się przyznać po raz pierwszy Blade Runnera i po seansie po prostu złapałem się za głowę, bo byłem tak mocno zaszokowany siłą, klimatem i wizją tego filmu. Pojawiają się komentarze, że film jest nudnawy ale ja bym napisal tu co innego. Film poprzez swój ponury charakter wizji, jednostajność i wręcz "senność " akcji sprawia, że widz czuje się jak wpatrzony w przesuwający się z wolna krajobaz na drodze.Powoli ulegamy transowi, wchodzimy w świat filmu, oddalamy się od rzeczywistości i wtedy nagle twórcy serwują nam zwrot akcji zazwyczaj bardzo nacechowany emocjami. Mnie to wgniotło w fotel, dosłownie zmiażdzyło. Sceny, gdy milkną słowa, a do akcji wkracza muzyka są naprawdę poruszające. Mi osobiście najbardziej podobała się rola pani Young, która gra tutaj cudownie. Film ma też wątek "Prometejski", bardzo zbliżony z tym co póżniej mogliśmy zobaczyć we Frankensteinie Merry Sheley. "Potwór" w obu filmach posiada cechy ludzkie, choć z założenia powinien być tylko bezduszną maszyną. Prosi swego stwórce o pomoc, o coś co sprawi, że będzie mógł prowadzić godne ludzkie życie. W obu filmach stwórca odmawia. Mamy tu zatem niezwykle ciekawe porównanie "prometejczyka " z XVIII wieku i z przyszłośći. Prometejczyka, który pragnie odnalezć swoje miejce we świecie, w którym przeplata się nienawiść i miłośc do swego stwórcy.
W fotel wgniata też ostatnia scena filmu. Gdy Decard znajduje jednorożca z papieru, a przecież takie samo stworzenie widział w swoim śnie. Rodzi to pytanie, czy on też jest androidem ? A może my wszyscy nimi jesteśmy...
Łowca Androidów zasługuje na 10/10 nawet gdy ogląda się go po raz pierwszy w "erze" Avatarów i komputeryzacji.
zgadzam się z powyższym postem, film oglądałem również dopiero teraz myśląc
zawsze, że jest jakiś film akcji, a nie ambitne s-f. film rewelacyjny...
Zgadzam sie, w gatunku film nie nadaje sie nawet do oceny, baardzo slaby i mizerny pod kazdym wzgledem, denny i idiotyczny.