Blade Runner'a oglądam 2 razy w roku (i tak już od 1995r.) i są to jedne z najprzyjemniejszych chwil w roku (pozostałe przyjemne chwile mają również związek z Klasyką kina). Jednak Blade Runner ma w sobie jeszcze to COŚ - tę MAGIĘ - niezwykłość, całkowicie indywidualny i niepowtarzalny klimat. Zwany też kultowym, jednak słowo to ma dla mnie dodatkowe znaczenie. Cały ceremoniał związany z oglądaniem tego filmu przeze mnie, jest już pewnym rodzajem kultu, obrządku. Aby móc oglądać to dzieło musi być spełnionych szereg warunków, m.in. całkowity spokój otoczenia, minimalna ilość światła (żadnych wrednych refleksów w telewizorze), dobre samopoczucie, odpowiedni nastrój związany z porą roku i ogólną sytuacją (dla mnie najbardziej odpowiednia pora to początek wakacji oraz koniec grudnia). Pięknym przeżyciem było by BR zobaczyć na dużym ekranie - może ktoś, gdzieś, kiedyś, coś wykombinuje - tylko niech da znać :))